Jarosław Kaczyński byłby świetnym premierem

Polecam lekturę zapisu mojej rozmowy dla internetowej telewizji dziennika „Rzeczpospolita”. Wywiad przeprowadziła red. Zuzanna Dąbrowska.
Dzień dobry, dzisiaj w „Rzeczy o polityce” gościem jest eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Czarnecki. 
 - Witam Panią, witam Państwa 
Muszę zapytać o to, co okazało się po rozmowie premiera Morawieckiego w TVN. Otóż, okazało się podczas tej rozmowy, że jest on przekonany, że Jarosław Kaczyński byłby lepszym premierem niż on, Mateusz Morawiecki. Czy Pan się zgadza z ta opinią? 
- Przede wszystkim Jarosław Kaczyński był prezesem Rady Ministrów, był bardzo dobrze ocenianym szefem rządu, także przez różnych ekspertów 
Ale nie dotrwał do końca kadencji. 
- Sytuacja polityczna była taka, że wtedy Prawo i Sprawiedliwość poszło na wcześniejsze wybory, które przegraliśmy. Natomiast jest prezes Kaczyński, jako lider obozu politycznego, naturalnym kandydatem na szefa rządu. Natomiast czy nim będzie, to już jego decyzja. Mam wrażenie, że prezes Jarosław Kaczyński będzie chciał zaproponować władzom Prawa i Sprawiedliwości i władzom obozu Zjednoczonej Prawicy, aby tę funkcję dalej sprawował Mateusz Morawiecki. 
Ale dlaczego? Skoro byłby lepszy. Może to jest nie fair wobec wyborców, wobec elektoratu, skoro jest lepsza osoba, a daje się gorszą? 
 - Wyborcy akceptują ten „leadership”, to kierowanie obozem politycznym- który sprawuje władzę w Polsce od czterech lat-  przez Jarosława Kaczyńskiego, który jest , można powiedzieć , „ojcem chrzestnym” szeciorga premierów. 
Nie wiem, czy to jest dobre porównanie, czy nie za mocne? 
- Nie, nie. Pani ma jakieś skojarzenia w tym momencie niestosowne bym powiedział. 
… klasyczne 
- Ja policzyłem i był on tak naprawdę patronem trzech prezydentów Rzeczpospolitej oraz szesciorga premierów – możemy policzyć, bo przecież to, że jednak byla taka koncepcja „Wasz prezydent, nasz premier” -  autorem tej koncepcji był właśnie Jaroslaw Kaczyński... 
Ale potem żałował... 
- Tak. Natomiast było to oczywiście wyrwanie jakiegoś obszaru wolności komunistom. Potem była kwestia tego, że premierem został Jan Olszewski, bardzo mocno wspierany , wrecz wymyślony przez Jarosława Kaczyńskiego. 
Jak Jarosław Kaczyński głosował 4 czerwca w sprawie rządu Jana Olszewskiego? 
- Bronił tego rządu oczywiście, tak samo jak moja ówczesna formacja Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Natomiast to był drugi premier wykreowany przez Jarosława Kaczyńskiego, ale potem byli kolejni – Kazimierz Marcinkiewicz, potem sam Jarosław Kaczyński, ale także pani Beata Szydło i Mateusz Morawiecki .  
To jasne. 
- Trzech prezydentów, sześciu premierów... 
Ale kto ma lepsze kompetencje do bycia premierem? Bo to, że ktoś stwarza premierów to jest jakaś określona zdolność niewątpliwie, choć nie zawsze wychodzi tak, jak nie wyszło z Kazimierzem Marcinkiewiczem z punktu widzenia PiS. Co innego rządzenie, doglądanie budżetu , deficytu, wzrostu płacy minimalnej, początku nowego roku szkolnego, może nie zostaje czasu na rządzenie partią wtedy? Dlatego Jarosław Kaczyński nie chce. 
- W każdej demokracji lider obozu politycznego, obojętnie od systemu politycznego, obojętnie od kraju i szerokości geograficznej, jest naturalnym kandydatem na premiera. Również Jarosław Kaczyński jest naturalnym kandydatem na Prezesa Rady Ministrów, ale już dwukrotnie w ciągu tych czterech lat podjął decyzje, że to nie on będzie premierem, tylko osoby przez niego rekomendowane. 
 Dlaczego? 
- Myślę, że pan prezes Jarosław Kaczyński do tej pory uważał i być może  też będzie tak uważać w przyszłości – to już jest jego decyzja - że najbardziej efektywny, najbardziej funkcjonalny system jest taki, kiedy jest premierem osoba, którą on zarekomenduje władzom Prawa i Sprawiedliwości, a on jest liderem tej siły politycznej, która tworzy większość parlamentarną. 
W takim razie dalej sprawy polityczno-personalne. Dzisiaj mamy takie trzy sprawy. Ta trzecia będzie  z Pańskiego podwórka. 
 - Może od tej trzeciej zaczniemy? 
Nie, trzecia będzie na końcu. 
 - To ustępuję. 
Zbigniew Ziobro, którego wszyscy, począwszy od pana Gowina, Mateusza Morawieckiego wraz z Jarosławem Kaczyńskim tłumaczą – no, cóż, nie wiedział, co się dzieje w jego ministerstwie. Mi się to wydaje kompromitujące Zbigniewa Ziobrę, bo przecież minister ponosi odpowiedzialność polityczną za swoich zastępców. To nie jest jakiś sędzia sądu rejonowego, który narozrabiał, bo jechał np. po pijanemu, albo dokonał drobnej kradzieży, tylko to jest zastępca, którego sam mianował, myślę  o sędzim  Piebiaku i tutaj odpowiedzialność może nie osobista ,moralna, ale polityczna niewątpliwie jest. 
- Jeżeli Pani pozwoli, to się odwołam do tego porównania, że z punktu widzenia Kowalskiego i Nowaka, opinii publicznej - zachowanie sędziego, który jedzie po pijaku czy dokonuje drobnej kradzieży, a potem unika odpowiedzialności – „bo jest sędzią” – to jest dużo bardziej kompromitujące niż rozgrywki w środowisku sędziowskim. 
 Ale nie ministra… 
- Wracając do ministra sprawiedliwości, to chciałem powiedzieć, że będę go bardzo zdecydowanie bronił. Uważam, ze pan minister Ziobro jest przedmiotem nagonki od wielu lat, dlatego że zastępuje wymiar niesprawiedliwości wymiarem sprawiedliwości. 
A może sprawiedliwe było to, co robiła grupa jego podwładnych wobec sędziów, którzy się nie zgadzają z reformą? 
-  Alez nie. Pan minister sprawiedliwości podjął natychmiastową decyzję i pan minister Łukasz Piebiak, skądinąd człowiek, który pracował nad tą reformą szereg lat – tutaj akurat trzeba oddzielić zasługi, które trzeba mu przyznać - został zdymisjonowany. Reakcja ministra sprawiedliwości była błyskawiczna, była zdecydowana. Reakcja polityczna. I uważam, że sprawa w tym sensie jest zakończona. 
Panie Pośle, przepraszam, 
- Nie gniewam się. 
 … bodajże w marcu w mieszkaniu pani Emilii, która na zlecenie m. in ministra Piebiaka hejtowała sędziów  w sposób zawodowy i za pieniądze, dokonano przeszukania po zawiadomieniu sędziego Sądu Apelacyjnego w Katowicach, pana Cichockiego, że jest on nękany, ponieważ opublikowała jego nagie zdjęcie w Internecie. Sprawa wywołała niesamowite poruszenie w środowisku sędziowskim i to tych sędziów również, którzy poparli dobrą zmianę. Pisali o tym, rozmawiali o tym. Chce mi Pan powiedzieć, że Zbigniew Ziobro jako ich bezpośredni szef, a też na płaszczyźnie towarzyskiej  w wielu przypadkach - kolega, nie wiedział o tym, co się dzieje, że takie sprawy dzieją się pod jego skrzydłem? No, to jeżeli nie wiedział, to chyba czegoś zaniedbał? 
 - Ale Pani stawia pytanie i jednoczesne komentuje. Ja podziwiam Pani retoryczne zdolności. 
Stawiam pytanie, czy uważa Pan, że mógł on nie  wiedzieć? 
- Uważam, że minister Ziobro jako prokurator generalny podjął bardzo szybko, w zasadzie błyskawicznie, właściwą decyzję, czyli doprowadził do dymisji swojego zastępcę i uważam, że była to decyzja słuszna, pożądana, właściwa. I dobrze, że ją podjął. Uważam, że w tej chwili atakowanie ministra Ziobry jest elementem pewnej gry politycznej, jest częścią kampanii wyborczej prowadzonej przez opozycję. Będę  bronił Zbigniewa Ziobry, także w kontekście tego, co zrobił dla reformy wymiaru sprawiedliwości. 
Ale na pytanie Pan nie odpowiedział. 
- Czy Pani uważa, że minister Ziobro wiedział? Otóż uważam, że jeżeli mówi, że nie wiedział, to należy mu wierzyć po prostu. Zapewniam Panią, że bardzo wielu szefów rozlicza swoich podwładnych z działania w ramach resortów, a nie zajmuje się rzeczami obocznymi. 
To w takim razie dla złapania oddechu, obiecana sprawa polityczno-personalna, ale już absolutnie stricte europejska – czy Janusz Wojciechowski będzie lepszym komisarzem unijnym niż mógłby być prezydencki minister Krzysztof Szczerski? A tak naprawdę pytanie dotyczy tego, dlaczego Ursula von de Leyen zdecydowała się na to, by w ten sposób jakby w naszej propozycji personalnej zamieszać, no bo przecież Krzysztof Szczerski był oficjalnie zgłoszony. 
- Przepraszam bardzo, tutaj muszę skorygować czy sprostować coś. Polski rząd, polskie władze, chciały teki komisarza do spraw rolnictwa dla Polski. To nie jest pomysł, idea, inicjatywa pani Ursuli Gertrud von der Leyen z domu Albrecht, tylko jest to propozycja , sugestia, nie chcę powiedzieć jednak presja, bo zabrzmiałoby to nieładnie – z naszej polskiej strony. A na pytanie czy będzie lepszym komisarzem? Janusz Wojciechowski zapewne , mam nadzieję, że się nie obrazi, byłby gorszym komisarzem, gdyby w grę wchodziła teka komisarza do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa czy komisarza do spraw rozszerzenia Unii Europejskiej. Natomiast oczywiście Janusz Wojciechowski będzie lepszym komisarzem niż profesor Krzysztof Szczerski, gdy chodzi o kwestię rolnictwa. Bo Janusz Wojciechowski przez parę kadencji europarlamentu był wiceprzewodniczącym komisji do spraw rolnictwa. Ten temat jest mu doskonale znany. Także tym tematem zajmował się jako sędzia  European Court of Auditors czyli Europejskiego Trybunału Obrachunkowego w Luksemburgu – tu na przykład pilnował, monitorował, jak są wydawane środki na rolnictwo. 
A także jeśli chodzi o ten dobrostan zwierząt – bo to była bardzo dobra kontrola, która mnie osobiście bardzo cieszy. 
- Widzę wspólny mianownik miedzy panią Zuzanna Dąbrowską a panią Ursulą von der Leyen – bo ona też na to zwróciła uwagę i też jej się to podobało. 
Kolor włosów też… mniej więcej. 
- On był nawet przewodniczącym takiej specjalnej integrupy dotyczącej właśnie tego dobrostanu zwierząt -nawet na niego głosowałem – i tutaj może choć na chwilę złagodzi Pani swój stosunek do mnie. 
Ja jestem bardzo łagodna. 
- On był najpierw przewodniczącym tej eurogrupy w PE, która zajmowała się dobrostanem zwierząt, a potem był honorowym nawet prezydentem tejże. I muszę powiedzieć, że potem pani poseł Jadwiga Wiśniewska w ostatniej kadencji była wiceprzewodniczącą tej grupy, a  więc kolejna osoba z PiS-u. Muszę powiedzieć, ze to dla niego ,dla Janusza jest bardzo ważna. Rzeczywiście kwestia ochrony zwierząt, tak jak dla Prezesa Kaczyńskiego to jest rzecz, która dla niego nie jest na sprzedaż. Natomiast, gdy chodzi o tą tekę dla Polski – jest ona ważna. Polska jest krajem numer dwa w Unii, gdy chodzi o liczbę w sensie procentowym osób zatrudnionych w rolnictwie. W sytuacji, gdy nowy projekt budżetu UE zakłada zmniejszenie o 5% aż środków na CAP – Wspólną Politykę Rolną ,a  o 1% zmniejsza dopłaty – tutaj komisarz do spraw rolnictwa może nieformalnie, ale jednak bardzo mocno wpływać, żeby te środki były większe – i to jest  jasne, że jest to bardzo ważne. Także dla Francji, Portugalii, Hiszpanii,Włoch, Grecji, dla krajów generalnie Europy Południowej. 
No tak, ale to dla Prawa i Sprawiedliwości, co jest akurat niekwestionowanym pozytywem, jest też o tyle dobre wyjście, że myślę, iż Janusz Wojciechowski jako jeden z nielicznych polityków topowych w UE, ale także i w Prawie i Sprawiedliwości w ogóle nie musi obawiać się przesłuchań w Parlamencie Europejskim, nie musi się odnosić do kwestii praworządności, co na pewno pamiętają posłowie z różnych frakcji . Czyli z teki do spraw komisarza od energii czy spraw zagranicznych zeszliście na taki tor, który jest i bezpieczny i korzystny. 
- To Pani powiedziała. Ja powiem tak : zgadzam się  z Panią, ponieważ przesłuchanie w Komisji Rolnictwa, w której Wojciechowski zasiadał wiele lat i nią współkierował będzie dobrą okazją do świetnego „sprzedania się” – w kontekście jego kompetencji. Oczywiście, można powiedzieć, że w tej chwili jest niebywała rotacja w europarlamencie, dwie trzecie nowych posłów – także w komisji rolnictwa. Ale rzeczywiście, ma Pani rację – myślę, że to przesłuchanie będzie bardziej nacechowane kwestiami merytorycznymi. W ogóle komisja rolnictwa jest taką komisją nieideologiczną. Jest szereg komisji, które, a myślę, że w trakcie przesłuchań we wrześniu czy na początku października – tam pewnie elementy ideologiczne się pojawią. Ale w najmniejszym stopniu myślę, na Komisji Rolnictwa. 
 To na koniec wizyta Donalda Trumpa. Długa wizyta, jak na standardy Air Force One i głowy państwa amerykańskiego. Czy Donald Trump jest dobrym sojusznikiem? Czy, jeżeli chodzi o wizerunek zewnętrzny , jeżeli chodzi o sympatię wyborców – choć tu wiadomo, że Polacy są w dużej mierze nastwieni proamerykańsko – czy dla PiS-u to jest dobry partner? 
- Z każdym prezydentem amerykańskim Polska powinna współpracować – czy jest to Demokrata czy Republikanin, bo USA są naszym sojusznikiem i kropka. Jeżeli Pani zapyta mnie o obecnego prezydenta USA to  Donald Trump  podoba mi się jako polityk. Ale gdyby była pani Hilary Rodham Clinton – czyli jego alternatywa polityczna z czasów wyborów – to oczywiście byśmy współpracowali z panią prezydent Clinton. Natomiast my nie wybieramy nikomu: naszym sąsiadom, Amerykanom, Niemcom - władz w ich kraju. Respektujemy decyzje suwerenne. Z Ameryką jesteśmy bardzo blisko, także dlatego, że po decyzji o Brexicie USA uznały, że Polska będzie sojusznikiem Waszyngtonu „numer jeden” w Unii Europejskiej. Także dlatego, że w jakiejś mierze Polska przejęła rolę, którą za prezydenta Obamy miały Niemcy – tego mostu czy pomostu miedzy Białym Domem, między USA a Unią Europejską. Wiadomo, że – mówiąc językiem Kissingera – wtedy był to telefon do kanclerz Merkel. Teraz już tak nie jest. Myślę, że tą rolę też w jakimś sensie przejęła Polska. Polska jest także liderem proamerykańskiego regionu, bo cała Europa Środkowo-Wschodnia nie ma generalnie antyamerykańskich fobii, jakie są udziałem sporej części państw z Europy Zachodniej. To wszystko powoduje, że USA są bliskim sojusznikiem, niezależnie od tego, kto nimi rządzi. Natomiast Trump jest nastawiony do Polski bardzo pozytywnie. Może dlatego, że ma duże ego. Wie Pani, to trzeba powiedzieć otwartym tekstem. 
I co? I to pasuje do Polski? 
- Jeśli przyjedzie do Polski, jest mile witany przez zwykłych ludzi , nie zgonionych autokarami. Witają go entuzjastycznie, bo tak, jak Pani powiedziała, Polacy są proamerykańscy. Reagują na niego bardzo ciepło, witają go serdecznie. I zaraz potem leci do Hamburga na szczyt G-20 i tam Hamburg płonie, są demonstracje antyamerykańskie antyglobalistów, zimne przyjęcie ze strony kanclerz Merkel i niemieckiej klasy politycznej, Melanie Trump nie może wyjść z hotelu na swój „speech”, bo hotel jest zablokowany przez antyglobalistów. To wszystko porównuję : ciepłe przyjęcie w Polsce i pożary oraz chłód w Hamburgu. 
Może jeszcze na Podkarpacie powinien pojechać. Tam przyjęcie byłoby stuprocentowe. 
- Myślę, ze Polska obok Albanii, a może i Kosowa jest tym krajem,  w którym każdy prezydent amerykański będzie przyjmowany bardzo, bardzo ciepło. W Warszawie również. 
Bardzo dziękuję za tę, nie wiem, czy do końca entuzjastyczną puentę . Moim gościem był eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości – Ryszard Czarnecki.