Wszystkie szaliki Czarneckiego

Poniżej zamieszczam tekst, który ukazał się na portalu wirtualnapolska.pl (17.02.2018)

Flagę Albanii wziął z lokalu wyborczego, a sztandar dostał od oficerów wojska. Na tle kolekcji Ryszarda Czarneckiego fotografują się politycy z całego świata. - Mówią w kuluarach, że to słynny gabinet - zdradza Wirtualnej Polsce europoseł.

Ryszard Czarnecki zbiera szaliki drużyn piłkarskich, siatkarskich, zespołów żużlowych. Są jeszcze flagi, proporczyki, koszulki i medale. Historia kolekcji sięga kilkunastu lat wstecz. Samych szalików uzbierał przez ten czas grubo ponad sto. – Nie wiem, jak ja za rok zabiorę to wszystko do Polski – martwi się polityk.
Barwy narodowe i klubowe szczelnie wypełniają ściany gabinetu. Pierwszy rząd zaczyna się tuż przy podłodze, a ostatni kończy pod sufitem. - Prawdę mówiąc, mam już problem – przyznaje Czarnecki. - Kolekcja nie mieści się w gabinecie, więc moi asystenci muszą pogodzić się z tym, że u nich też wiszą szaliki.
Europoseł opowiada, że przełomem była wizyta Mateusza Morawieckiego, wtedy jeszcze wicepremiera.– Zrobiliśmy sobie zdjęcie w gabinecie, ludzie zobaczyli moją kolekcję i zaczęli przynosić szaliki – zdradza.
Jak powiększa się kolekcja? – Proszę pana, przyszli posłowie z Węgier i powiedzieli: zaraz, to masz szalik MTK Budapeszt, a nie masz naszego klubu? Więc przynieśli mi swój. Bułgar zobaczył, że mam szalik klubu z Sofii, to przyniósł klubu z Płowdiwu. Podobnie z Rumunią. Na tej zasadzie to działa – wyjaśnia.
Ambasador wszedł i osłupiał
Koloryt gabinetu budzi zainteresowanie wszystkich odwiedzających. – Pamiętam, jak osłupiał ambasador Uzbekistanu, gdy zobaczył szalik najlepszego klubu piłkarskiego stamtąd. Nie mógł wyjść z podziwu – mówi z dumą Czarnecki.
Europoseł fotografuje się na tle ściany z szalkami ze wszystkimi, którzy odwiedzają jego gabinet. A wśród nich są politycy i ambasadorzy z całego świata. - Zauważyłem, że niektórzy, a zwłaszcza ambasadorzy, chcą robić sobie zdjęcia na tle szalików z ich krajów – przyznaje.
Zdarzają się i tacy, którym nie pasuje obecność pewnych barw klubowych. - Zniknął kiedyś szalik Polonii Warszawa. Znalazłem go potem głęboko w szafie. Okazało się, że pewna naprawdę poważna osoba jest zagorzałym kibicem Legii. Schowała go, gdy wyszedłem na chwilę z gabinetu.
Ryszard Czarnecki zapewnia, że każdy przedmiot w jego kolekcji ma swoją historię. Są szaliki ze słynnych meczów polskiej reprezentacji, potyczek polskich klubów w europejskich pucharach. Pośród kolorowych gadżetów powiewa też czerwono-czarna flaga albańska. - Wziąłem ją z lokalu wyborczego. Poprosiłem o nią, gdy byłem w Albanii jako obserwator wyborów - opowiada.
Honorowe miejsce w gabinecie jest jednak jedno. Stoi tam sztandar z hasłem "Bóg, honor, ojczyzna". - Podarowali mi go oficerowie wojska polskiego, gdy zostałem wybrany na wiceprzewodniczącego Parlamentu - zdradza europoseł. Choć funkcję już stracił to sztandar pozostał.
Może się wydawać, że na ścianach gabinetu panuje chaos, jednak w tym szaleństwie jest metoda. - Ułożenie musi mieć logikę, chociaż cały czas się zmienia. Reprezentacje są osobno, kluby też idą krajami. Razem są wyższe i niższe ligi - wyjaśnia Czarnecki.
Postanawia opisać swój sposób na przykładzie: - Teraz dostałem szalik Manchesteru City, więc musiałem dać go do klubów angielskich, ale pod Manchester United, i w związku z tym przewiesić szalik Leeds United na miejsce pewnego szalika niemieckiego. Zatem szalik niemiecki poszedł niżej, ale tak, że nie było już miejsca na szalik z Euro 2016, który musiał wylecieć.
Bogactwo kolekcji już teraz sprawia problemy, a przecież niewykluczone, że za rok trzeba będzie się przeprowadzić. - Niech pan mi nawet o tym nie mówi. Kadencja się skończy, ale jak to wszystko spakować, przewieźć, to ja nie wiem - martwi się Czarnecki.