Pożegnanie Busha

Właśnie odbył się pogrzeb 41. prezydenta w dziejach USA (i ojca 43. prezydenta ) George’a Herberta Walkera Busha. My, Polacy, zapamiętamy go, jako polityka ,który zarówno jako wiceprezydent u Ronalda Regana, jak i później lokator Białego Domu prowadził politykę oporu wobec imperialnych zakusów Rosji, ale też wspierał „Jesień Ludów” czyli emancypację narodów w naszym regionie Europy. Zmarł siedem miesięcy po swojej żonie Barbarze Bush. Ojciec sześciorga (!) dzieci miał bohaterską kartę w wojnie z Niemcami. W swoje 18 urodziny na ochotnika poszedł do armii, a mając niespełna 19 lat został jednym z najmłodszych pilotów lotnictwa marynarki. (zestrzelono go,ale został uratowany) . Był ostatnim prezydentem USA, który walczył podczas II wojny. Człowiek wielkiego sukcesu w biznesie naftowym w Teksasie przeszedł do historii jako polityk rozważny: przewidział, że amerykańska interwencja w Iraku może być otwarciem „puszki Pandory”. Jego syn George Bush jr tej wyobraźni już nie posiadał i w jakiejś mierze poprzez fałszywe oskarżenie Iraku o użycie broni chemicznej, co było pretekstem do wojny, doprowadził do całkowitej destabilizacji w regionie. To, że Bush senior odwiedzał Polskę – za komuny i po jej upadku – pamiętają wszyscy. To, że w latach 1960, przyjmował w swoim domu polskich stypendystów Fundacji Eisenhowera - wie mało kto. Część Jego pamięci.
*pełna wersja komentarza, który ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (08.12.2018)