Niemcy chcąc pomóc Gazpromowi są gotowi łamać unijne prawo

1. Niemiecki dziennik Bild poinformował ostatnio, że rządząca w tym kraju koalicja (CDU-CSU i SPD), przygotowując ustawę ratyfikującą unijną dyrektywę gazową, chce wprowadzić w niej taką zmianę aby nie dotyczyła budowanego gazociągu Nord Stream 2 ( w Polsce pisał o tym między innymi portal Biznes Alert).
 
Dyrektywa stanowi wprost , że spod jej reguł wyłączone są gazociągi na terenie UE ukończone przed 23 maja 2019 ( a więc przed jej uchwaleniem przez PE i Radę), natomiast Nord Stream 2 jest ciągle w budowie.
 
Wprawdzie budująca gazociąg spółka twierdzi ,że inwestycja jest zaawansowana w ponad 80% ale przecież dopiero pod koniec października uzyskała ona pozwolenie Danii na jego budowę w wyłącznej strefie ekonomicznej tego kraju.
 
Rząd niemiecki chce aby w jego ustawie ratyfikującej dyrektywę gazową nie znalazła się ta data  i w tym celu zaproponowano zapis, aby nie obejmowała ona „istniejących inwestycji”.
 
Nie wiadomo czy posłowie uchwalą ustawę ratyfikującą w kształcie proponowanym przez niemiecki rząd ale jeżeli się tak stanie, to będzie musiała interweniować Komisja Europejska ,która według Bilda uznaje ten proponowany zapis za „nieakceptowalny”.
 
2. Przypomnijmy, że Komisja Europejska proponując wiele miesięcy temu zmiany w unijnym prawie, chciała, aby tzw. dyrektywa gazowa obejmowała także gazociągi łącznikowe (prowadzące spoza Unii, a więc takie Nord Stream2), a to oznaczałoby, że także w tym gazociągu musi nastąpić rozdzielenie roli dostawcy gazu oraz operatora gazociągu (docelowo chodzi o rozdział właścicielski).
 
Co więcej w sytuacji rozdzielenia tych dwóch funkcji, dostęp do gazociągu w celu przesyłania gazu, miałyby mieć także inne podmioty, które na warunkach rynkowych miałyby go przesyłać do swoich odbiorców.
 
Przyjęcie nowelizacji w takim kształcie oznacza, że z punktu widzenia Gazpromu realizacja tak kosztownej inwestycji, która miałaby spełnić tego rodzaju warunki będzie obarczona jeszcze większym ryzykiem, niż do tej pory.
 
3. Wersja kompromisowa zmian w dyrektywie gazowej przygotowana wspólnie przez Niemcy i Francję oddała negocjacje prawne dotyczące międzynarodowej części nowego gazociągu Nord Stream 2 do rozmów dwustronnych pomiędzy Niemcami i Rosją, a wynegocjowane porozumienie miałoby być zatwierdzane przez Komisję Europejską.
 
A jak można się domyślać obydwa kraje „krzywdy” tej nowej inwestycji raczej nie zrobią, więc wszystko wskazuje na to, że tak zmieniona dyrektywa, jednak nie zniechęci Gazpromu do realizacji Inwestycji Nord Stream2.
 
Polska jak już wspomniałem głosowała za rozpoczęciem prac nad nowelizacją dyrektywy gazowej, nawet w wersji przygotowanej przez Niemców i Francuzów i ciągle mamy nadzieję, że jeżeli nawet w negocjacjach dwustronnych Niemcy i Rosjanie sobie krzywdy w sprawie Nord Stream 2 nie zrobią, to konieczność zaakceptowania tego porozumienia przez Komisję Europejską i to już w nowym składzie, stwarza jednak pewne dodatkowe ryzyka dla inwestora.
 
Eksperci wręcz twierdzą, że dzięki znowelizowanej dyrektywie gazowej koszt budowy Nord Stream 2 zwiększy się, termin jego realizacji się wydłuży, a zwrot z inwestycji staje się jeszcze bardziej wątpliwy niż do tej pory.
 
4. Niemcy już na etapie prac nad dyrektywą unijną bardzo się starali aby „stępić jej zęby” i to się w dużej mierze im udało, teraz jeszcze chcą aby ich prawo krajowe wyłączyło Nord Stream 2 spod jej działania.
 
Miejmy nadzieję ,że Komisja Europejska w nowym składzie podejdzie to tej sprawy stanowczo i jeżeli nawet parlament niemiecki takie prawo uchwali, to po interwencji KE zostanie ono zmienione.