Pojawił się na NB wielce interesujący tekst Pana Piotra Marca, w którym Autor usiłuje opisać fenomen ruchu społecznego, który ja nazwałabym po prostu „RZEKOMO” - rzekomo antysystemowego, rzekomo demokratycznego, rzekomo ignorowanego przez wszystkie media (za wyjątkiem tych od Kuby Wojewódzkiego). Pomimo rzekomej blokady medialnej rzekomo docierającego ze swoim przekazem do kompletnie niezainteresowanej polityką grupy absencyjnej, nieobecnej w wyborach, bo rzekomo także antysystemowej, czyli własną nieobecnością w głosowaniu głosującej przeciw systemowi… uff!!
Panowie!
A nie prościej byłoby napisać, że partyjna ścieżka jest długa i trudna, i pełna niewiadomych, wymagająca wielkiej determinacji i odwagi? Że nie macie ochoty nią iść, bo Smoleńsk pokazał, że na tej drodze ryzykuje się własnym życiem? Że o wiele łatwiej jest nazwać „systemem” to, co jest częścią składową polskiego parlamentaryzmu, i tylko przeciwko temu rzekomemu „systemowi” wytaczać działa, przezornie zostawiając w spokoju wszystko, co tworzy rzeczywisty system władzy?
W waszych deklaracjach programowych, w Waszych wystąpieniach o oligarchii nie ma ani słowa, o korupcji ani słowa, o morderstwach politycznych ani słowa, o sowieckim zagrożeniu ani słowa.
Wielki przyjaciel walczącej Ukrainy Paweł Kukiz zaśpiewał ginącym na Majdanie chłopcom i dziewczętom parę rzekomo patriotycznych piosenek, ale o broni dla tych, którzy ocaleli z rzezi w Kijowie i poszli walczyć na front, już nie chce słyszeć, bo jest wprawdzie „antysystemowcem”, ale takim soft - na użytek systemu przez duże „S”. To, że ten system rzeczywisty, zbrodniczy i bezwzględny, wpędzający Polaków w coraz większe niewolnictwo i generujący coraz większe zagrożenie dla naszej państwowości istnieje i ma się dobrze – nie spędza mu snu z powiek. Sen z powiek spędzają mu partie polityczne - i TYLKO ONE. Nie zajmuje się sytuacją w Polsce, nie interesuje go, jakie standardy polityczne i każde inne prezentuje koalicja, jakie opozycja, nie interesuje go zabranie zabawek systemowi, czyli odsunięcie jego posłusznych narzędzi od najwyższych stanowisk państwowych.
Jego celem jest demontaż polskiego parlamentaryzmu – ostatniego elementu demokracji, z którym będziemy musieli się pożegnać, zanim system w sposób jawny i BEZPOŚREDNI zacznie sprawować rządy.
Nie jest przypadkiem „pompowanie Kukiza” w mediach tak spolegliwych wobec aktualnej władzy, że nie da się ich nazwać mediami publicznymi. Tam Polski ani Polaków już nie ma. Jest tylko okno wystawowe dla clownów różnego autoramentu i defiladowa płoszczad’ dla internacjonałów – racjonałów tropiących patriotyczną „ekstremę”, pokazywaną tylko w trakcie dokonywania na niej egzekucji.
Na drodze systemu zupełnie nieoczekiwanie stanął młody, dynamiczny, błyskawicznie zdobywający ludzkie serca Andrzej Duda. Nie jest przypadkiem, że prawie natychmiast po pierwszej wyborczej konwencji zaczęto mu wypominać przynależność do PiS. „Partyjność”. Jakoś dziwnie harmonijnie w tę nagonkę (bo kampanii Andrzeja Dudy się nie pokazuje, w mediach trwa wyłącznie nieustająca nagonka!) wpisuje się „antypartyjność antysystemowców” – i JOW.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, które są prostą drogą do przejęcia państwowych stanowisk przez tych, którzy nimi za pośrednictwem swoich posłusznych pajacyków z koalicji zarządzają. Albo do wyboru Sejmu takiego, który będzie przegłosowywał wyłącznie to, co korzystne dla holdingu. Albo dla służb obcych państw, niekoniecznie przyjaznych. Albo dla organizacji przestępczych, niekoniecznie rodzimych.
Nie łudźmy się, że zwyczajny Kowalski, choćby nie wiem jakie miał zalety, będzie beneficjentem tego przepoczwarzonego systemu. Beneficjentami będą ci, którzy mają pieniądze. Duże pieniądze. Nie ma kampanii tanich, nie ma kampanii za darmo. Zawsze jest coś za coś. Albo oligarcha, baron, czy jakiś inny bogaty w/w sponsor sam sprawuje rządy, albo kupuje sobie posłów i senatorów. W „nowym” systemie JOW przeciętnie sytuowany rosyjski oligarcha może sobie kupić cały Sejm i cały Senat. Żaden problem.
W końcu na tym polega „jednomandatowość”, że nikt kandydata nie ocenia odgórnie, nie ma żadnej hierarchii, żadnej reprezentacji partyjnej. Kandydatem może być każdy. Nie skorumpowane partie polityczne odchodzą w niebyt (zakaz finansowania z budżetu państwa). Skorumpowane rosną w siłę na garnuszku miliarderów.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze mogą mieć dowolny zasięg. W zależności od zapotrzebowania sponsorów. Ludzie wystawieni w wyborach mogą mieć dowolne poglądy. W zależności od zapotrzebowania sponsorów. Instytucja referendum, tak oszczędnie używana przez obecną władzę, już nie stanowiłaby zagrożenia dla żadnych interesów. Także dla interesów tych, którym się marzy podział dzielnicowy Polski. W końcu w propozycjach propagatorów JOW jest także zmiana Konstytucji nie przez 3/5 Sejmu, lecz prostą większością…
Nie wiem czy „antysystemowość” tchórzy, którzy przez 5 lat nie zająknęli się ani słowem o wymordowaniu 1/10 polskiego Parlamentu jest głupotą, czy koniunkturalizmem, czy elementem jakiejś gry. Wiem, że to jest pretekst do wypowiedzenia wojny realnej opozycji. Paweł Kukiz „nie poprze nikogo” w II turze. A tej drugiej tury mogłoby nie być. Będzie dzięki Pawłowi Kukizowi i jeszcze paru „antysystemowcom” walczącym de facto w interesie systemu. Dzięki Pawłowi Kukizowi możemy mieć powtórkę z rozrywki – tak marnej rozrywki jak ta, którą hołota serwuje dziś Polakom w telewizyjnych „kabaretach” (o wielcy mistrzowie polskiej satyry, spuśćcie wreszcie jakieś plagi na ten przeraźliwy szajs!).
Wiem, że SYSTEM powinien czym prędzej powalczyć o JOW. To jest w interesie SYSTEMU. Takie przepoczwarzenie zapewni SYSTEMOWI rządy po wsze czasy, a nawet jeden dzień dłużej.
Polacy lubią eksperymenty. Wystarczy popatrzeć, z jaką lubością kupują za ostatnie grosze sterty różnych odmian paracetamolu, każdą z tych stert rzekomo na coś innego… Co parę lat twierdzą „oni już rządzili” i szukają politycznych nowości, i ryzykują bez końca, ryzykują swoim życiem, życiem własnych dzieci i wnuków.
Może spełni się marzenie twórców rzekomej „antysystemowości”? Może i tym razem Polacy zechcą na sobie przetestować to, co zamiast skutecznie wyleczyć Polskę z ciężkiej infekcji zaaplikuje jej raka z przerzutami?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15160
Faktycznie w obecnej sytuacji JOWy kuszą jakimś rodzajem wstrząsu, który przede wszystkim miałby na celu utrudnienie życia Układowi niż byłby autentycznym lekiem na polską rzeczywistość. Nie musiałyby także oznaczać likwidacji partii politycznych.
Tak czy siak ten kluczowy punkt programu Kukiza jest o tyle interesujący i pociągający że nie skupia się na standardowych hasłach takich jak np zmniejszenie podatków, ograniczenie przekrętów itp. tylko jest próbą zadania ciosu w to co jest kluczowe właśnie. W Układ czy System. Można dyskutować czy to jest dobry pomysł. Być może nie. Ale nie można odmówić Kukizowi że jego idea dotyka sedna problemu. Myślę że to właśnie przyciąga mu elektorat.
Ludzie wiedzą czy czują że mniej ważne są jakieś reformy, być może nawet słuszne ale że dużo ważniejsze jest rozbicie skostniałego Układu, w którym wszelkie zmiany będą bardzo ciężkie.
To czy Kukiz jest agentem lub też wykorzystywaną marionetką nie zmienia faktu że skupia się on na kluczowej idei, która musi oddziaływać na sporą część ludzi i która też powininna być potraktowana na serio przez tzw. poważnych kandydatów.