Gdzie się podziała, tamta drużyna, niezapomniana? Gdzie te chłopaki, gdzie tamten świat?
Nawet mój synek-przedszkolak mówi na polskich skoczków, że są bolkami. I niech powrót Kamila Stocha do swojej formy nie zamydli nam oczu, że nie ma problemu. Dwa lata temu, po zdobyciu brązowego medalu Mistrzostw Świata w konkursie drużynowym zacząłem mówić na podopiecznych Łukasza Kruczka Biało-Czerwone Orły. I zgodnie z regułą, że apetyt rośnie w miarę jedzenie liczyłem, że w tegorocznej imprezie zdobędziemy czempionat. Mogłem w to wierzyć z dwóch powodów. Po pierwsze na Olimpiadzie zajęliśmy czwartą pozycję. Po drugie do drużyny mieli dołączyć multimedaliści mistrzostw świata juniorów. Polacy w 2012 i w 2013 w drużynie oraz indywidualnie zdobyli srebrne medale, a w ubiegłym roku stanęli na najwyższym stopniu podium. Niestety, patrząc na dzisiejszą dyspozycję skoczków sukcesem będzie powtórka z Val di Fiemme. Myśląc realnie uzyskanie trzeciego miejsca w szwedzkim Falum będzie niczym triumf. No, panie Kruczek – czas się wziąć do roboty, by ostatniego dnia lutego móc świętować kolejny medal mistrzostw Świata. A dziś niestety, pozostają nam jedynie wspomnienia z tamtych dni…
Może czas najwyższy posłuchać profesora doktora habilitowanego, Mirosława Dakowskiego, fizyka, którego specjalnością jest dynamika ruchu? Ostatnio nawiązałem z panem profesorem kontakt i wytłumaczył mi na czym polegają krótkie loty naszych reprezentantów. Otóż pan profesor potrafi udowodnić doświadczenie, że należy wprowadzić dwie małe zmiany przy skokach: Jedna przy odbiciu z belki, a druga w locie (płaszczyzna nośna rąk większą o parę procent).
źródło: http://www.okiemkibica.cba.pl
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4422
Proponuję nie sugerować się wikipedią.
p.s. W sporcie wygrywają najlepsi pod warunkiem, że dopisze im szczęście (w skokach wiatr pod narty).