Episkopalny raport

Jestem mocno zaniepokojony treścią raportu episkopatu jak i wypowiedziami niektórych hierarchów.
Na temat wojny z Kościołem i wykorzystaniem w tej wojnie przestępstw dokonywanych przez osoby duchowne pisałem niedawno podkreślając nieodzowność rozdzielenia odpowiedzialności za popełnione przestępstwa od instytucji kościelnych.
Niestety stanowisko episkopatu powodowane „solidaryzmem korporacyjnym” prowadzi w praktyce do obciążania kościoła instytucjonalnego winami personalnymi.
Tego czynić nie wolno z dwóch powodów:
- nie można czynić się wspólnikiem grzechu nie popełniając go, a zatem pobłażanie, a nawet dopuszczenie do wiadomości faktu popełnienia grzechu bez reakcji w sytuacji istnienia określonych związków personalnych, jest przynajmniej grzechem zaniechania.
- przestępstwo nie może być ukrywane, nie mamy obowiązku donoszenia, ale nie wolno świadomie ukrywać, lub pomagać w ukryciu przestępstwa, przez takie zachowanie stajemy się współuczestnikiem przestępstwa.

Ponadto nadużyciem jest obciążanie odpowiedzialnością za przestępstwo popełnione indywidualnie  jakiejkolwiek zbiorowości.
Skutkiem takiego stosunku do czynu przestępczego jest żądanie od sprawcy dobrowolnego poddania się procedurze karno sądowej.
Dotyczy to wszelkiego rodzaju przestępstw, a nie tylko obyczajowych.
Jest wyjątek od tej zasady w przypadku gdy czyn uznany przez obowiązujące prawo jako przestępstwo nie jest grzechem. 

Niepokoi mnie również postawa utożsamiająca stan duchowny z kościołem.
Jest to niestety skutek wielowiekowego rozwoju instytucji stanu duchownego, który zyskał przywilej odrębnego stanu społecznego korzystającego z wielu dobrodziejstw.
Dzisiaj z tych dobrodziejstw niewiele pozostało, ale ciągle jeszcze wielu proboszczów pełni w większym stopniu rolę gospodarza dóbr aniżeli pasterza duchowego.
Wobec braku powołań toleruje się napływ do seminariów niegodnych pełnienia posłannictwa kapłańskiego.
Dla dobra kościoła powszechnego warto przemyśleć rolę księży, a szczególnie rozszerzyć udział w życiu kościelnym wiernych stanu świeckiego, a nawet zastanowić się kogo obowiązuje celibat.
Można przecież skorzystać z historycznych doświadczeń służby klechów.
Nie łudźmy się kościół instytucjonalny w dzisiejszym wydaniu ma niewielkie szanse na przezwyciężenie narastającego ataku.
Droga ustępstw wobec przeciwnika do której między innymi zaliczam postawę hierarchii kościelnej w sprawach przestępstw osób stanu duchownego prowadzi do samozagłady i nie chodzi tu o klęskę organizacji, ale o zagrożenie dla kościoła powszechnego, dla postawy wobec Boga i ludzi.

Bolszewizm i hitleryzm usiłowały zniszczyć chrześcijaństwo, ale ich zbrodniczy atak wywołał opór i wzmocnienie uczuć religijnych.
Współczesne działanie sił szatańskich jest znacznie bardziej perfidne i wymaga szczególnej mobilizacji sił i czujności.
Najniebezpieczniejsze jest wykorzystywanie ludzkich słabości i dążenie do unikania sytuacji nie tylko niebezpiecznych, lecz też tylko kłopotliwych.
Widać to w postawie wielu przedstawicieli hierarchii kościelnej gotowej do kompromisu ze złem w imię fałszywie pojętej miłości bliźniego.
Szczególną rolę odgrywa w tych przypadkach propagowane pojęcie „tolerancji”, dla chrześcijanina jest to pojęcie bardzo niebezpieczne gdyż zawiera w sobie postawę obojętności „róbta co chceta” całkowicie obcą postawie chrześcijańskiej.
  
Jedyną reakcją na wielostronny i zmasowany atak na kościół Chrystusowy którym jesteśmy wszyscy prawdziwi chrześcijanie wyznający swą wiarę zgodnie z Jego przekazem – jest odbudowa Kościoła Wojującego angażującego wszystkich wiernych do obrony naszej Wiary.