PR Wrocław: „nie odstawiam nogi”

Polecam lekturę mojego spisanego radiowego wywiadu, którego udzieliłem Radiu Wrocław. Rozmowę przeprowadził red. Dariusz Wieczorkowski. 
Przed mikrofonem Dariusz Wieczorkowski, we wtorkowy poranek gościem radia Wrocław jest Pan europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki, 
- Witam Państwa. 
Jarosława Kaczyński w trakcie spotkania wyborczego powiedział, tu cytat: „Zostańcie żołnierzami Prawa i Sprawiedliwości”. Czy szykuje się jakaś poważna bitwa, wojna? 
- To piękna metafora. Można być żołnierzem dobrej sprawy, można działać z żołnierskim honorem i być dzielnym, jak żołnierz  - żołnierzem nie będąc. To metafora, która mnie się podoba. 
A Pan jest dzielny? 
- Staram się być dzielny. Na pewno jestem bardzo pracowity. Mówiąc językiem piłkarskim, mi bliskim – nogi nie odstawiam. 
To prawda, miałem kiedyś przyjemność oglądać na żywo, jak Pan gra. Jest Pan żołnierzem Prawa i Sprawiedliwości? 
- Jestem aktywny. Myślę, że jednym z najbardziej aktywnych europarlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. W zeszłej kadencji byłem jednym z 15 najbardziej znaczących europosłów w PE ze wszystkich siedmiuset pięćdziesięciu. W tym gronie jedynym z dwóch z Prawa i Sprawiedliwości. W tym kontekście wolę mówić o sobie bardziej precyzyjnie, a nie metaforycznie. 
Pan Janusz Wojciechowski jest w grupie kandydatów na komisarzy, na początku października odbędą się przesłuchania w tej sprawie. Czy Pana zdaniem Pan Wojciechowski ma realne szanse, by objąć stanowisko komisarza do spraw rolnictwa? 
- Oczywiście tak. Ma przygotowanie merytoryczne. Kandydat perfekcyjny. Przez parę kadencji członek prezydium Komisji Rolnictwa, a więc znający świetnie kulisy CAP czyli Common Agriculture  Policy. W ostatnich latach sędzia Europejskiego Trybunału Obrachunkowego – czyli europejskiego NIK-u w Luksemburgu –i uwaga: zajmował się tez tam monitorowaniem funduszy unijnych przeznaczanych na rolnictwo–  jak te dopłaty dla rolników i rolnictwa w krajach członkowskich Unii Europejskiej są wydawane - dobrze czy mniej dobrze. Kompetencje Wojciechowskiego są więc olbrzymie i jeżeli będą decydować tylko kryteria merytoryczne, to jestem spokojny – w cuglach przejdzie te przesłuchania, które będą między 30 września a 10 października. 
Może jakieś inne kryteria będą brane pod uwagę, jeśli nie merytoryczne? 
- Zawsze tak jest  w Parlamencie Europejskim, który jest instytucją polityczną i dość mocno, zwłaszcza w tej kadencji zideologizowaną. Mogą się pojawić pewne pozamerytoryczne kwestie nie tylko zresztą wobec kandydata z Polski, a także kandydatów z innych krajów. 
Może wtedy przyda się ta noga, o której Pan mówił kilka minut temu, żeby jej nie odstawiać. 
Janusz Wojciechowski jest człowiekiem – jak to bym określił z filmu kojarzonego słusznie z Melem Gibsonem  - „Braveheart” czyli „waleczne serce”. 
To ważne, by Polak objął tę tekę? 
- To ważne i możliwe, bo Polska jest jednym z najbardziej rolniczych krajów,  gdy chodzi o procent osób zatrudnionych w rolnictwie – zaraz po Grecji. Ważne jest rolnictwo, obok Funduszu Spójności, takze z powodów finansowych dla naszego kraju. Te pieniądze z Unii cały czas spływają – ale trzeba też to powiedzieć uczciwie, bez ogródek, patrząc w oczy, że za około 10 ,może 11 lat, za trochę więcej niż dekadę Polska będzie płatnikiem netto – to znaczy będziemy więcej wpłacać do kasy unijnej w Brukseli niż z niej brać i wydawać na  projekty. To znaczy Polska będzie miała status taki, jaki mają obecnie Niemcy, Holandia, Szwecja i inne kraje Europy Zachodniej, dawnej EWG, dawnej „Piętnastki”. No, ale to jest perspektywa 10 lat, może trochę więcej. Przed nami na razie walka o ten budżet siedmioletni. I to jest też zadanie dla Janusza Wojciechowskiego. Na razie Komisja Europejska z Panią Bieńkowską przygotowała ten projekt budżetu unijnego, który jest niekorzystny i dla Polski, i dla naszego regionu Europy. Rolnictwo minus 5% w porównaniu z tym, co było, minus 1% na dopłaty dla rolników. I trzeba to skorygować. Mam nadzieję, że polski rząd to skoryguje. 
Zarzucił Pan Robertowi Biedroniowi, że działa w europarlamencie przeciwko politykom Prawa i Sprawiedliwości. Co Pan miał konkretnie na myśli, bo Robert Biedroń zaprzeczył stanowczo. 
- To jest radio… 
Ale mamy kamerkę 
- Pokazuję więc maila Pana Biedronia z 10 lipca z godziny 12:41, był on skierowany do kolegów z grupy socjalistycznej, gdzie na końcu się pojawia takie zdanie: „We arged you not to vote for the following Names… 
Co oznacza, żeby nie głosować na te nazwiska. 
- Wymienia nazwiska: Czarnecki, Szydło, Krasnodębski, Waszczykowski. Tak tutaj mocno  zachęca, żeby nie głosować na Polaków. Bo to nie było tak, że był to wybór między Polakami. Ktoś innej narodowości by dostał to stanowisko. Ja wygrałem głosowanie, wygrał Pan Waszczykowski – też został wiceprzewodniczącym, nie wygrała Pani Premier Szydło – socjaliści widać posłuchali Pana Biedronia w tej kwestii. To się pierwszy raz zdarzyło w ciągu 15 lat. 
A skąd pewność, że to Pan Biedroń nadał tego maila? 
- Bo to z jego konta mailowego do stu kilkudziesięciu posłów. Po tym, jak  powiedziałem, że wysłał maila i pokazałem to na briefingu w Sejmie oraz zagroziłem procesem sądowym - i ciągle nie słyszę, żeby przeprosił. 
To inaczej zapytam – czy będzie pozew? 
- Jeżeli nie przeprosi do przyszłego tygodnia, to oczywiście, że tak. 
W połowie sierpnia przemawiał Pan w kościele w Kamieńcu Wrocławskim. 
- Tak. Pod Wrocławiem. 
Czy kościół to jest dobre miejsce dla wystąpienia polityków? 
- Nie było to żadne przemówienie, zostałem zaproszony przez księży koncelebransów, przez byłego proboszcza tej parafii, przez obecnego. I po prostu to była msza święta dożynkowa, potem zresztą była liturgia chleba, w której uczestniczyłem. Podziękowałem rolnikom za ich trud całoroczny. To piękna, polska tradycja . I powiedziałem,  że  jestem dumny z tego, że kontynuujemy takie tradycje. A inaczej jest w Europie Zachodniej. One są dużo miej popularne tam i szkoda, że Europa Zachodnia takich tradycji nie ma. I przytoczyłem to, co moja babcia mówiła, że „bez Boga ani do proga”. Byłoby dziwne, gdybym odmówił, nie skorzystał z zaproszenia koncelebransa, żebym powiedział parę słów. Nie było to wystąpienie polityczne, nic nie mówiłem o rządzie, nic nie mówiłem o wyborach. 
Ale jest Pan politykiem 
- Oczywiście, że jestem politykiem. W przeszłości byłem zapraszany wiele razy, by mówić o nauce społecznej Kościoła autorstwa  Jana Pawła II. Warto się w nią wsłuchać. 
A ja się tak zastanawiam przy tej okazji czy to nie jest tak, że Kościół i politycy bardzo mocno się przenikają. Nie ma Pan takiego poczucia? 
- Wie Pan, ja nie wiem. A czym jest Kościół? Kościół to jest wspólnota ludzi wierzących. To jest, jak to ładnie określał Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński – „naród wierzący”. Kościół tworzony jest przez ludzi. W głównej mierze przez laikat. 
Dobrze, to ja doprecyzuję Panie Pośle, czy politycy wykorzystują Kościół? Chociażby teraz, w trakcie kampanii. 
- Nie znam takich przykładów. Podkreślam, jeżeli mnie ksiądz zaprasza, nie uzgodniwszy wcześniej tego ze mną, to co mam powiedzieć?  Nie, nie, nie, proszę księdza, ja nie wystąpię. To byłoby nawet niegrzeczne z mojej strony. Ja nie uważam żeby na tej podstawie, że byłem zaproszony, nie po raz pierwszy, i nie po raz ostatni – budować tezę o politycznym wykorzystywaniu Kościoła. To, co powiedziałem  podobało się , nie było żadnych akcentów politycznych, nie było mowy o kampanii wyborczej. Dziękowali mi potem ludzie, już po mszy, za to, co robię w europarlamencie. Wszystko w  porządku. 
Czy na Wyspach Brytyjskich jeszcze ktoś panuje nad sytuacją? Czy Pana zdaniem dojdzie do Brexitu W jakiej formie? 
- Jej Królewska Mość, Elżbieta II powiedziała wyraźnie, że nie ma mowy o wyjściu Zjednoczonego Królestwa  Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej – bo taka jest oficjalna nazwa – bez umowy. Czyli „no deal” nie jest możliwy według Królowej, a  to jej zdanie jest tu wiążące. W związku z tym Brexit pewne się opóźni. Zresztą dwa kraje, które by najbardziej straciły na Brexicie w Unii – poza oczywiście Wielką Brytanią – Irlandia i Polska. Pamiętajmy, że Polacy są największą mniejszością narodową – nieoficjalnie 1,5 miliona Polaków tam mieszka, oficjalnie milion 24 tysiące. Mamy dodatni bilans handlowy z Wielką Brytanią, co się oczywiście rzadko zdarza z krajami Europy Zachodniej. Masę polskich firm funkcjonuje dzięki eksportowi tam żywności, ale nie tylko  - zdobywamy ten rynek żywności bardzo mocno w ostatnich kilkunastu latach. Jednym słowem zwłaszcza Brexit bezumowny byłby dla Polski fatalny. Ja bym się nie martwił, gdyby Brexitu w ogóle nie było, ale to decyzja Brytyjczyków. 
Czy w  takim razie w perspektywie kilkuletniej, jeśli my mówimy o krajowym podwórku, i o wzroście minimalnej pensji krajowej do 2023 do 4 tysięcy złotych brutto – to myśli Pan, że stać nas na to jako kraj? 
- Jeżeli ceniony i nagradzany przez różne międzynarodowe instytucje rynkowe, finansowe, prezes NBP Adam Glapiński mówi - bankowiec, podkreślam, nie „bankster”, a bankowiec - mówi, że płaca minimalna w Polsce jest zdecydowanie za mała i jeżeli w tej Wielkiej Brytanii, o której mówiliśmy przed chwilą, spośród tych naszych rodaków tam większa część z nich wyjechała, dlatego ,ze właśnie tak mało płacono w Polsce za pracę- to zatem, żeby z Polski ludzie nie uciekali, żeby nie wyjeżdżali, trzeba tę pensję minimalną podnieść. Najpierw do trzech tysięcy na koniec 2020 roku, potem - Pan ma rację - precyzyjnie na koniec 2023 roku: 4 tysiące brutto. Te pieniądze wrócą na rynek. Proszę  się nie obawiać, nas na to stać. Mamy w tej chwili budżet bez deficytu, co jest ewenementem od 25 lat. I mimo, że nie ma deficytu, to na wszystkie programy społeczne, potrzeby socjalne, 500 plus od pierwszego dziecka, wyprawka szkolna, trzynasta emerytura, na razie jedna, od następnego roku dwie „trzynastki”. Na to wszystko pieniądze się znalazły. Wystarczy nie kraść. 
Pan Premier Morawiecki  mówił na konwencji PiS-u o liczeniu ZUS-u od dochodu. To też jest dobry pomysł, a Pana zdaniem? Bo tutaj z kolei przedsiębiorcy od razu zaczęli mówić o tym, że będą mieć ogromny problem… 
- Głos przedsiębiorców będzie wysłuchany. Nie ma sukcesu gospodarczego bez przedsiębiorców i na pewno ich interesy będą respektowane. Ja zresztą jestem zwolennikiem bardzo mocnego wspierania polskich firm. Zresztą były wcześniej inicjatywy rządowe, które mówiły, że dla tych firm mniejszych to będą tutaj duże ulgi w tym zakresie i w  tym kierunku będziemy szli. Zresztą ci przedsiębiorcy, nawet ci, którzy chyba może za PiS-em nie przepadają, nawet oni przyznają, że za PiS-u ta korupcja jest dużo, dużo mniejsza niż była. W związku z czym to pozwala im konkurować racjonalnie. 
Czy pani Kidawa-Błońska, Pana zdaniem, może stać się wkrótce twarzą opozycji, być liderką opozycji? Niebawem stać się twarzą opozycji? 
- Wie Pan, mam wrażenie, że Grzegorz Schetyna trzyma mocno nadal lejce w Platformie  i taktycznie wystawił Panią Kidawę - Błońską 
Po to, by? 
- Obawia się chyba porażki wyborczej w Platformie. Nie chce być twarzą tej porażki. Chce, by została nią Małgorzata Kidawa-Błońska – z mojego punktu widzenia. 
Stawiamy kropkę. To była rozmowa dnia, stawiamy kropkę. Gościem był dziś  europoseł Ryszard Czarnecki, Prawo i Sprawiedliwość. 
- Dziękuję Panu, dziękuje Państwu. 
Pytał Dariusz Wieczorkowski. Dobrego dnia.