Dary zza Odry...

Jak by tłumaczyć - die Freundschaft?

W U-Bahn*-ie tak jawiło mi się...

Wokół ehr(R-twarde) & szwargot

i tytuł - “Przyjaźń na Odrze i Nysie”:

polskojęzyczno-powszechny zeitung -

towarzystwo (die Gesellschaft) się uparło,

że miarą przyjaźni jest dar bogaty -

119 z Bundewehry – Leopardów...

Niemiec, co w czołg zbroi Polaka

dość dziwnym mi się to zdaje,

tym bardziej, że po Wrocławiu (d.Breslau)

krążą raźnie z Hamburga – tramwaje.

Satyryczne moje fochowe ciut oko

SKM-kę z Trójmiasteczka przypomina,

żółto-niebieskie wagony jak szalone

- mknęły pomnąc, iż są z metro z Berlina.

Kiedyś Ulrik dał dwa miecze na swą zgubę,

i ujawnię tu znany wątek, acz dość stary -

( z greckiej pieśni, kiedy coś tam przynieśli)

- gdy Achaje czy Germanie... niosą dary...

Tysiąc aut tam skasowanych na złom

na lawetach przeciągnięto przez Odrę,

tu dostały lewe papiery i...jeżdżą...

(ba!) są richtig – das Auto - dobre...

Kreska Odry sprawiedliwie nas oddziela

i dziś kiedy w eurolidze razem gramy,

greps niewielki – aby wnuczek – szkic Matejki

oddał – ten, co jego dziadek** - zdjął ze ściany.

* - kolejka podziemna

** - ten z Wehrmachtu