bezpośrednia relacja o incydencie z Pasłęka oraz manipulacje

Poniżej bezpośrednia relacja z incydentu jak miał miejsce w Pasłęku... zerżnięte z portalu http://kntrowersje.net 
Co tu dużo mówić  jawne sk***two albo niesiołowanie...

http://kontrowersje.net/kobieta_kt_ra_nie_by_a_ustawk_i_nie_chce_zosta_paprykarzem_wywiad_z_ma_gorzat_przytulsk_kr_lak  Kobieta, która nie była „ustawką” i nie chce zostać "paprykarzem". Wywiad z Małgorzatą Przytulską-Królak

Niekończące się kanonady propagandowe powodują, że można ogłuchnąć, ale też wyrabiają w człowieku odruch machinalnego sprzeciwu. Zasada jest prosta, skoro „Oni” mówią tak, to znaczy, że jest dokładnie odwrotnie. Właściwie nie ma w takiej postawie nic zdrożnego i ostatnią rzeczą, którą chciałbym polecić jest przyjmowanie propagandy do „akceptującej wiadomości”, niemniej warto czasami głębiej się zastanowić nim się wystrzeli machinalną diagnozą. Wczoraj mieliśmy kolejny, szeroko komentowany, występ Ewki premier. Standardowe spotkanie, dzieci w tle, pytania od zaprzyjaźnionych mediów i kwiaty od działaczy udających szczęśliwych obywateli. I nagle ten odwieczny porządek burzy jeden okrzyk z sali: „Smoleńsk pamiętamy! Hańba! Hańba!” Tuż po incydencie, pojawiła się seria komentarzy i nie ukrywam, że podejrzenie o „ustawkę” przemawiało do mnie na tyle poważenie, by brać ten wariant pod uwagę. Okazało się, że rzeczywistość wyglądała wręcz przeciwnie i jest to następny przykład, w jakich paranoicznych relacjach społeczno-politycznych przyszło nam funkcjonować. Szczytowym osiągnięciem propagandy jest stan, w którym gubią się wszyscy i ani popierający, ani protestujący nie wiedzą, co jest prawdą, a w co wypada wierzyć. Na spotkaniu w Pasłęku nie było żadnej „ustawki”, w którą bardziej uwierzyli przeciwnicy Kopacz, niż jej PR-owi doradcy. A jak było naprawdę, opowie Pani Małgorzata Przytulska-Królak kobieta, która miała odwagę powiedzieć prosto w oczy zakłamanej Kopacz, że pani premier kłamała i kłamie do dziś.

Jak Pani trafiła na spotkanie z Ewą Kopacz?

Na portalu pasłęckim (Głos Pasłęka) ukazała się wiadomość, że nazajutrz będzie pani premier w Pasłęku. W komentarzach ktoś w poniedziałek rano wyjawił, że będzie to w sali weselnej, która to znajduje się w mojej części miasta. Wtedy po prostu założyłam płaszcz i poszłam. Przy wjeździe na posesję stał policyjny patrol, a w bramie trzech mężczyzn. Jeden z nich zapytał mnie o nazwisko, ja najpierw zapytałam o jego (podał nazwisko, to pracownik Urzędu Miasta w Pasłęku, organizator spotkania), a potem podałam swoje. "Aaaa, to zapraszamy" – powiedział. Potem okazało się, że tam była sama okoliczna śmietanka i mnie wpuszczono prawdopodobnie przez przypadek. Dowiedziałam się, że znajomy z synem też chciał wejść i nie został wpuszczony. Przy wejściu już czekał pan Protas, Przewodniczący Regionu PO i jednocześnie marszałek województwa . W środku pan z czujnikiem objechał mnie z tyłu i z przodu, prosił o podniesienie nogawek. Przepuścił. Sala była prawie pełna, ale zwolniło się miejsce na środku w przejściu dla pani premier. Usiadłam.

Czy była Pani jedyną osobą, która pytała Ewę Kopacz o Smoleńsk?

Tak, o ile wiem, to jedynie ja mówiłam o Smoleńsku. Nie uczestniczyłam w spotkaniu bo już na początku zostałam wyproszona przez BOR z sali (po moim wykrzyczanym proteście).

Znane są Pani kulisy tego spotkania, pojawiły się informacje, że szkoły zostały zobowiązane do uczestnictwa?

O kulisach spotkania nic nie wiem, poza tym, że spotkanie organizował Urząd Miasta w Pasłęku. Młodzież owszem była, nie wiedziałam skąd. Niezależna.pl napisała, że z liceum.

Rozmawiała Pani z Ewą Kopacz po lub przed spotkaniem?

Pani premier weszła na salę i musiała do swojego miejsca dojść środkiem sali. Wszyscy wstali, a premier zaczęła się witać z kobietami akurat po mojej stronie. Zastanawiałam się, czy podać jej rękę. Ale za to jak już podałam to powiedziałam, że Smoleńsk pamiętamy, że ona o Smoleńsku kłamała i że to jest hańba. Pani Kopacz nie była przygotowana na to, ale uśmiech telewizyjny nie zniknął jej z ust. Odpowiedzialna, że może kiedyś opisze, co działo się w Smoleńsku. Akurat wtedy ucichły oklaski i dość wyraźnie i głośno mogłam powiedzieć, że w takim razie ja proszę, żeby pisała prawdę. Kopacz: "dobrze". Ja: ".. bo do tej pory Pani kłamała". Kopacz: "tak jest" i podała rękę następnej osobie. Szum poszedł po sali, zaskoczenia chyba (...). Potem z panią Kopacz nie rozmawiałam. Natomiast wykrzyczałam na całą salę, to samo co jej powiedziałam, żeby naprawdę każdy usłyszał. Poza tym obawiałam się, że jeżeli nie wykrzyczę tego, a będę mówić cicho, to ja zostanę zakrzyczana, zagłuszona i usunięta z sali.

Miała Pani jakieś nieprzyjemności związane ze swoją postawą na spotkaniu z premier Ewą Kopacz?

Nieprzyjemności spotkały mnie już na sali, redaktor "Głosu Pasłęka" jednocześnie szef Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji i kandydat PO do rady powiatu próbował mnie wypchać swoim brzuchem z miejsca i mówił żebym nie robiła wstydu. Na lokalnym portalu internetowym oczywiście obrażają mnie, i moich bliskich. W tak małym środowisku takich rzeczy się nie zapomina. Za to odebrałam telefony z wyrazami poparcia, a także dostałam popierające komentarze w sieci.

Ktoś z przedstawicieli mediów chciał z Panią rozmawiać, wyjaśnić dlaczego Pani upomniała się o Smoleńsk?

Media były zajęte spotkaniem z panią premier i nikt za mną nie wyszedł. Po spotkaniu zadzwoniła do mnie "Niezależna.pl" i zgodziłam się na rozmowę. Opisali tak, jak przedstawiłam. Także olsztyńska "Debata" dodała obszerny komentarz do przedruku z "Niezależnej ". "Debata" rzeczywiście jest niepokorną gazetą. Ma wydanie papierowe i elektroniczne.

Jak Pani ocenia relacje w mediach na temat tego, co się wydarzyło?

Jestem zniesmaczona mediami. Poprzestawiali, poucinali i umieścili najgorsze ujęcia zdjęć. Jakaś stacja spowolniła także mój głos i wyglądało to, jakbym wołała bez przekonania. Także nakładali mój głos na inny obraz albo dawali podwójnie mój głos, jakoby było nas więcej. Najgorzej oceniam wypowiedź Ryszarda Czarneckiego, który stwierdził, że to "ustawka", żeby przykryć pakiet klimatyczny, także blogerka "Ufka" twierdziła to z przekonaniem. Nikt z nich nie zgłosił się do mnie z pytaniami. Na szczęście premier Kopacz także odcięła się od moich wypowiedzi...:) :) ha ha ha.... i zaprzeczała "ustawce", co cóż... Panie Piotrze, jestem skromną osobą i męczy mnie ten zamęt (...). Na pewno nie chcę zostać "paprykarzem". W tym roku skończyłam 50 lat. Ale jestem zdania, że wszędzie i o każdej porze trzeba wytykać niegodziwości obecnej władzy.

Pozdrawiam wszystkich czytających,
Małgorzata Przytulska-Królak