DRUGIE PRZYKAZANIE; a jak to idzie?...

     Zawsze śmieszy mnie, gdy jakiś lewicowy polityk („od zawsze” znany i utytułowany komunista) – chcąc w telewizyjnym czy radiowym sporze nadać mocy swej argumentacji wzywa boskiej pomocy  (np. „Ależ na Boga! Co pan wygaduje...” itp.). Tak samo wielu celebrytów – pytanych o stosunek do wiary – chcąc być „za a nawet przeciw” – deklaruje bezczelnie: „wierzący, ale niepraktykujący”. Gdyby ich przepytać z przykazań Dekalogu czy chociażby „Ojcze nasz” – zapewne wypadliby komicznie, poddając się już na starcie.
 
A przecież nie jest to w ogóle istotne. Mam wielu niewierzących przyjaciół i znajomych, znam też paru gejów, i Żydów, i Rosjan, i Niemców –  których szanuję za to, że są ludźmi rozsądnymi, mądrymi i dobrymi. Dlatego Janusz Palikot – wspierający na starcie swej politycznej kariery religijne projekty, a obecnie zwalczający wiarę na wszelkich możliwych polach nigdy nie będzie bohaterem z mojej bajki. Człowiek, który otwarcie mówi, że kłamie – by wyrugować z przestrzeni publicznej swego politycznego przeciwnika (przyznał się do tego otwartym tekstem w programie Moniki Olejnik) – zasługuje tylko na pogardę i ostracyzm.
 
Jest coś w tej naszej polskiej mentalności, że nawet największy grzesznik-ateista w chwili śmierci wzywa – zupełnie podświadomie – Boskiego Imienia. Być może ze strachu przed nieznanym, przed czekającą go „czarną dziurą” nicości (piekła?). Być może z asekuranckiego wyrachowania (na zasadzie „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”).
A być może cały czas drzemała w nim skrywana myśl, że ludzkość nie wymyśliła dotąd nic lepszego, niż tych uniwersalnych Dziesięć Przykazań...
 
Za Naszym Dziennikiem – z cyklu „Pro Publico Bono” – ilustracja jednego z nich...
Miłej lektury...
 
II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno 

Żył raz pewien Najemnik, walczył dla pieniędzy;
Major był jego bogiem, i nikt inny więcej...
Na jegoż to rozkazy najemny morderca
Odbierał innym życie – bez rozterek w sercu...
 
Czas spędzał  nasz „bohater” beztrosko i łatwo
Major był dlań sumieniem, wyrocznią i matką.
On decydował o tym, komu dzwon zadzwoni,
Kto będzie żył w pokoju, a czyj świat zapłonie...
I nie miał dylematów w tym wojennym piekle:
Służył wiernie każdemu, kto płacił najlepiej...
Nie musiał więc Najemnik myśleniem się trapić
Tylko – jak żołd ma wydać... Gdzie wódki się napić...
 
I tak płynęły lata – od wojny do wojny –
Przedzielane – jak miedzą –  nudą lat spokojnych...
Lecz Fortuna się toczy kołem (tak już bywa);
Czasem pada przeciwnik... A czasem – wygrywa...
 
... Raz –  o słonecznym brzasku –  wiosną urzeczony
Najemnik czujność stracił... Wtem (rozkojarzony) 
Błysk krótki ujrzał w dali... Poczuł ukąszenie
Kuli, co przerwać miała jego tu istnienie,
 „O Boże!” – westchnął tylko. I zapadła cisza
Nikt mu nie odpowiedział. Nikt go nie usłyszał...
 
Kto o Bogu zapomniał, o miłości bratniej
Tego Bóg nie usłyszy w godzinie ostatniej...
 
Na spotkanie autorskie ze mną (tomik PRO PUBLICO BONO) zapraszam w środę, 22 stycznia, na godz. 19’00” do Centrum Sportu i Rekreacji w Warce, Warszawska 45.
I jeszcze z cyklu – znalezione w sieci – mój cover ballady genialnego Boba Dylana:

http://www.youtube.com/watch?v...

YouTube: