Współczucie

        Empatia, czyli w uproszczeniu współczucie, jest stopniowalna! Jeśli ja komuś współczuję, wczuwam się w jego uczucia, reaguję tak jakbym wiedział co on odczuwa - to jest to drugi stopień empatii - bo pierwszy to samoświadomość, czyli współczucie samemu sobie, czyli rozumienie własnych odczuć.

        Ale ktoś może mi współczuć, wczuwać się w moje uczucia, a ja będąc tego świadomym wyczuwam, że on się wczuwa, a zatem ja współczuję jego współczucie. To jest trzeci stopień. Człowiek może operować nawet na szóstym stopniu takiego współczucia - to coś w rodzaju: on czuje, że ja czuje, że on czuje, że ja czuję, że on czuje, że ja czuję itd... Empatia do szóstej potęgi! Macie to? Tu jest o tym notka: Szekspir był geniuszem. Te stopnie empatii nazywają się poziomami intencjonalności.

        W kwestii stopni intencjonalności drobne różnice między współczuciem, a empatią nie mają znaczenia. Istotne jest uświadamianie sobie tego, że inny coś czuje, coś wie, coś sobie uświadamia, coś rozumie, ma jakieś plany, ma intencje - a my próbujemy to wykryć i zrozumieć.

        U szympansów może się to objawiać na przykład tak, że jeden szympans widzi, że inny szympans coś zauważył, a zatem wczuwa się w niego i dedukuje, że tamten pewnie zauważył banana. No to patrzy tam, gdzie tamten patrzy, by wypatrzyć tego banana, który pewnie gdzieś tam wisi i dzięki temu szybciej go znajdzie i pierwszy go zerwie. Gdy tamten szympans zauważy, że ten pierwszy na niego patrzy, a potem patrzy tam gdzie on patrzy, to wyczuwa, że tamten go wyczuł, więc zaczyna patrzeć gdzieś indziej - nie na banana, żeby tamten tego banana nie zauważył.

        Czy możemy to nazwać współczuciem, albo empatią? Pewnie nie, ale to jest ciągle to samo, co ma człowiek - to jest wczuwanie się w innego i rozszyfrowywanie jego myśli, intencji, uczuć, zamiarów - to myślenie na drugim i trzecim poziomie intencjonalności. Empatia i współczucie to takie samo myślenie na drugim poziomie intencjonalności.

        Ciekawe jest to, że myślenia na tym drugim poziomie uczymy się dopiero w mniej więcej czwartym roku życia, a ludzie chorzy na autyzm nigdy tego się nie uczą. Dzięki tym wyższym poziomom intencjonalności możliwa jest literatura.
Opowiastki i powieści, to kwintesencja współczucia, to dowód na istnienie współczucia. Nawet jeśli autor pisze w pierwszej osobie, to musi umieć wczuć się w innych i ich zrozumieć - choćby w czytelnika czy widza. Nawet powieści fantastyczno-naukowe o kosmitach to też przejaw wczuwania się w innych ludzi.

        Język powstał z kreowania opowiastek - wszystko jedno czy z prawdziwych czy fałszywych, a zatem z plotek. Plotki to współczucie, a współczucie to plotki - jedno bez drugiego nie istnieje.

        Jest przysłowie: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. To przysłowie zakłada, że człowiek nie jest w stanie współczuć, że nie ma empatii - dlatego przysłowie to jest nieprawidłowe, właściwe powinno brzmieć: „nie czyń drugiemu, co jemu niemiłe”.

        W zasadzie większość uczuć to współczucie, a zatem współczucie to po prostu uczucie społeczne. Jedyne niespołeczne uczucia to ból, głód i że się siku, lub kupę, chce, a zatem uczucia niższe. Wszystkie uczucia wyższe są społeczne, a zatem są współczuciem. Więc w zasadzie bez sensu jest to, że są osobne słowa: uczucie i współczucie - przecież to jedno i to samo! No bo czy są jakieś niespołeczne uczucia wyższe? A czy mogę współczuć z kimś uczucie, że się mu siku chce?

        Uczucia wyższe, niefizjologiczne, biorą się z fantazji. Fantazja to wytwór ewolucji. Chodzi o to, że jak widzimy tylko cień tygrysa, to sobie już wyobrażamy jego całego - mózg wytwarza jego obraz, mimo, że go nie widzimy. I dzięki temu wcześniej uciekniemy. Przeżyli tylko ci z taką wyobraźnią. Fantazja służy temu, by tworzyć w mózgu obraz całości na podstawie rozpoznania fragmentów. Ale ta umiejętność prowadzi też do tego, że nawet drobniutki fragmencik może wywołać obraz całości, która będzie fałszywa, fikcyjna. Dlatego współczucie to też najczęściej fantazja. Ktoś krzywo na nas spojrzy, albo zalotnie, i już sobie wyobrażamy nie-wiadomo-co o tym, co on do nas czuje. Czujemy, że on czuje to, czego on wcale nie czuje.

        Jak radzić sobie z takim fałszywym współczuciem? To proste: zamiast współczuć, trzeba po prostu spytać. Współczuć możemy tylko dlatego, że inni nam o swoich uczuciach opowiadają - czy to pytani, czy nie. Im lepiej opowiedzą, tym mniej będzie fantazji we współczuciu. Bez pytania, bez gadania, to tylko ból, głód i sikanie - wszystkie inne uczucia i współczucia oparte są o gadanie, o pytanie i odpowiadanie - czy to głosem, czy na piśmie.

        Weźmy taką świadomość. Czy zwierzęta są świadome? Nie wiadomo. Dlaczego nie wiadomo? Bo nie mogą nam o tym powiedzieć, bo nie możemy ich spytać, bo pytanie się zwierząt jest nieskuteczne. A zatem nie możemy współczuć zwierzętom, bo nie wiadomo dokładnie co czują. A ludziom współczujemy tylko dlatego, że się z nimi dogadujemy, pytamy i odpowiadamy sobie nawzajem. Gdy współczujemy zwierzętom, to w istocie współczujemy ludziom, bo dokonujemy antropomorfizacji.

        Głusi i niemi potrafią posługiwać się językiem - pytają i odpowiadają słowami. Głusi i niemi są empatyczni, bo rozpoznali innych językiem, dlatego wiedzą co inni czują. Wiedzą, a nie czują. Prawdziwe współczucie to w istocie współrozumienie.

        Język nie jest wcale jakimś nowym wynalazkiem, przejawem kultury. Nie jest wcale tak, że samo uczucie jest bardziej pierwotne niż język. Gadał już prawdopodobnie pitekantrop milion lat temu przy ognisku.

        Połowie ludzkości trudno się jest dogadać z druga połową, a zatem chłopakom z dziewczynami, nie dlatego, że jedni czują, a drudzy rozumieją, albo jedni gadają, a drudzy patrzą - wszyscy oni, czyli my, gadają, rozumieją, patrzą i czują - i wszyscy współczują. Współczucie niewerbalne jest prymitywne, sprowadza się do patrzenia tam gdzie inny patrzy. A nasz gatunek współczuje werbalnie - potrafi współczucie opisać słowami - więc ma tysiąckroć większy zakres współczucia, bo milionkroć więcej rozumie, bo słowami można trylionkroć więcej przekazać.

        Podsumowanie: współczucie, to uczucie społeczne rozbudowane werbalnie poprzez stopniowanie poziomów intencjonalności.
 

Grzegorz GPS Świderski


Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

12-02-2017 [16:52] - Jabe | Link:

„Dzięki tym wyższym poziomom intencjonalności możliwa jest literatura”. – Nic podobnego. Literatura nie wymaga wczucia się w innych. Ona wrzuca nam te informacje bezpercepcyjnie do głowy.

Obrazek użytkownika gps65

12-02-2017 [18:58] - gps65 | Link:

Jednym wrzuca bezpercepcyjnie, a inni rozumieją. Ale czytelnik to jedno, a autor to drugie. Autor zawsze myśli na poziomie intencjonalności o jeden wyższym niż czytelnik, bo nie tylko wczuwa się w swoich bohaterów, ale wczuwa się w to, jak czytelnik ich odbiera. Polecam notkę o Szekspirze, do której jest odnośnik powyżej.

Obrazek użytkownika Jabe

12-02-2017 [19:33] - Jabe | Link:

Czym innym jest zdolność poznania cudzych uczuć – zmysł pozwalający poznać stan faktyczny, a czym innym zdolność symulacji cudzych stanów, które są tylko potencjalne. W pierwotnym komentarzu „wczucie się” użyłem w pierwszym sensie, a Pan w drugim. Zgaduję, że twórca bardziej doświadcza, niż obserwuje.

Trochę to dla mnie zbyt wysublimowane rozważania, szczerze mówiąc.

Obrazek użytkownika gps65

13-02-2017 [02:25] - gps65 | Link:

No ale autor każdej powieści dokonuje jednocześnie symulacji i wczuwania się w stan faktyczny. Wczuwa się w autentycznych czytelników symulując im stany umysłowe swoich wyimaginowanych bohaterów. To jest wyższy poziom empatii. A jak opowieść jest o tym, że bohaterowie wczuwają się w siebie nawzajem, to jest to jeszcze wyższy poziom.

Obrazek użytkownika Jabe

13-02-2017 [18:27] - Jabe | Link:

Czytelnik jest tylko potencjalny. Jego reakcję autor intuicyjnie przewiduje, wiedząc że on właśnie czyta jego powieść. Za to stany bohaterów są często dane na tacy.

Co innego się stanie, gdy Pan się połapie w emocjach niespodziewanie spotkanej osoby, których powodów Pan nie zna. Upieram się, że to co innego.

Obrazek użytkownika Domasuł

12-02-2017 [20:12] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Jest akademicki wykład, ale brakuje mi jakiegoś kontekstu, odniesien, przykladow, wnioskow, podsumowania, wyjściowej koncepcji, motywacji, czegokolwiek. To wszystko brzmi zbyt abstrakcyjnie.

Obrazek użytkownika gps65

13-02-2017 [02:18] - gps65 | Link:

No to dla pogłębienia zrozumienia polecam te notki:
http://gps65.salon24.pl/369261...
http://gps65.salon24.pl/374007...