Reytan, liberum veto i wolna Polska

Dzisiaj mija dokładnie 245 lat jak Tadeusz Rejtan rzucił się na progu Sali Sejmowej i rozdarł koszulę na piersiach w dramatycznym proteście. Protest Reytana jest powszechnie odbierany, jako protest przeciwko rozbiorowi. Ale tak nie jest, choć niewątpliwie Reytan rozbioru nie pochwalał. Zajęcie polskich ziem przez zaborców miało miejsce w 1772r., czyli już rok wcześniej. Toteż protestowanie przeciwko rozbiorowi byłoby trochę po niewczasie. W rzeczywistości Reytan protestował przeciwko posłom, którzy ten rozbiór chcieli zatwierdzić. Tak, polski Sejm i polscy posłowie chcieli zalegalizować (i faktycznie zrobili to później) fakt, że trzy sąsiednie państwa, Rosja, Prusy i Austria zagrabiły, część państwa polskiego. I głosując za zatwierdzeniem rozbioru oznajmiali całej Europie, że ten gwałt na integralności Rzeczypospolitej był działaniem legalnym. Jednak jeden sprawiedliwy się znalazł. Choć faktycznie protestujących na początku było kilkunastu dopiero w trzecim, decydującym dniu zostało tylko dwóch (oprócz Tadeusza Rejtana jeszcze Samuel Korsak). I on uratował honor polskiego Sejmu i przeszedł do historii. Dzięki tej dramatycznej scenie na progu Sali sejmowej, którą blisko sto lat później na swoim obrazie utrwalił mistrz Matejko.
Katarzyna II, caryca Rosji prowadziła korespondencję z Volterem, Fryderyk II, król Prus, którego dziadek był jeszcze lennikiem królów Polski, też był światłym władcą. Z kolei Maria Teresa cesarzowa Austrii dla odmiany była ‘świątobliwą’ dewotką. I choć z różnych powodów, to im wszystkim trojgu ta legalizacja była potrzebna. Dla zachowania pozorów legalności rozboju, którego się dopuszczali. A także dla zachowania opinii, o którą dbali i którą chcieli, aby Europa o nich miała. Niemniej, niezależnie jak oceniać ich postępowanie działali dla dobra państw, którymi rządzili i za które byli odpowiedzialni.
Ale co z posłami polskimi? Oni, co prawda nie rządzili, ale jako posłowie za swoje własne państwo też byli odpowiedzialni.  Jak oni mogli to zrobić? Głosować za rozbiorem własnego kraju? Zawsze było to dla mnie zagadką. W roku 1773 polscy posłowie głosowali za rozbiorem własnego kraju a przecież zaledwie 90 lat wcześniej ich dziadowie (90 lat to niewiele więcej niż trzy pokolenia) wsiedli na koń i razem z królem Janem popędzili na ratunek Wiednia. Bronić Austrii i całej Europy przed Turkami. A teraz nie stać ich było, aby bronić własnego kraju. Co tam bronić, nie stać ich było, aby zagłosować albo przynajmniej ten sejm zerwać. Jak to wielokrotnie robili dotychczas. I to w sprawach, które powodem do zerwania wcale nie były.
I tu dochodzimy do liberum veto, które powszechnie uważa się za jedną z przyczyn upadku Polski. W I RP uchwały sejmowe podejmowano nie większością głosów, ale jednomyślnie. Przez setki lat system działał, ale jak to ze wszystkim bywa, w końcu przestał działać. Przy takim sposobie pracy Sejmu, wystarczyło, że jeden poseł się nie zgadzał i żadnej uchwały podjąć nie było można. Co więcej w końcu doszło do tego, że brak zgody jednego posła doprowadzał do zerwania Sejmu. Czyli zakończenia obrad bez podjęcia żadnych uchwał. Jak to było możliwe? Jeden krzyczał veto i wszyscy posłusznie to akceptowali i rozjeżdżali się do domów! Czy jest możliwe, aby wszyscy byli tak doszczętnie zdemoralizowani i skorumpowani? Że zupełnie już im nie zależało na państwie?
Nie sądzę. Nigdy nie jest tak, że wszyscy myślą jednakowo. Na pewno wśród posłów zrywanych Sejmów byli ludzie, dla których dobro ojczyzny było ważne. A nie tylko klienci wszechmocnych magnackich rodów, które załatwiały swoje prywatne interesy. Albo zwykli zdrajcy, którzy brali pieniądze od, jak to się wtedy mówiło, obcych potencji. Czyli Rosji, Prus i Austrii. Które za pomocą korupcji i przekupstwa załatwiały swoje państwowe interesy kosztem Polski (i te dwa pierwsze pewnie załatwiają i dzisiaj również).
A jednak liberum veto działało i Sejmy były zrywane. Czyli musiało być coś jeszcze oprócz korupcji, co działało na uczciwych posłów. I co tych uczciwych zmuszało do podporządkowania się temu idiotyzmowi, jakim było liberum veto. Tą drugą stroną medalu, która pozwalała na zrywanie Sejmów niewątpliwie był legalizm ówczesnej szlachty. W Polsce od setek lat, oprócz władzy króla rządziło jeszcze prawo. Dokładnie trzysta pięćdziesiąt lat wcześniej, jeszcze za czasów króla Władysława Jagiełły, ówczesne polskie rycerstwo zagwarantowało sobie rozdzielenie władzy państwowej od władzy sądowniczej. A potem przez setki lat szlachta na sejmach stanowiła prawo. A jak stanowiła to i czuła się zobowiązana do jego przestrzegania. Nawet tak absurdalnego jak liberum veto.
I to chciał wykorzystać Tadeusz Rejtan. Chciał użyć liberum veto, instytucji prawnej, która zniszczyła państwo polskie. Do tego, aby to państwo ratować!  Jak to wszystko się odbyło? Stanisław August na polecenie Katarzyny II zwołał Sejm na 19 kwietnia 1773r. Caryca chciała, aby sejm został zwołany już w lutym 1773 roku, jednak nasz król Staś, co urządzał sławne obiady czwartkowe, udowodnił, że ma własne zdanie. I zwołał sejm na 19 kwietnia. Tyle jeszcze mógł. A dokładniej tyle chciał móc. Z kolei Katarzyna doskonale znała Stanisława i polskie warunki. O liberum veto wiedziała również. I żeby zapobiec, że któryś z ‘szalonych’ posłów krzyknie ‘nie pozwalam’ i ucieknie, a pozostali w poczuciu legalizmu stwierdzą, że Sejm został zerwany i żadne uchwały nie zostały podjęte, przedsięwzięła kroki zaradcze.
I dlatego Adam Poniński, za odpowiednią zapłatą, miał otworzyć Sejm skonfederowany. Więc zawiązał konfederację i mimo protestu Reytana, skutecznie skonfederowany Sejm otworzył. A na takim Sejmie uchwały były podejmowane większością głosów. I liberum veto nie działało! I to osławione ‘nie pozwalam’, które teraz by się przydało okazało się nieskuteczne. Ponińskiemu udało się wykonać polecenie Katarzyny. Z dwóch powodów. W tym Sejmie brało udział około stu posłów. Z tej setki ponad 80 było przekupionych przez Stackelberga, ambasadora carycy. Ale był jeszcze drugi powód, być może ważniejszy. Do konfederacji Ponińskiego przystąpił również król.
Matejko na swoim obrazie przedstawił króla z zegarkiem w ręku. To była środa jak Reytan rzucił się na próg sali sejmowej i rozdarł koszulę. Król Staś pewnie się martwił, że nie zdąży na obiad czwartkowy.
Wtedy wolna Polska upadła. Ale protest Reytana, mimo, że wtedy nieskuteczny nie poszedł na marne. Nie dopuścił, aby jedynie ‘błona podłości’ została w pamięci po tamtym Sejmie.
 
Ps.: Inspiracją do napisania tej notki jest książka J.M. Rymkiewicza ‘Reytan. Upadek Polski’. Którą dostałem na Święta pod choinkę. A którą dopiero niedawno skończyłem czytać.