Czarnecki z ambony (?)

„Dziwny jest ten świat”- proroczo śpiewał Czesław Niemen, syn Kresów Wschodnich RP ,duma ziem opiewanych przez Elizę Orzeszkowa w powieści „Nad Niemnem”. Naprawdę nazywał się Czesław Juliusz Wydrzycki. Cóż, Bolesław Prus  to też przecież był pseudonim -w oryginale: Aleksander Głowacki. I tak Prus i Niemen do historii polskiej kultury weszli pod tymi pseudonimami - inaczej niż Henryk Sienkiewicz, który używał choćby literackiego miana „Litwos”, ale do panteonu i narodowej literatury i literackiej Nagrody Nobla (jako pierwszy Polak!) wszedł pod własnym nazwiskiem. 

Wracając do opisu Niemena, rację to on miał w stu procentach. Ba, można rzec ,iż był „prorokiem Czesławem” nawet. Opisał bowiem również i sytuację współczesnej Polski. Dziwny mamy świat, w którym dyszące z nienawiści do Kościoła Rzymsko-Katolickiego media i środowiska usiłują decydować kto może, a kto nie może przemawiać w świątyni od ołtarza. Często głos w tej sprawie zabierają ludzie, którzy w kościele nie byli albo nigdy albo od bardzo dawna! Ci, którzy obsobaczają na co dzień hierarchię, księży czy wiarę, pouczają teraz, że „Czarnecki nie ma prawa przemawiać z ambony”. Cóż za ignoranci! Nie mówiąc już, że ludzie złej woli. Ignoranci, bo w kościele w Kamieńcu Wrocławskim w gminie Czernica ambony nie ma, jak w większości polskich kościołów. Choć ja akurat uważam, że byłaby ważnym, pożytecznym elementem nie tylko wnętrza i kościelnej architektury, ale też byłaby czymś co pomagałoby ludziom skupić uwagę na księdzu wygłaszającym kazanie. Ale mniejsza o to. Na zaproszenie wspólnoty parafialnej w tej zacnej miejscowości w pobliżu stolicy Dolnego Śląska przyjechałem na parafialne (sic!) dożynki oraz misterium chleba. Przywitał mnie jako jedynego polityka tam obecnego (politycy i publicyści opozycyjni w tym czasie byli zajęci zapewne pouczaniem i „wychowywaniem” Kościoła-Matki naszej ) najpierw miejscowy proboszcz, a potem były proboszcz, teraz prałat na emeryturze, skądinąd autor książki o kapelanie Wojska Polskiego z 1920, poległego w Bitwie Warszawskiej księdzu Ignacym Skorupce. Przywitał mnie też lud Boży -oklaskami. Na zakończenie mszy świętej niespodziewanie, bo nie było to ustalone wcześniej, księża koncelebransi zaprosili mnie przed ołtarz, abym powiedział kilka słów, bo „rzadko kiedy jest okazja posłuchać takiego gościa z  Brukseli”. Powiedziałem dosłownie kilka zdań. Podziękowałem rolnikom za ich trud podkreślając, że to ich święto, ale też uznałem, że dbanie o takie tradycje, jak dożynki jest czymś co pozytywnie wyróżnia Polskę na tle Europy. Zacytowałem też moją babcię Bronisławę powtarzającą stare ludowe przysłowie „bez Boga ani do proga”. 

A po mszy świętej dzieliłem się z parafianami chlebem. Dziękuję za wszystkie dobre słowa, życzenia i deklaracje „trzymania kciuków”... 

Tak, to był wystarczający powód, żeby działa przeciwko „Czarneckiemu przemawiającemu z ambony” wytoczył Tomasz Lis, „Gazeta Wyborcza”, Onet, Wirtualna Polska czy …
 
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (28.09.2019)