Trenował ich, szykował do występu na olimpiadzie, w końcu wybrał czterech najciężej pracujących, najbardziej poświęcających się dla sportu i rokujących największe nadzieje na sukces.
Już na olimpiadzie, gdy w wyścigu drużynowym jego chłopcy dobrnęli do półfinału, zaczęły się gry taktyczne i kalkulacje, wyszło z nich, że szanse na medal zwiększy odpuszczenie Holendrom w walce o finał. Z tego punktu widzenia wskazane byłoby, żeby w tym wyścigu w składzie znalazł się teoretycznie najsłabszy z czwórki.
Drużynie dałoby to jednego świeżego zawodnika w walce o medale, jemu zaś otworzyłoby to szanse na przywiezienie z olimpiady medalu - nagrody za trudy przygotowań, być może zwieńczenie całej kariery sportowej i jakieś tam zabezpieczenie materialne.
Stało się inaczej, chłopak nie wystąpił. Starowny trener zaoszczędził państwu na nagrodach i olimpijskiej emeryturze.
Gdy będzie startował w plebistycie na trenera roku i ten tytuł uzyska, to dołoży go do właśnie zdobytego tytułu łajzy roku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2638
Pan trener jest z tych, którzy może są fachowcami ale nie nadają się do kierowania zespołami ludzkimi. Mentalność koszarowego żołdaka. A dziewczyny i ich trener potrafili...