O podziale mandatów w PE po Brytyjczykach

wPolityce.pl: Zamieszanie brexitowe trwa. Postawmy pytanie: czy Brytyjczycy nie popełnili błędu dając od razu wszystko na tacy Unii, zapewniając, że obywatele nic nie stracą, nikt nie będzie musiał wyjeżdżać? Unia wzięła i nie skwitowała. Londyn nie ma już dużego pola manewru w relacjach z Brukselą?
RYSZARD CZARNECKI, poseł do Parlamentu Europejskiego, polityk Prawa i Sprawiedliwości, kandydat tej partii w wyborach do PE: Błędy były po obu stronach. Po  stronie UE była też arogancja. Nie znaczy to, że Londyn był od niej całkowicie wolny. Niedawne sondażowe głosowania w House of Commons pokazały, że po stronie władz Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej wciąż nie ma jasności, jak rozegrać Brexit i w jakim naprawdę terminie go przeprowadzić -i czy w ogóle przeprowadzić. Charakterystyczne, że druga w kolejności liczba głosów zyskała propozycja zrobienia powtórnego referendum po wypracowaniu porozumienia, co ewidentnie stwarza furtkę pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Co ciekawe wynik głosowania tej poprawki, był, cóż za metafora, identyczny jak referendum w 2016 roku – 52% głosowało przeciw nowemu referendum i 48% „za”.
Z tych ośmiu głosowanych poprawek, drugą, obok tej referendalnej, która uzyskała największą liczbę głosów, choć nie większość – zabrakło do przejścia tego wniosku 8 głosów – była ta, która mówiła o  stworzeniu unii celnej między Wielką Brytanią i Irlandią Północną a UE (za -264 posłów, a 272 przeciw).
Prawdę mówiąc nie jesteśmy po tych ostatnich głosowaniach w Izbie Gmin mądrzejsi, ani my – Polska, ani my – Unia, ale też nie oni – czyli Brytyjczycy. To, co  jest, na razie niemierzalnym, efektem tych głosowań, to dalsze słabnięcie pozycji premier Jej Królewskiej Mości Theresy May i zapewne zwiększenie szans wiecznego pretendenta do tego stanowiska byłego szefa MSZ Borisa Johnsona na zostanie nowym lokatorem 10, Downing Street.
Nie wiadomo zatem, czy i kiedy dojdzie do Brexitu. Czy pan by jednak odważył się postawić jakąś prognozę jak to będzie wyglądało?
Półtora miesiąca temu jako pierwszy spośród 751 europosłów i pierwszy polski polityk powiedziałem oficjalnie w PR24, że Wielka Brytania nie wyjdzie z UE w czasie wcześniej uzgodnionym, czyli pod koniec marca. Stwierdziłem, że Unia zgodzi się na jej wyjście nawet do końca roku – co oczywiście stwarza szansę, że Wyspy Brytyjskie nie opuszczą Wspólnot Europejskich nigdy…
Myślę jednak, że większość klasy politycznej brytyjskiej jest za Brexitem – choć nie wiem czy również większość społeczeństwa, sondaże mówią co innego - ale pewnie wolałaby maksymalnie łagodną formę tego rozwodu. Pamiętajmy, że Brexit to nie tylko wielka geopolityka, europejskie czy światowe szachy, ale także problemy setek tysięcy firm i milionów ludzi. To kwestia chociażby emerytur dla Brytyjczyków żyjących na terenie krajów członkowskich Unii i obywateli krajów członkowskich żyjących w Wielkiej Brytanii- także Polaków. Gdy Wielka Brytania stanie się „państwem trzecim” wobec UE przestaną obowiązywać wszelkie regulacje dotyczące krajów członkowskich Unii wzajemnie. To samo dotyczy ubezpieczeń od wypadków i setek innych spraw, żywotnych dla zwykłych ludzi. Dodajmy do tego choćby jeszcze certyfikaty dla wielu produktów medycznych używanych na terenie całej Unii, jak implanty, rozruszniki serca, preparaty krwiopochodne, które uzyskiwały do tej pory atesty właśnie w placówkach brytyjskich. Pozostałe tego typu placówki w Europie nie będą w stanie w tak krótkim czasie nadążyć z procesem dopuszczenia tych ratujących życie produktów do użytku w Unii. Słowem: Brexit generuje wielopiętrowe trudności w skali makro i makroekonomii.
Co byłoby najlepsze dla Polski?
Jasno definiując polski interes trzeba powiedzieć, że najlepiej, żeby Brexitu nie było. W Wielkiej Brytanii oficjalnie mieszka 1,024 miliona Polaków, a faktycznie jest ich tam 1,5 miliona. Musimy o nich myśleć – dla nich lepsze jest pozostanie Wielkiej Brytanii w UE niż Brexit. Dalsza obecność Zjednoczonego Królestwa w Unii jest też dobra dla setek polskich firm, które mają już w tej chwili bardzo duży wolumen eksportowy na Wyspy. Przy czym nie chodzi tylko ,choć także ,o polską żywność, której odbiorca jest 1,5 mln Polaków na Wyspach, ale też w coraz większym stopniu sami Brytyjczycy.
W wymiarze „wielkiej polityki” pozostanie Londynu na unijnym pokładzie jest dla Polski dobre z dwóch powodów. Po pierwsze: mamy bardzo zbliżoną wizję przyszłości Unii jako Europy Ojczyzn, Europy Narodów – inaczej niż Berlin i Paryż. Pod drugie Wielka Brytania jest, tak samo jak Polska, realistyczna w stosunku do Rosji – inaczej niż Niemcy, Francja i Włochy (obojętnie, kto Włochami rządzi), które to kraje w większym stopniu niż Warszawa i Londyn są otwarte na racje Moskwy. To wszystko powoduje, że  naszego punktu widzenia lepsze byłoby, abyśmy dalej wspólnie z Wielką Brytanią dbali o, może chybotliwą, równowagę sił w Unii, swoisty „balance of power”. Ale szanujemy decyzje Brytyjczyków. Co więcej, nie powinniśmy w nie ingerować – tak, jak my odrzucamy ingerencje innych krajów w nasze wewnętrzne sprawy.
Co z podziałem mandatów po Brytyjczykach. Unia połowę zatrzyma w rezerwie, resztę podzieliła między kraje. Na jednym z licznych spotkań z wyborcami w swoim okręgu mówił pan, że wskutek działań pani Danuty Huebner, która kierowała odpowiednią komisją, Polska może otrzymać tylko jeden dodatkowy mandat. Nie pomylił się pan? Przecież to byłby dramat - jesteśmy szóstym krajem Unii.
A po Brexicie będziemy piątym! Potwierdzam tę bardzo przykrą i zdumiewającą z punktu widzenia polskiej racji stanu sytuację. Pani europoseł Danuta Huebner jako przewodnicząca AFCO – Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przeforsowała – nie przedstawiając żadnej alternatywy – taki podział mandatów po Brytyjczykach, który przyznał Hiszpanii, a więc krajowi absolutnie porównywalnego z Polską w wymiarze ludnościowym, demograficznym aż 5 mandatów więcej niż dotąd – a nam zaledwie jeden. Madryt dostał więc tyle, co wielka Francja - drugi co do wielkości kraj w UE-też 5 więcej, a my tyle co sympatyczna, ale maleńka Estonia – też jeden więcej. PO i Koalicja Europejska mówiące jakie to mają wpływy w Unii w ten sposób w praktyce pokazały, co potrafią, co mogą. Podobnie jak popierająca dramatycznie zły dla Polski – i dla całego naszego regionu Europy – budżet unijny 2021-2027 komisarz Elżbieta Bieńkowska. To praktyka funkcjonowania PO w wymiarze międzynarodowym.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

01-04-2019 [08:37] - Marek1taki | Link:

"Brexit generuje wielopiętrowe trudności w skali makro i makroekonomii."
Brexit generuje, czy unia generuje?
Mentalność unijna widoczna jest w rozegraniu miejsc po Brytyjczykach: są traktowane jak łup. Normalne byłoby, że jak nie ma europosłów z Wielkiej Brytani, to nie ma ich miejsc.
Analogicznie: nie ma brytyjskich pieniędzy, to budżet jest okrojony.
Fakt, że udało się rozmyć ustalenia i odwlec dzień brexitu. Tak jest ze wszystkim w unii, że realizowane są tylko te ustalenia, które są pogłębieniem totalitaryzmu i ekonomicznej eksploatacji.
Wciągnęliście nas w grę w trzy karty z unijnymi szulerami i jesteście uzależnieni od tego hazardu. Współpraca polega na czymś innym. Wielka Brytania się opamiętała i wypowiada niekorzystną umowę. To oczywiście korzystne dla Polski, bo rozpoczyna drogę do współpracy państw Europy na normalnych warunkach.
Jakie są długi unii i jaki jest ich związek z walutą EURO?