Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Szósta rocznica śmierci Tomasza "Seawolfa" Mierzwińskiego...
Wysłane przez Lech Makowiecki w 01-05-2019 [11:36]
Sześć lat temu, 1 maja 2013r. zmarł w Gdyni najlepszy bloger prawicy, wielki patriota, „jaskiniowy antykomunista” (jak sam siebie określał), erudyta, człek utalentowany, z ogromnym poczuciem humoru i wiedzą wszelaką, w dodatku kapitan żeglugi wielkiej – Tomasz „Seawolf” Mierzwiński. W rzeczywistości „fake newsów” i sieciowej głupawki brakuje nam dziś bardzo jego błyskotliwych, analitycznych, patriotycznych wpisów...
Miał zaledwie 48 lat. Na co dzień dowodził wielkimi statkami wycieczkowymi, a w każdej wolnej chwili (podczas przesiadki na lotnisku, chwilowego postoju w porcie, w przerwie w pracy – o dowolnej porze dnia i nocy ) – wszędzie, gdzie tylko miał zasięg wi-fi – „wrzucał” do sieci swe skrzące się dowcipem, niezwykle trafne, analityczne komentarze na tematy bieżące i historyczne. Czekaliśmy na jego wpisy jak na święto – my, jego fani; również czujni internetowi trolle, których jego komentarze baaaaardzo uwierały… – Zabolało! – mawiał z szelmowskim uśmiechem, gdy po kolejnym celnym felietonie zaczynał się na forum „jazgot” dyżurnych „opluwaczy”. – Teraz wiem, że to co robię ma sens – dorzucał z satysfakcją...
Dziś mało kto z dziennikarzy czy polityków używających obiegowych określeń typu: „pancerna brzoza” czy „seryjny samobójca” pamięta o tym, że to właśnie „Seawolf” wprowadził je do powszechnego obiegu.
Zostały po nim trzy niezwykłe książki: „Alfabet Seawolfa” (do dziś aktualny!) oraz wydane już pośmiertnie „Dziennik Pokładowy” i „Seawolf o polityce”.
Gdyby żył dzisiaj, byłby z pewnością cenionym dziennikarzem, pisarzem, komentatorem i błyskotliwym analitykiem; wszak „Wilk Morski” dopiero się rozkręcał... Jestem pewien, że stałby się „z klucza” śmiertelnym wrogiem „totalnej targowicy” i jej zagranicznych mocodawców; jego cięty język w połączeniu z nadzwyczajnym poczuciem humoru byłby dla nich największym zagrożeniem. A powodów do kpin dostarczaliby mu dziś „totalniacy” hurtowo. Nic tak nie szkodzi tzw. „autorytetom”, jak celna satyra...
Bez jego tytanicznej pracy (czasami wrzucał po 3 genialne wpisy dziennie, przez co mniej utalentowani blogerzy podejrzewali, że pod nickiem „Seawolfa” ukrywa się kilku piszących) – nie byłoby tego wielkiego przebudzenia się Narodu… Inspirował wszystkich; wielu polityków i zwykłych zjadaczy chleba zaczynało dzień od lektury aktualnych przemyśleń Tomka...
Pamiętajmy o ludziach, którzy dołożyli swą małą cegiełkę do dobrej zmiany. Pamiętajmy o Tomku „Seawolfie” Mierzwińskim…
PS Załączam link do kilku haseł z „Alfabetu Seawolfa”. Pomimo upływu czasu zachowały swój urok, świeżość i aktualność. Co ciekawe, po latach charakterystyka wielu polityków opisanych przez niego – mimo zmiany przez nich barw partyjnych – nadal jest bardzo trafna… Świadczy to o wielkiej przenikliwości, wręcz ponadczasowości twórczości „Wilka Morskiego”...
https://wpolityce.pl/polityka/156636-alfabet-seawolfa-skrot-ksiazki-tomasza-mierzwinskiego-przygotowany-przez-autora-specjalnie-dla-tygodnika-sieci
I jeszcze fragment prozy "Seawolfa" znaleziony w sieci:
https://www.youtube.com/watch?v=WAsoo44zpPM
YouTube:
Komentarze
01-05-2019 [15:34] - Kazimierz Kozio... | Link: Niestety sw. pamieci Seawolf
Niestety sw. pamieci Seawolf zostalby wyoutowany z Naszych Blogow anno 2019 a prawdopodobnie wczesniej.
Wszystko jedno czy zmiana zaszla tu z ostroznosci procesowej czy z innego powodu ale mysle ze nie nagialby swojej narracji do tego o czym wolno nam tu obecnie poczytac.
01-05-2019 [18:19] - Lech Makowiecki | Link: Tomek był niepokorny.
Tomek był niepokorny. Pamiętam, jak pierwszy odszedł z Salon24, gdy tylko pojawiły się jakieś wątpliwości co do zarządcy portalu. A my za nim... PS Właśnie wróciłem z jego grobu na Oksywiu. Żywi też o Nim zapominają, z małymi wyjątkami...
01-05-2019 [18:21] - Lech Makowiecki | Link: Tomek był niepokorny.
POŻEGNANIE „SEAWOLFA”
Zatrzaśnięto nad Tobą trumny ciężkie wieko.
Pożegnano Blogera, Ojca i Człowieka...
Wypito za Twą pamięć, polecono Bogu
I znicze zapalono przed ostatnią drogą...
Lecz ja wciąż nie kasuję Twego telefonu,
Kroku zwalniam, gdy mijam róg Twojego domu,
Na blogach wypatruję ikonki okrętu,
Szukam „mejli” od Ciebie wśród spamu odmętów...
Dwie miłości Cię wiodły: Ojczyzna i Morze;
Obu serce oddałeś... I wszystko, coś tworzył...
Byłeś nam jak latarnia, jak polarna gwiazda –
Pośród mielizn podłości, pośród raf zaprzaństwa...
Gdzie dziś Twoi prześmiewcy – lemingowe burki?
Sprzedajni ujadacze? Internetne szczurki?...
Żyli światłem odbitym, grzali się w Twej sławie;
Gdy zabrano im słońce – odeszli... W niepamięć...
Nie wiem, ilu nam jeszcze nowy dzień przyniesie
„Seryjnych samobójców”? „Brzóz pancernych” w lesie?
Co wymyślą „flanelki” mediów z prawdą sprzecznych?
Czym błyśnie „Pan Prezydęt” – co „oby żył wiecznie”?...
A tyle jeszcze mógłbyś nowych ksiąg otworzyć,
Tyle myśli niesfornych do głów naszych włożyć...
Odszedłeś nazbyt wcześnie, ledwieś tu zagościł;
Braknie nam dziś Twych żartów, odwagi, mądrości...
Żegluj spokojnie, „Wilku”, płyń w Charona łodzi;
Wszak zasiałeś już ziarno... Ono właśnie wschodzi...
My kurs Twój uchronimy przed dryfem niewoli,
Bo „Alfabet Seawolfa” będzie nam busolą!