Kaczyński, Salvini - o tym, co łączy i o tym, co dzieli...

Pozwalam sobie zaproponować Państwu lekturę wywiadu, jakiego udzieliłem dla VOD „Gazety Polskiej” w ramach „Rozmowy Niezależnej”. Został on spisany, wersja jest autoryzowana. Wywiad przeprowadził Jacek Liziniewicz i poświęcony był w zasadzie wyłącznie polityce międzynarodowej .

Dzień dobry, Jacek Liziniewicz, witam Państwa bardzo serdecznie, „Rozmowa Niezależna”, a moim i Państwa gościem jest dzisiaj Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Witam Pana, witam Państwa.

Panie Przewodniczący,  Matteo Salvini, wicepremier Włoch był  w Warszawie. Czego możemy się spodziewać, czy to jest szansa dla Prawa i Sprawiedliwości oraz rządu, czy raczej coś, do czego trzeba podchodzić ostrożnie?

To jest norma. Po pierwsze dlatego, że minister spraw wewnętrznych, a do niedawna mój kolega z europarlamentu Matteo Salvini- może nie był on nadmiernie aktywny w europarlamencie, reprezentował Lega czyli Ligę , dawniej Lega Nord, Ligę  Północna  przez przecież już 4 lata- i z tej funkcji został powołany na wicepremiera i szefa ministerstwa spraw wewnętrznych – i on przyjeżdża, a przyjmuje go szef MSW Polski Joachim Brudziński. To bylo spotkanie dotyczące bezpieczeństwa, wymiany informacji, walki z nielegalną imigracją – muzułmańską głównie-  do Europy, więc mamy problemy podobne . Ale istnieją też pewne różnice interesów, o czym trzeba powiedzieć. Włosi są zainteresowani by wypchnąć uchodźców z Syrii czy Iraku, którzy są już u nich kilka lat, w ramach tych słynnych unijnych przymusowych kwot, a Polska uważa, że jeśli jakieś państwo chce przyjąć to proszę bardzo, ale nie można nikogo do tego zmuszać, a Polska nie chce przyjąć. Tu jest różnica zdań w tej kwestii, ale podobieństwem jest to, że w tej kwestii imigracji, głównie islamskiej trzeba powiedzieć wreszcie „stop” i zapalić jej czerwone światło. Natomiast poza tym jest drugie spotkanie Salviniego, mówiąc takim angielskim powiedzeniem „o facecie w paru kapeluszach” :  Salvini zmienia kapelusz po spotkaniu z Joachimem Brudzińskim i spotyka się już jako lider największej włoskiej partii politycznej i pewnie w przyszłości premier, z liderem politycznym Polski – Jarosławem Kaczyńskim. I to nie powinno dziwić, że liderzy trzeciego i piątego co do wielkości kraju w Unii Europejskiej spotykają się i rozmawiają o przyszłości Europy po wyborach europejskich, także po nowym budżecie. Słyszę też, „a Rosja nas dzieli”, no ,ale przepraszam, Rosja nas dzieli w sensie werbalnym, bo jak przyszło do głosowań dosłownie parę tygodni temu w Radzie Europejskiej, to rząd pana Salviniego zagłosował za sankcjami wobec Rosji, a w zasadzie za ich przedłużeniem o kolejne pół roku, do końca czerwca. W związku z tym jak widać Włosi może inaczej o Rosji mówią, mówią, mówią, ale jak przychodzi do głosowania to głosują tak jak Polska. Natomiast jest jedna rzecz, która nas dzieli – oczywiście w polskiej debacie o niej się nie mówi, a jest to sprawa poważna-  jest to kwestia budżetu unijnego, gdzie dzięki sprytnej rozgrywce Komisji Europejskiej ,która,jak sądzę w imieniu tych największych państw „starej Unii”, największych płatników netto: Niemiec  i Francji, chce zabrać Polsce i naszej części Europy pieniądze z perspektywy finansowej 2021-2027 i przyznać je komu? Europie Południowej:  nie tylko Grecji, Cyprowi, Portugalii, Hiszpanii, ale także Włochom. Zatem tutaj jest pewna kwestia niezgodności, ale warto o tych sprawach rozmawiać nie tylko na forum Rady Europejskiej w Brukseli czy jak będzie w Bukareszcie, bo mamy prezydencję Rumuńską od 1 stycznia 2019 roku, ale i w rozmowach bilateralnych, dwustronnych, żeby te ewentualne różnice ograniczać. Ponadto mamy wspólny interes w postaci środków na Wspólną Politykę Rolną, gdzie Włochy są generalnie jako kraj południowy krajem rolniczym, Polska zas jest w sytuacji, gdzie mamy drugie miejsce po Grecji, jeśli chodzi o odsetek ludzi zatrudnionych w rolnictwie i w naszym wspólnym - i Italii i Rzeczpospolitej - interesie jest to, żeby te środki na Wspólną Politykę Rolną nie były ograniczane, a jeżeli byłyby, to minimalnie. I tutaj Warszawa i Rzym powinny o tym nie tylko mówić w rozmowach dwustronnych, ale i prezentować wspólne stanowisko na zewnątrz, tak jak to robiła wcześniej Warszawa z Paryżem.

Matteo Salvini podkreśla, że po wyborach w europarlamencie Polska i Włochy mogą stworzyć pewien front, który zmieni Europę. Jak Pan podchodzi do tego? Czy rzeczywiście ta współpraca nas i Włochów może zmienić Parlament Europejski i struktury Unii Europejskiej?

Czas pokaże, „wait and see”. Natomiast na pewno warto rozmawiać, uwaga, współpraca jest ,uważam, niezbędna i konieczna, także między PiS a Ligą, a nawet Ruchem 5 Gwiazd, z którym mam bardzo dobre relacje w Parlamencie Europejskim. To z kolei formacja tez eurosceptyczna, ale bardziej liberalna ekonomicznie, lewicowa w sferze wartości, podobnie jak grecka Syriza, czy euronegatywistyczna lewica duńska czy norweska . Ta współpraca jest oczywista i ona będzie, pytanie jest czy ona będzie zinstytucjonalizowana- w ramach jednej frakcji.

No właśnie, jakaś nowa partia, czy raczej EKR pozostanie siłą, do której się w Polsce przyzwyczailiśmy?

Ja przypomnę, że w pierwszej polskiej kadencji europarlamentu czyli w latach 2004-2009, a mówiąc bardzo precyzyjnie w drugiej połówce tej kadencji, czyli po roku 2006, Lega Nord wtedy podjęła decyzję o wejściu do naszej grupy „Unia na rzecz Europy Narodów”, gdzie największą reprezentację miała Polska i Prawo i Sprawiedliwość. Byłem skarbnikiem tej frakcji, więc pamiętam to doskonale. Współpraca instytucjonalna więc była wtedy faktem, wtedy jeszcze Salviniego nie było w tej polityce europejskiej czy centralnej włoskiej, natomiast my uważamy, że EKR będzie się rozszerzał, może także o Ligę, może dziś o tym rozmowy jeszcze będą. Natomiast nie spodziewałbym się teraz deklaracji wiążących, bo na to jest za wcześnie.

Ale tutaj pojawia się wątek Viktora Orbana, który jest we frakcji Europejskiej Partii Ludowej, tej samej, w której jest Platforma Obywatelska, która jest najsilniejsza w Parlamencie Europejskim obecnie. Pytanie jest jedno, u nas też pojawiał się problem lub pomysł dołączenia do tej frakcji, mówił o tym Jarosław Kaczyński, pytanie którą drogą pójdziemy?

Bardzo dobrze, że Pan o tym powiedział. My jako Prawo i Sprawiedliwość mamy w europarlamencie bardzo ścisłą współpracę z Fideszem, który rządzi Węgrami już 3 kadencję z rzędu, a w sumie już czwarty raz. Tyle, że ta współpraca jest niesformalizowana, oni są w chadecji, gdzie zresztą PO nie znoszą, bo ta głosuje konsekwentnie przeciwko Węgrom, rządowi w Budapeszcie, i to na bardzo różnym poziomie, za to z nami się przyjaźnią, no ,ale formalnie są z nimi. Będę teraz rozwiewał złudzenia: myślę, że Viktor Orban nie zmieni frakcji.

Opłaca mu się być pod pewną ochroną…

…tak, tu się z panem zgadzam, ta frakcja daje pewien parasol, nawet jeśli czasem przeczołga Węgrów, to jednak fakt, że w tej frakcji jest tylu premierów, że oni spotykają się przed szczytami unijnymi, to jednak jakąś ochronę Orbanowi, Węgrom, Fideszowi to daje.

No chyba, że EKR dawałby większą…

Ja wierzę w to, że EKR będzie w pierwszej trójce, gdy chodzi o liczebność frakcji, zwłaszcza, że Macron ma teraz fatalne sondaże a liczono, że będzie osią tej wielkiej rodziny liberałów w europarlamencie. Tak się raczej nie stanie, oni będą wisieć na holenderskich liberałach, po części niemieckich. W moim przekonaniu współpraca z Ligą jest konieczna, to może być jedna frakcja, ale my na pewno chcemy ją poszerzać. Teraz mamy 4 Włochów, którzy na początku byli w Europejskiej Partii Ludowej, oni uciekli stamtąd, są u nas. Ale chcemy ich mieć więcej, więc jesteśmy otwarci na Ligę i Ruch 5 Gwiazd, chociaż nie wiem, czy one obie będą chciały być w jednej frakcji, może będzie trzeba wybierać.

Od 1 stycznia 2019 roku mamy prezydencję Rumunii w Unii Europejskiej, dla nas to dobrze?

Bardzo dobrze, ponieważ jedziemy na jednym wózku, jesteśmy atakowani przez „starą Unię”, największe kraje UE…

...czyli 6 miesięcy spokoju od debat o Polsce, Konstytucji i Małgorzaty Gersdorf?

Chciałbym, ale przypomnę sytuację sprzed paru lat:  prezydencja bułgarska, zaczęła się świetnie, premier Bułgarii na pierwszej konferencji powiedział, streszczam, „odczepcie się od Polski, a ten Tusk co on tam robi”, po czym jednak po jakimś czasie temat Polski pojawił się w agendzie, gdy Bułgaria była krajem prezydencji w Unii  i miała na agendę wpływ – jednak uległa największym państwom, głównie pewnie chodziło o Niemcy. Czy teraz będzie tak samo? Zobaczymy. Teraz presja, nacisk takich krajów jak Polska, Węgry, Słowacja, Rumunia czy Czechy jest dużo większy, te kraje trzymają się razem, więc Rumunia choć sama jest atakowana to będzie robić wszystko, żeby Polskę nie stawiać pod pręgierz, bo dobrze wie, że dziś Warszawa, a jutro Bukareszt.

Ale to oznacza, że Trójmorze zaczyna trochę działać?

Tak, ale tym czynnikiem mobilizującym jest arogancja starej Unii, tzw. „piętnastki”, bo takie kraje jak Niemcy, Benelux, Francja uważają, że one powinny pisać scenariusz, a nasi bracia w regionie powinni tańczyć tak, jak Bruksela czy Berlin im zagrają.

Na koniec słyszeliśmy, że pokaz polskich filmów w Brukseli  Pan Przewodniczący zorganizował. Jakie filmy, jaki odbiór tego pokazu?

Już polskie filmy bywały wyświetlane, pamiętam świetny „Czarny czwartek” Krazuego, pamiętam też reżysera,który był wtedy w Brukseli, świetny człowiek, choć go już nie ma z nami. Teraz był to „Przegląd Polskich Filmów”, nazwaliśmy to „ Rendez-vous” z polską kinematografią. Kiedy mnie pytano dlaczego to robię, bo to było pod moim honorowym patronatem, to powiedziałem, że pamiętam wystąpienie naszego papieża Jana Pawła II w UNESCO, który powiedział, że „moja ojczyzna wyraża się poprzez kulturę”. Myślę, że dobrze, by nasi sąsiedzi zobaczyli polskie filmy. Wyświetliliśmy jako pierwszy film „Zimna wojna”, kilka dni po tym jak pierwszy raz w historii polskich filmów zgarnął on 5 nagród na  Europejskim Festiwalu Filmowym w Sevilli w Hiszpanii, m.in. za film, reżyserię, główną rolę kobiecą Joanny Kulig. A wiec warto. Drugim film był „Outsider”, trzeci „Fuga” . Podjąłem  decyzje, że tego typu przeglądy będą realizowane dwa razy w roku. Te trzy filmy były wyprodukowane w 2018 roku, więc są świeże, a pod koniec 2019 roku w Strasburgu czy w Brukseli chciałbym zrobić ponownie taki przegląd, tak żeby nasi sąsiedzi -geograficzni i polityczni- zobaczyli siłę polskiej kinematografii.

To ten drugi raz już po wyborach?

Brawo, tak, po wyborach.

Życzę Panu, żeby festiwal na pewno się odbył i był sukcesem, a Państwu dziękuję za dzisiejsze spotkanie, moim i Państwa gościem był wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki, dziękuję bardzo.

Dziękuje bardzo.