Juncker wiecznie żywy i skandal wokół EASO

Październikowa sesja plenarna PE w Strasburgu miała być „nowym otwarciem” – Parlament Europejski miał zatwierdzić nowy skład Komisji Europejskiej. Ale nie zatwierdził.  „Odstrzelenie” kandydatki Francji (i osobiście prezydenta Macrona) oraz brak czasu na wybranie spośród dwojga kandydatów z Rumunii po odpadnięciu socjalistki z Bukaresztu, jak również brak akceptacji dla reprezentanta Węgier, spowodowały, że głosowanie nad KE w składzie 24-osobowym, a nie 27-osobowym (Wielka Brytania nie zgłosiła „komisarza desygnowanego”, na co Unia ochoczo się zgodziła) nie miało żadnego sensu. Zatem z dużej politycznej chmury spadł mały legislacyjny deszczyk. Niezależnie od tego i tak europarlament był w zeszłym tygodniu w cieniu izby niższej parlamentu nad Tamizą: House of Commons urządziła „n-ty” odcinek serialu „Neverending story” o londyńskiej sójce, która wybiera się za morze, ale jakoś odlecieć nie może. Tym razem jednak Johnson wygrał głosowanie nad pakietem rozwodowym z UE , choć przegrał „tryb pilny”. Ta porażka to chyba nic dziwnego, skoro przyzwyczajeni do przestrzegania prawa, choć obywający się bez konstytucji Brytyjczycy nie mogli zdzierżyć, aby traktat międzynarodowy, jakim jest dokument ustalający warunki rozstania się Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej z Unią Europejską, który według brytyjskiego prawa należałoby procedować co najmniej trzy tygodnie, rząd Jej Królewskiej Mości chciał „załatwić” w trzy dni ... Cóż, za dużo, to i syn Albionu nie zje. 
„Stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie narodziło (...)” 
A jednak w Parlamencie Europejskim poza tym, czego nie było, czyli powołaniem Komisji Ursuli von der Leyen  oraz nasłuchiwaniem wieści zza Kanału La Manche (dla Brytyjczyków: Kanału Angielskiego) było też sporo mniej lub bardziej merytorycznych decyzji legislacyjnych i debat politycznych. Omówiono konkluzję Rady Europejskiej sprzed paru dni, która odbywała się w cieniu porozumienia Boris Johnson – Jean Claude-Juncker oraz żegnano tegoż Junckera jako szefa Komisji Europejskiej. Miało to jednak charakter nieco kabaretowy, ponieważ Juncker natychmiast po owacji i ciepłych słowach nawet swoich ostrych oponentów udał się nie tyle na emeryturę, co do dalszej pracy, jako że nowa Komisja Europejska nie powstanie 1 listopada, jak to było w agendzie, lecz parę tygodni później. Skądinąd taka sytuacja nie jest wyjątkowa, bo miała już miejsce dziesięć lat temu, gdy tzw. druga Komisja Jose Manuela Durao Barroso też urodziła się z poślizgiem. 
Skoro już mowa o starej-nowej Komisji Europejskiej, to podsumowując konferencję z udziałem najważniejszych firm Polskiej Chemii, która odbyła się w Brukseli w tygodniu poprzedzającym strasburską sesję PE w kontekście polityki Unii wobec naszego przemysłu chemicznego zacytowałem właśnie w kontekście odchodzącej i przychodzącej KE rosyjskiego psiarza Mikołaja Gogola, który pisał: „stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie urodziło, ale jedno i drugie zagraża żyjącym”... 
EASO czyli nagła dymisja 
Omawialiśmy budżet ogólny Unii Europejskiej na rok budżetowy 2020 (przemawiałem  na ten temat w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów), co będzie wstępem do zupełnie innej bajki budżetowej czyli nowych siedmioletnich ram finansowych UE na lata 2021-2027. Europarlament tradycyjnie wypowiedział się przeciwko cięciom budżetowym zaproponowanym przez Radę Europejską, a ja podkreśliłem, że kraje bogatsze (w domyśle : również Finlandia mająca obecnie półroczną prezydencję w UE) powinny mieć więcej empatii wobec krajów, które nie ze swojej winy nie znalazły się odpowiednio wcześnie na pokładzie EWG-UE. Powiedziałem też o konieczności utrzymania polityki rolnej i Funduszu Spójności w dotychczasowych kształtach. Wiadomo, że są to dla Polski dwa największe „krany finansowe”. 
Debatowaliśmy też o absolutorium budżetowego dla Europejskiego Urzędu Wsparcia w Dziedzinie Azylu (EASO) za rok 2017. To rzeczywiście był, mówiąc angielskim powiedzeniem, „gorący kartofel”, bo – co się w Unii zdarza niesłychanie rzadko – w trybie pilnym odwołano szefa tej instytucji  Portugalczyka Jose Carreire ( jej siedziba znajduje się w stolicy Malty – La Valetcie). Nadużycia finansowe były tam na taką skalę, że nawet cierpliwa Bruksela musiała zareagować. Co ciekawe, sprawdziło się stare polskie powiedzenie: „niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka”: EASO powiem szereg razy bezceremonialnie pouczał kraje członkowskie UE w sprawach polityki imigracyjnej i azylowej. Obecna dyrektor Słowenka Nina Gregori inaczej niż jej poprzednik, nie ma zarzutów o psychiczne znęcanie się nad personelem (!).   
Rada Tuska bez absolutorium PE! 
Pod sam koniec kadencji Donalda Tuska, który w listopadzie ma przejść na polityczną emeryturę, za jaką uważa się kierowanie Europejską Partią Ludową (jego poprzednikami były premier Belgii Wilfried Martens i również „były” szef komisji rolnictwa PE i szef frakcji EPL w europarlamencie Francuz – Alzatczyk Joseph Daul) - odmówiliśmy jako Parlament Europejski po raz kolejny (podobnie ,jak w latach 2009-2016) udzielenia absolutorium Rady Europejskiej. Przemawiając na ten temat w imieniu EKR podkreślałem, że Rada uporczywie uchyla się nie tylko od przedstawienia sprawozdania z wykonania swojego budżetu Parlamentowi Europejskiemu, ale także nie wysyła swych przedstawicieli na wysłuchania (27 listopada 2018) temu poświęcone oraz ignoruje rezolucje PE dotyczące tego problemu. Powiem najdelikatniej, że Donald Tusk nie wniósł w tej sprawie nowej jakości. 
Omówiliśmy również  roczne sprawozdanie Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (czyli odpowiednika polskiego NIK) z siedzibą w Luksemburgu. Jego prezesem jest Niemiec Klaus-Heiner Lehne – do niedawna nasz kolega – europoseł i to z 22-letnim (sic!) stażem w PE. Charakterystyczne, że w debacie na ten temat (w której zresztą zabierałem głos jako koordynator z ramienia EKR w Komisji Kontroli Budżetu PE – sprawuję tę funkcje już 11 rok z rzędu) jako pierwszy zabierał głos niemiecki komisarz do spraw finansów Guenter Oettinger, następnie niemiecki prezes ETO i wreszcie również niemiecka przewodnicząca „mojej” komisji Kontroli Budżetu Monika Hohlmeier (skądinąd córka niemieckiego premiera Bawarii i kandydata na kanclerza NRF Franza Josefa Straussa). To charakterystyczne, że nasi zachodni sąsiedzi bardzo skrupulatnie starają się obejmować kierownicze funkcje w tych strukturach unijnych, w tym europarlamentarnych, które zajmują się finansami i monitoringiem wykonania budżetu przez poszczególne agencje i instytucje unijne oraz państwa członkowskie (w zakresie środków UE). 
Kolejne posiedzenie PE odbędzie się w drugiej dekadzie listopada w Brukseli, ale powołanie nowej Komisji Europejskiej będzie miało miejsce dopiero pod koniec przyszłego miesiąca. Do tego czasu obrażony Macron musi zgłosić swojego kandydata na komisarza w miejsce zdyskwalifikowanej przez PE eks-europosłanki Sylvie Goulard. 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.10.2019)