Siepactwo podnosi łeb. Szaleństwo Zdradka 2.0

Pamiętamy fragment słynnego smsa zasłużonego dziennikarza i członka KRRiTV Adama Halbera do szefa TVP Bobusia Kwiatkowskiego:" Precz z siepactwem. Chwała nam i naszym kolegom. Chuje precz."

Okazało się, że dziś, ponad 10 lat po tzw. aferze Rywina siepactwo znów podnosi łeb. Podczas operacji zmiany przywództwa na Platformie puszczono przeciek z rozmowy Sławka Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem. Chodziło nękanie żony Sławka kontrolami. Andrzej obiecał pomóc. W rozmowie wspomniał o Gośce. No i cóż, siepactwo rzuciło się jak pies na kość na kobiecinę. Gośka straciła stanowisko szefowej gdańskiej skarbówki, podobnie jak jej zastępca Radek, którego Andrzej uruchomił wcześniej w sprawie kontroli u żony Sławka. Na szczęście szpony siepactwa nie sięgnęły samego Andrzeja, który co prawda stracił posadę w PGNiG, ale zachował posady w dwóch innych radach nadzorczych, jest więc nadzieja, że jakoś da radę. Podobnie Sławek, który, jak wieść niesie, awansował na osobistego wizażystę pani premier, jest więc nadzieja, że jego wpływy będą rosły. Wypada mieć nadzieję, że Sławek i Andrzej nie zapomną o Gośce i Radku i nie pozwolą i marnować się na posadach zwykłych urzędniczków skarbowych. Było nie było nadstawiali za nich lędźwie.

Niepokojące wiadomości napływają też z ulicy Wiejskiej. Oto marszałek Zdradek Sikorski przeżywa kolejny nawrót szaleństwa grożąc złożeniem projektu, w myśl którego premier Kopacz raz w miesiącu przez godzinę odpowiadałaby na pytania opozycji, o czym doniosła dziś zbulwersowana Monika Olejnik. Trudno dziwić się oburzeniu czołowej postaci TVN. Tego typu akt byłby przecież jawną próbą poniżenia (torturowania?) pani premier i systematycznego obniżania jej autorytetu. Nie mówiąc już o niepotrzebnym zmuszaniu do gimnastyki wypróbowanych mediów, które przed kluczowymi wyborami powinny mieć jednak inne zadania. Wypada mieć nadzieję, że enuncjacje o podobnych projektach to tylko wybieg taktyczny Zdradka przed głosowaniem nad jego odwołaniem. Niestety w przypadku Zdradka nic nie jest do końca pewne. 

Znany biznesmen, właściciel sieci kantorów i etatowy pracownik SB Aleksander G. oskarżony o podżeganie do zabójstwa dziennikarza J. Zientary. Dziwna sprawa. Komu chce się rozgrzebywać i to zdaje się skutecznie sprawy sprzed lat 15-u? Wypada mieć nadzieję, że to zwykłe rozgrywki personalne, a nie zgrzyt w systemie.

Na szczęście początek tygodnia przyniósł też wiadomości dobre:
Odpowiedzialni ludzie w mediach czuwają. TVP i Polskie Radio odmówiło emisji spotu INSPROmedia głoszącego, że wyborcy powinni pilnować, czy politycy spełniają obietnice wyborcze, czy też swoich wyborców jak zwykle olewają.
Brawo. Co prawda na Mysiej jest dziś giełda, na szczęście jednak kapitał ludzki nie rozmydlił się, ale twórczo rozwija się w nowych realiach.

Sądy czuwają, czuwa też prokuratura. I zajmują stanowisko propaństwowe. Część z nas być może pamięta filmik, na którym dwóch funkcjonariuszy z Bytowa usiłowało obezwładnić biernie zachowującego się mężczyznę. Para policjantów używała chwytów z arsenału sztuk walki, użyła gazu pieprzowego wobec mężczyzny i jego żony. Nie dało rady. Sprawę zbadała prokuratura i postawiła mężczyźnie zarzuty dotyczące stawiania oporu podczas zatrzymania, uniemożliwiania wykonywania czynności służbowych oraz znieważenia funkcjonariuszy. Funkcjonariusze uzyskali status poszkodowanych. Sąd i prokuratura uznali, że działali oni zgodnie z prawem. Sąd oddalił też skargę żony mężczyzny, twierdzącej, że została bez powodu spryskana gazem. Na razie mężczyzna dostał mandat w wysokości 5 tys. zł. 

Podsumowując:
Jak na razie źle nie jest. Widać jednak niepokojące symptomy dochodzące z wnętrza Platformy. Jakieś swary, podgryzanie się. Smutne, że partia nie zdołała zachować odporności na naciski zewnętrzne. Na szczęście represje objęły jedynie działaczy średniego szczebla, wyższe piętra, jak na razie, pozostają na gruncie poszanowania interesów podstawowych.
Cieszy też fakt, że kaganiec założony na pyski hołocie zdaje się działać prawidłowo. Martwi, że hołota ma czelność objawiać otwarte oznaki buntu. Zapewne wiąże się to z rozprężeniem związany ze zmianą przywództwa partyjnego i niepewnym okresem wyborczym.

YouTube: