„Po tym bruderszafcie wypitym z majorem kapelana omotały sidła diabelskie, a szatan kusił go całą baterią butelek, spojrzeniami i uśmiechami wesołych dam, które rozłożyły nogi na stole, tak że na biedaka szczerzył zęby sam Belzebub.”
„Generał usadowił kapelana na kanapie obok siebie i mówił dalej wesoło:
- U mnie, jak jest sąd polowy, to wszystko musi być po polowemu żwawe. Taka jest moja zasada. Kiedym był jeszcze pod Lwowem na początku wojny, osiągnąłem taki rekord, że draba powiesiliśmy w trzy minuty po wyroku. Oczywiście był to Żyd... Tak się szczęśliwie złożyło, że nie potrzebował pociechy religijnej, był rabinem.”
Na portalu miłośników literatury, śmiało można założyć, że są to ludzie nieco lepiej wyedukowani od innych, znajduję pośród kilkudziesięciu opinii na temat tej książki tylko dwie nieuznające Szwejka za idiotę a ze dwadzieścia gotowych widzieć w nim przygłupa. Podłamało mnie to niczym wyniki większości wyborów do Sejmu (zestawienie zjawisk nieprzypadkowe). Haszek przy pomocy Szwejka udowadnia głupotę porządku współczesnego mu świata. Przecież to Szwejka otaczają sami idioci, którym nie pomoże żadna lewatywa. Wypełnione są nimi koszary, komisariaty i urzędy. Do tych ludzi należy podchodzić ze szczególnym uprzedzeniem, radzi się nam w książce. Tymczasem w Polsce soldateska i partyjniacka groteska z politgenerałem Jaruzelskim na czele wprowadzona została na salony z woli i przy poczytalności ludu. Trzyma władzę i zasadniczo wpływa na bieżące skrzywienie historii kraju.
Czy powszechna lektura „Przygód dzielnego wojaka Szwejka” mogła coś temu zaradzić? Oj, nie! Podsunięcie dzieciom tej książki, byłoby wprowadzeniem do szkoły filozofii burdelu, a to już i tak ma miejsce w postaci ideologii gender.
Według przeciętnej opinii czytelników mamy tu szczerze, prześmiewczo i brutalnie przedstawioną prawdę czeskiego miłośnika barów. Niech na razie tak będzie. Co Czechom zostało z tych lat? Żydów w terenie praktycznie nie ma. Kobiety w innej roli, generalnie wyemancypowane, czyli wedle stręczyciela Faustyna, przewartościowane. Z Kościołem Katolickim związane jest raptem 5% ludności, zlaicyzowanej jak mało gdzie w świecie.
Wymordowanie Żydów europejskich przez Niemców 20 lat później, miało swoją genezę w ideologii pogardy ujawniającej się na stronach „Przygód dzielnego wojaka” - jeśli ma się kogoś powiesić, to najlepiej Żyda. To czeska literatura, nie polska. Jej klimat, zasadniczo nam obcy, gdzie rozśmieszać ma czyjeś nieszczęście, odnajdywałem po raz pierwszy w starych komiksach niemieckich.
O ile cały świat Haszka ma charakter mechaniczny, schematyczny, to kobiety potraktowane są szczególnie instrumentalnie, ich przeznaczeniem jest, jak we wstępnym cytacie, obsługa mężczyzn. Na tym tle można śmiało ogłosić prawdę, że w Polsce zawsze płeć piękna była noszona na rękach. Szacunek dla niewiast związany jest, a może już tylko był, z rolą Matki Bożej w religijności Polaków. Haszek wyżywa się nie tylko na duchownych wszystkich wyznań, oczywiście z katolickim na miejscu pierwszym, lecz nie ma respektu i dla samej wiary w Boga. „Wielki pisarz czeski” jest siewcą nihilizmu i cynizmu. I do tego wiarygodnym.
Brał udział w tym wszystkim o czym pisał, niezaprzeczalnie był moczygębą, handlował psami i uczestniczył w Wielkiej Wojnie. Szwejk to Haszek. To przed jego oczyma rysuje się taki, czuć, że autentyczny widok i w jego głowie w tymże czasie rodzą się gorzkie myśli:
„Było już późno po południu i okolica zdawała się ciężko dyszeć. Z płytkich grobów żołnierskich wydobywał się zaduch zgnilizny. Dotarli w okolice, w których staczano walki w marszu na Przemyśl i gdzie karabiny maszynowe skosiły całe bataliony. W niedużych laskach nad rzeczułką widać było ślady ognia artyleryjskiego. Na wielkich przestrzeniach i zboczach zamiast drzew sterczały z ziemi jakieś ułomki i pniaczki, a pustynia ta była jakby zaorana rowami strzeleckimi.
Trochę tutaj inaczej niż pod Pragą – rzekł Szwejk, żeby przerwać milczenie.
U nas już będzie po żniwach – rzekł na to sierżant rachuby Vaniek. - W okolicach Karlup żniwa zaczynają się najwcześniej.
Tutaj po wojnie będą bardzo dobre urodzaje – rzekł po chwili Szwejk. Nie trzeba będzie kupować żadnych mączek kostnych.”
[wszystkie tłumaczenia P. Hulki-Laskowskiego]
Czytelnik kupuje ten słuszny pacyfizm razem ze wszystkim paskudztwem siedzącym w dziwnym, obłudnym, fałszywym człowieku jakim okazuje się Haszek. Niewątpliwie jest to człowiek nadzwyczajnej inteligencji – tym gorzej. Pamiętam, jak dawno temu radzono mi podchodzić do tego autora podejrzliwie. W epoce internetu prędzej się udaje dojść, kto zacz, choć czytelnicza rzesza wydaje się skupiać na samej lekturze, niepotrzebna jest jej rzeczywistość, na której jest oparta i podobnie nieważne dla niej dossier autora.
http://www.historycy.org/index.php?s=b6f29bc253b3c3b1010e3c778343bd01&showtopic=11535&st=0
http://www.interesniy.kiev.ua/znamenitye-kievlyane/pisateli-i-poety/dualizm-yaroslava-gasheka-perom-i-shtykom
Widzimy nie dobrodusznego bywalca barów a cynicznego alkoholika, bigamistę – człowieka podłego, zdrajcę swojego narodu, czekistę, prawdopodobnie wielokrotnego mordercę, komunistycznego agenta. Wbrew temu co twierdzą o nim jego apologeci, nie było w jego twórczości rzekomej bezwzględnej szczerości wobec siebie – nie potrafił się przyznać do tej części życiorysu, w której został przekonanym komunistą. Szydził, ze wszystkiego, ale nie z rewolucji bolszewickiej, w której uczestniczył. Bo co, ludzie popękaliby ze śmiechu?
Pierwsza moja myśl - zabrakło mu odwagi, by zmierzyć się z największym absurdem.
Druga myśl – zabrakło mu odwagi, bo CzKa nie wybacza.
Trzecia myśl – nie o brak odwagi chodzi, „Przygody dzielnego wojaka Szwejka” to „spontaniczne, radosne” dzieło wyrafinowanej agentury bolszewickiej, jak wiele rzeczy w tym świecie.