Po tym, jak zostawił zonę z dwójką dzieci i wyrokiem sądu płaci na nie alimenty, poczuł, że stać go na mniej niż wtedy, gdy tych alimentów nie płacił. Uczucie to pogłębiło się jeszcze bardziej, gdy z nowego związku przyszło mu na świat kolejne dziecko.
Wtedy to na podstawie zgromadzonego doświadczenia ukuł prawo:
Dopiero stan w którym jest cię stać na coraz mniej sprawia, że jest cię stać na wszystko
Pierwszą część swego prawa ogłosił pod przysięgą przed wysokim sądem, a drugą w deklaracji złożonej publicznie, w której wyznał, że na samą myśl o PiS-sie i Jarosławie Kaczyńskim smród go nagle zatyka i w związku z tym swój polityczny /i nie tylko polityczny /byt widziałby w ferajnie Donalda Tuska, a w ostateczności nawet u boku Bronisława Komorowskiego.
Przykłady Kluzik w nowych garsonkach i Mężydły w drogich garniturach, to chodzące dowody na prawdziwość i skuteczność tego prawa.
Żeby nie iść do nich z pustymi rękami, na tzw. krzywy ryj, mówiąc o Kaczyńskim użył określenia „nasz umiłowany przywódca”. Jak wszyscy doskonale pamiętają śp. Seawoolf przeflancował je z koreańskiego zbrodniarza na Donalda Tuska po 10-tym kwietnia 2010 i od tamtej pory tak to właśnie w blogosferze funkcjonowało.
Ale to jedno prawo, to chyba nie wszystkie zasługi Ludwika Dorna, oto świta już i następna reguła, której sam nie ogłosi, ale dorzuci cegiełkę do jej ustalenia się u publiczności, mianowicie o wpływie rodowodu na łatwość świnienia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2440