Koniec polityki miłości, czas na politykę konfliktu?

Niedzielne wybory samorządowe okazały się przełomem. Exit polls wykazały, że aktywni obywatele nie obawiają się już przyznawać do popierania PiS, w takiej masie, że PiS wygrywa. Pękła bariera.
 Zakwestionowana została też supremacja wielokadencyjnych prezydentów dużych miast, przypomnę, że od tego zaczął się upadek poprzedniej wielkiej partii Salonu SLD.

Wobec tego z opłotków Salonu zaczęły wybrzmiewać głosy: skończmy z polityką dialogu, zaatakujmy PiS z grubych armat. Głosicielami tego typu tez byli przede wszystkim kondotierzy - ongiś prawicowcy dziś w obozie Salonu. Dziś mocno poparł tę tezę prezydent Komorowski oznajmiając, że tylko szaleńcy kwestionują uczciwość wyborów samorządowych. Komorowski wystąpił z tezą, że wybory na poziomie obwodów (najniższym), były uczciwe i praworządne, zawodzi ich sumowanie. To jednak można dosyć szybko naprawić nie wypaczając wyników (plus sugestia, że ręczne liczenie oznacza ponowne liczenie głosów, a nie sczytywanie protokołów).

Moim zdaniem to wystąpienie Komorowskiego było atakiem uprzedzającym wystąpienie PiS. PiS bowiem poszedł za ciosem, wychodząc z założenia przedstawionego przez Kaczyńskiego w wieczór wyborczy: dzięki uczciwości wygramy. Zażądał nowych, tym razem uczciwych, wyborów. Na konferencji Kaczyński zakwestionował właśnie uczciwość wyborów na poziomie obwodów:
- nieprawidłowe karty
- duża liczba głosów nieważnych
- sumy jednostek nadrzędnych nie zgadzają się z protokołami obwodowymi

Odpowiedzią bezpośrednią na konferencję PiS był medialny młot TVN, Agory (1-2 godz. po konferencji, domyślam się też, że TVP i Polsatu), ostro atakujący tezy PiS.

Co będzie dalej?
Obóz władzy potrzebuje jazgotu, który przykryje oczywisty blamaż PKW, ewentualnie wyciszenia sprawy liczenia głosów. Bowiem dla ludu władza to władza.

Co powinien zrobić PiS?
a. nie odpuścić by liczenie głosów zeszło na drugi plan, ale nie wejść w jazgot
b. jak najszybciej rozpowszechnić przypadki błędów/nadużyć w obwodach
b. nie dopuścić do pojedynku Kaczyński - Komorowski

Bowiem inna płaszczyzna tego sporu to kampania prezydencka. Dla Komorowskiego Andrzej Duda to bardzo groźny przeciwnik. Może się bowiem powtórzyć casus Wałęsa - Kwaśniewski. Duda - młody, wykształcony, europejski, znający języki, elokwentny, otwarty; Komorowski starszy, przaśny, czerstwy, biesiadny, z wpadkami, liczną rodziną, niedawno z wąsem. Dużo korzystniejszy dla Komorowskiego byłby pojedynek z Kaczyńskim.

Dla mnie jako obywatela cała sprawa jest dość jasna:
Nie można wierzyć wynikom tych wyborów podanych przez PKW. PKW straciła wiarygodność, bo jeśli nawet wybory na poziomie obwodów były uczciwe, w co wątpię, to rzeczy, które działy się później i tak to kwestionują. To czego ja życzyłbym sobie od państwa to powtórzenie wyborów w ciągu miesiąca - dwóch. Bez systemu informatycznego, bez książeczek jako kart. Szef PKW, szef KBW, dyrektor pionu informatycznego PKW do dymisji. Świeża krew w PKW (najlepiej wymienić w niej połowę składu) przed wyborami. Zmiana formuły wyborów przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi, nawet gdyby trzeba było je o miesiąc czy kilka przesunąć.

Cała zaś historia z tymi wyborami wiele mówi nam o współczesnej Polsce. Reakcja narodu i społeczeństwa obywatelskiego na to co się dzieje potwierdza tezę, że jesteśmy postkolonialnym narodem posłusznych cieląt i dojnych krów, co stanowi zaproszenie dla kolejnych koncernów by zamiast inwestycji w Afryce i Azji inwestowały w Polsce.

UPD
przy okazji. Kaczyński kończy swoją konferencję ok. 19, o 20.54 na portalu agory (tok.fm) ukazuje się artykuł: Białoruś.
W ciągu ok. 2h redakcja przeanalizowała, przedyskutowała, ktoś zebrał materiały (m.in. tweety), napisał, zrobiono korektę, zatwierdzono, wrzucono na serwer. Oto sprawność.