Moskwa wobec zamachu majowego (2)

Pomimo bacznego śledzenia rozwoju sytuacji w Polsce, zamach majowy był zaskoczeniem dla sowieckiej dyplomacji.

     Po zamachu majowym poseł sowiecki w Warszawie Piotr Wojkow zaznaczył, iż wpływ na decyzję Piłsudskiego miały naciski ze strony części oficerów zagrożonych utratą stanowisk oraz partii lewicowych (PPS oraz PSL „Wyzwolenie”), które obawiały się wzrostu wpływów centroprawicy po utworzeniu rządu Witosa. Jednocześnie trafnie wskazywał, iż Marszałek nie zamierzał dokonywać zamachu stanu, a jedynie poprzez demonstrację wojskową skłonić prezydenta Wojciechowskiego „do zdezawuowania rządu Witosa” i zmusić samego Witosa, by „złożył stanowisko szefa rządu”. Jego zdaniem akcja piłsudczyków miała charakter spontaniczny, nie było żadnego spisku, gdyż „jeśli uważać Piłsudskiego za spiskowca, to jako spiskowiec okazał się skończonym idiotą. Istota sprawy leży jednak nie w jego głupocie, ale w tym, że spisku nie było. Ogólnie rzecz ujmując, całe to wystąpienie jest wynikiem długich rozmów o tym, że Marszałek szykuje się do zamachu. Obecnie (…) sytuacja jest taka, że Piłsudski wiele by dał, aby uważano, że wcale nie dokonał przewrotu”.

     Wbrew nadziejom części działaczy Komunistycznej Partii Polski bojówki komunistyczne zostały jeszcze w trakcie walk w Warszawie rozbrojone, a komunistyczne mityngi brutalnie rozpędzone. W stosunku do komunistów „reżim Piłsudskiego w żadnym razie niczym szczególnym nie różni się od reżimu skrajnej prawicy. Jak wcześniej komuniści są w więzieniach, jak wcześniej biją ich gdzie i czym popadnie oraz zamykają, jak wcześniej głodują”. W tej sytuacji sowiecki poseł z goryczą stwierdził, iż „mieć nadzieję na jakąkolwiek zmianę postawy wobec komunistów ze strony Piłsudskiego i jego bandy byłoby po prostu polityczną głupotą”. Było to zgodne z tezą Stalina o tzw. „majowym błędzie” polskich komunistów.

     Jeszcze 19 maja w Moskwie żywiono nadzieję, że przewrót majowy przekształci się jednak w wojnę domową. W tym dniu Zinowiew opracował wytyczne dla KPP na wypadek „wzrostu ruchu mas oraz zaostrzenia wojny domowej pomiędzy zwolennikami Piłsudskiego a jego przeciwnikami”. Projekcie rezolucji zalecano, by „nie czyniąc na razie ostrych ruchów przeciwko Piłsudskiemu, należy pchać jego rząd ku odwołaniu się do szerokich warstw społeczeństwa oraz zaostrzać nasze hasła jedynie w miarę wzrostu ruchu w masach i zaostrzenia wojny domowej pomiędzy piłsudczykami a jego przeciwnikami”.

     Jednak już następnego dnia Biuro Polityczne WKP(b) nakazało „rozpocząć bezpośrednią kampanię demaskującą Piłsudskiego wraz z jego rządem, zaznaczając, że Piłsudski w rzeczywistości utworzył jednolity front z faszystami do walki z robotnikami i chłopami”. Od tej pory Piłsudski miał być więc określany mianem „faszysty” i „podżegacza wojennego”.

     Po przejęciu władzy Komendant za wszelką cenę pragnął doprowadzić do szybkiego uspokojenia sytuacji w kraju, uzyskać legalizację zamachu, a nie dokonywać żadnych radykalnych reform. Sowiecki specjalista od spraw polskich Stefan Rajewski uważał, iż po zamachu dojdzie do zaostrzenia polaryzacji polskiej sceny politycznej, na blok lewicy oraz elementy „czysto faszystowskie, reakcyjne, monarchistyczne, ziemiańskie i kułackie” skupione wokół endecji. „Jedno nie ulega wątpliwości – uważał – walka dopiero teraz zaczyna przybierać wyrazistszy charakter społeczny i polityczny, a im bardziej zdecydowany i dłuższy okaże się opór elementów ziemiańsko-burżuazyjno-kułackich, które znalazły dla siebie naturalną bazę na poznańskiej prowincji, tym trudniej będzie Piłsudskiemu utrzymać osiągniętą pozycję”.

      Sowieccy dyplomaci uważali, iż nie spełnienie przez Marszałka postulatów partii lewicowych doprowadzi do pęknięć w zwycięskich obozie, co może przyczynić się do korzystnej dla Moskwy dalszej eskalacji konfliktów w Polsce. Równocześnie wsparcie dla Marszałka ze strony kręgów przemysłowo-ziemiańskich  oraz  nowelizacja konstytucji jednoznacznie świadczyły o „zwrocie Piłsudskiego na prawo”.

     Wojkow nie był też w stanie zrozumieć przyczyn decyzji Piłsudskiego o nieprzyjęciu wyboru na urząd prezydenta RP, traktując  ją jako „czyn nieprzemyślany, jakich u Piłsudskiego wiele”. Nie zorientował się, że najlepszym dowodem legalizacji władzy był wybór Marszałka na urząd prezydenta dokonany przez parlament, przeciwko któremu tak często wcześniej występował. Piłsudski doskonale wiedział, iż może pozwolić sobie na kierowanie państwem bez pełnienia najwyższych funkcji, tym bardziej, ze władza prezydenta była niezwykle ograniczona na mocy konstytucji marcowej.

     Sowieci słusznie uważali, iż po przejęciu władzy Piłsudski szybko umocnił swoje wpływy w Wojsku Polskim. „Piłsudski kontynuuje – pisał Wojkow – zdobywanie armii dywizją po dywizji i korpus po korpusie, dokonując rozmaitych przemieszczeń, przetasowań, zamieniając swoich wrogów na awansowane przez siebie osoby i własnych zwolenników. Należy odnotować, że do chwili obecnej w różnych jednostkach armii wśród wyższych szarż oficerskich przeprowadzono nie mniej niż dwieście poważnych przesunięć, których celem było wzmocnienie Piłsudskiego w tych bądź innych formacjach wojskowych”. Jednym z elementów wzmacniania wpływu Piłsudskiego na armię było utworzenie Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych i objęcie przez niego funkcji generalnego inspektora sił zbrojnych.

     Najważniejszym problemem wedle analityków z komisariatu spraw zagranicznych był powrót przez Piłsudskiego do koncepcji porozumienia z Niemcami i państwami nadbałtyckimi w celu prowadzenia wspólnej aktywnej polityki przeciw Moskwie. Taka współpraca była popierana – wedle sowieckich dyplomatów – przez Londyn. W rzeczywistości w Wielkiej Brytanii w przewrocie majowym dostrzegano zagrożenie dla demokracji i wzrost tendencji autorytarnych. Londyn obawiał się również nieobliczalnej i groźnej dla pokoju polityki Piłsudskiego na wschodzie. Wbrew temu uważano, iż Piłsudski „pod maską walki z faszyzmem wprowadził dyktaturę faszystowską. Oszukując robotników, biednych chłopów i drobną burżuazję miejską, zjednoczył wszystkie klasy posiadające oraz uciskające i stał się agentem antysowieckiej polityki, mającej za zadanie przygotować Polskę do napadu na ZSRS w chwili wskazanej przez Anglię”.  Teza ta jest znakomitym świadectwem postrzegania wydarzeń w Polsce przez ideologiczne okulary.

     W trakcie rozmowy Marszałka z Wojkowem w dniu 12 lipca 1926 roku, Piłsudski zapewnił swego rozmówcę, iż nie interesuje się sowiecką Białorusią i Ukrainą. „To wy działacie przeciwko nam wśród  Białorusinów i Ukraińców, a nie my przeciwko wam” – powiedział. Podkreślił również, że „jakakolwiek napaść Polski na kraje bałtyckie jest zagadnieniem czysto teoretycznym”, dodając, że „nie ręczyłbym głową” czy takiej napaści nie dokonają Sowiety. Wbrew tym zapewnieniom Wojkow uznał, iż Marszałek może podjąć w najbliższym czasie próbę likwidacji samodzielności państwa litewskiego. Dla Sowietów podnoszenie takiej tezy było bardzo wygodne – stawiało bowiem Moskwę w roli ofiary polskiej polityki „imperialistycznej”, było także instrumentem dezawuowania polskiej polityki zagranicznej na arenie europejskiej. Nic więc dziwnego, iż wyjazd Piłsudskiego na urlop do Druskiennik i jego spotkanie z gen. Rydzem-Śmigłym wiązał z tymi rzekomymi planami antylitewskimi.

    Także Dzierżyński był przekonany, że Piłsudski szykował się do zajęcia terenów sowieckiej Białorusi i Ukrainy łącznie z Mińskiem i Kijowem. Z tego też powodu nakazywał czekistom wzmożenie akcji przeciwko „polskiej agenturze, petlurowcom, bandom białogwardyjskim, wpływom księży, zbiegom”. Na kilka dni przed swoją śmiercią przekonywał Stalina o agresywnych zamiarach Polski wobec Mińska i Kijowa, namawiając do intensywnego zajęcia się tą sprawą przez KC WKP(b). Pogląd o bliskim (jesień 1926 roku) polskim ataku zaszczepiono dowódcom Armii Czerwonej. Tuchaczewski doszedł do wniosku, iż ZSRS był nie przygotowany „aby wytrzymać poważna napaść na nas jesienią tego roku”, a Woroszyłow apelował o bezzwłoczne podjęcie działań, „aby nie ocknąć się w obliczu katastrofy”.  To zagrożenie zainspirowało Moskwę do intensywnego rozwoju potencjału wojennego.

     Równocześnie sowieccy dyplomaci postulowali rozwój wymiany handlowej z Warszawą poprzez zwiększenie sowieckich zamówień nad Wisłą. „Dałoby to klucz – pisał Wojkow – do stopniowego zawładnięcia Polską w sensie trwałego zdobycia opinii publicznej, z którym ani Anglia, ani Piłsudski nie mogliby walczyć”. 
Ograniczone możliwości gospodarcze i finansowe Moskwy uniemożliwiały realizację tej koncepcji uzależnienia od Sowietów polskich sfer przemysłowych i wpłynięcia w ten sposób na politykę Piłsudskiego.

    Z uwagi na bardzo ograniczony dostęp do pomajowych kręgów rządowych przez dyplomację sowiecką oraz bezowocne próby poszerzenia kontaktów wśród piłsudczyków  Moskwa nie była w stanie prawidłowo interpretować polityki Piłsudskiego po 1926 roku.

Wybrana literatura:

M. Wołos – O Piłsudskim, Dmowskim i zamachu majowym. Dyplomacja sowiecka wobec Polski w okresie kryzysu politycznego 1925-1926
Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich
Przewrót majowy 1926 roku w oczach Kremla
S. Gregorowicz, S. Zacharias – Polska-Związek Sowiecki. Stosunki polityczne 1925-1939