"Burza" we Lwowie (2)

Wkrótce po zajęciu Lwowa przez żołnierzy AK Sowieci przystąpili do aresztowania polskich oficerów i żołnierzy oraz likwidowania wszelkich przejawów polskości w mieście.

     Po faktycznym zdobyciu miasta, 26 lipca 1944 roku sowieccy oficerowie w czasie spotkania z płk. Filipkowskim  „Janką” – dowódcą sił polskich we Lwowie, zaproponowali rozpoczęcie formowania 5 lwowskiej dywizji piechoty. Szefem sztabu jednostki miał zostać faktyczny zdobywca Lwowa, odznaczony przez Filipkowskiego orderem Virtuti Militari  – kpt. Dragan Sotirović „Draża”. Kapitan był bardzo chwalony przez sowieckich oficerów, którzy roztaczali przed nim wizję wielkiej kariery w armii Berlinga lub armii jugosłowiańskiej „tworzącej się w Związku Sowieckim” . Zorganizowano nawet wspólną uroczystość z okazji wyzwolenia miasta, w czasie której – jak opisywał potem „Draża” ,  sowieccy oficerowie „nie zdjęli furażerek; każdy wziął butelkę wódki lub piwa, odkorkowali je i pili na stojąco, biorąc gołymi rękami kawałki mięsa, które jedli jak zwierzęta, tłuszcz spływał im po mundurach! Moi ludzie byli zdumieni i skonsternowani. Przypomniałem sobie pewien afisz nazistowski przedstawiający dzikich z podpisem: „To także są wasi słowiańscy bracia!” Niestety! W tym wypadku propaganda hitlerowska miała rację”.

     Wieczorem jeden z sowieckich oficerów usiłował zgwałcić polską sanitariuszkę – „rzucił się na nią, ale „Hanka” nie lubiła tego typu żartów i umiała się bronić; – wspominał „Draża” –najnormalniej w świecie wpakowała weń cały magazynek swego kolta”. 

     Tego samego dnia dowództwo sowieckie zakazało dalszej współpracy z oddziałami AK „jako niewyszkolonymi i słabo uzbrojonymi, co przy ich dużym zapale powoduje duże straty”. Jednocześnie Sowieci zaczęli zdejmować polskiej flagi z lwowskiego ratusza i innych publicznych gmachów, umieszczając na nich własne oraz przybijając tablice z rosyjskimi nazwami nowych urzędów.

     Dnia 27 lipca płk. Filipkowski został wezwany do sztabu gen. Iwanowa, gdzie poinformowano go, że Lwów należy do państwa sowieckiego i zażądano złożenia broni przez wszystkie oddziały AK w ciągu 6 godzin. Wspólnie zredagowano stosowną odezwę, którą Sowieci rozplakatowali w mieście. Równocześnie Filipkowskiemu zaproponowano  wyjazd na spotkanie z gen. Żymierskim w celu wstąpienia lwowskich oddziałów AK do LWP.

     Po konsultacji z Adamem Ostrowskim, przedstawicielem Delegata rządu na Kraj, płk. Filipkowski postanowił przyjąć sowiecką propozycję. Wraz z nim do Żymierskiego  31 lipca polecieli: jego zastępca płk. Franciszek Studziński, szef sztabu ppł. Pohorski, komendant Okręgu Lwów płk. Czerwiński oraz Adam Ostrowski. Delegacji towarzyszył wysłannik Żymierskiego ppłk. Witold Grosz. Po przyjeździe do Żytomierza płk. Filipkowski został uwięziony, a następnie przebywał w obozach internowanych w Charkowie,  Diagilewie, Griazowcu i Brześciu do początku listopada 1947. Zwolnionego przewieziono do Białej Podlaskiej.

    W dniu wylotu Filipkowskiego Sowieci zaprosili do gmachu swego dowództwa przy ul. Ponińskiego szereg oficerów AK, gdzie ich podstępnie aresztowali. Po złożeniu meldunku przez mjr Stasiewicza sowiecki „pułkownik wstał, odsunął szufladę biurka, wyjął dwa pistolety krzyknął: ruki wierch! (ręce do góry). Oficerowie sowieccy chwycili oficerów AK za ręce, wykręcając je do tyłu. Równocześnie pootwierały się drzwi i z korytarza wbiegli na salę żołnierze uzbrojeni w pepesz. (…) Odbierano dokumenty i inne przedmioty osobiste. (…) Zawieziono ich do więzienia przy ulicy Łąckiego. Początkowo, przez kilka godzin, przebywali w jednej celi, potem rozprowadzono ich po różnych celach w tzw. budynku wewnętrznym, w którego piwnicach, za czasów gestapo, znajdowały się cele śmierci”.
 
    Pomimo szczelnego obstawienia budynku przez sowieckich żołnierzy, z pułapki udało się uciec kilku polskim oficerom z „Drażą” na czele, który następnie z dowodzonymi przez siebie żołnierzami przedostał się za San, wchodząc w skład Zgrupowania Warta. Uczestniczył w walkach z sowieckimi i ukraińskimi oddziałami do wiosny 1945 roku. Następnie wydostał się z Polski i zamieszkał w Monaco pod przybranym nazwiskiem Jacques Roman.

     W kolejnych dniach Sowieci aresztowali zdecydowaną większość kadry oficerskiej Okręgu Lwowskiego AK. Część z nich umieścili w obozach internowania, innych skazali na wieloletni pobyt w łagrach. Jednym z nich był Jerzy Węgierski, tak opisany przez Sołżenicyna: „I tu zrozumiałem, co to jest polska duma - i na czym polega sekret polskich powstań, tak pełnych zapamiętania (...). Polak, inżynier Jerzy Węgierski (...) odsiadywał ostatni, dziesiąty rok swojej kary. Nawet gdy był kierownikiem robót, nikt nie słyszał od niego złego słowa. Był zawsze cichy, uprzejmy i wyrozumiały. A teraz - twarz mu się zmieniła. Z gniewem, pogardą i męką odwrócił oczy od tego żebraczego orszaku, wyprostował się i krzyknął ze złością, donośnie: "Brygadzisto! Mnie proszę na kolację nie budzić! Ja nie pójdę!".

    Szeregowym żołnierzom AK, po ich rozbrojeniu, nakazano pozostanie w koszarach (miejscach postoju konkretnych oddziałów) w celu „wciągnięcia do spisów”. Następnie postawiono im ultimatum – wstąpienie do wojska Berlinga albo aresztowanie i wywiezienie w głąb ZSRS.

    Dnia 1 sierpnia 1944 roku nieujawniony szef sztabu Komendy Obszaru ppłk. Feliks Janson „Carmen” wydał ostatni rozkaz lwowskiego dowództwa AK, w którym nakazał likwidację oddziałów sztabu Komendy Obszaru nr 3.

     Po rozbrojeniu AK Sowieci nakazali lwowiakom ściągnięcie polskich flag. „Były rozmaite dla nich trudne sytuacje, – wspominał Zdzisław Mrozek – nie mogli sobie dać rady, np. na browarze przy ul. Kleparowskiej, gdzie mój kolega Mozer wywiesił flagę na wysokim kominie browaru i nikt nie chciał po tę flagę wejść a Rosjanie nie potrafili, miejscowi nie chcieli, więc Rosjanie urządzili sobie strzelanie do tej flagi, żeby chociaż w ten sposób ją jakoś strącić, ale ona wisiała chyba jeszcze przez 2 tygodnie”.

    „To już nie był wczorajszy radosny Lwów. – wspominał „Draża” – Twarze przechodniów smutne – znikały biało-czerwone flagi a na ich miejsce pojawiało się coraz więcej czerwonych”.

     Pomimo terroru i nieustających sowieckich represji, pozostające w konspiracji polskie komórki poakowskie przeprowadziły kilka akcji, np. w dniu 1 listopada 1944 na frontowej ścianie katakumb cmentarza „Orląt” zawieszono wielką biało-czerwoną flagę z napisem:    „W hołdzie sercu Polski Warszawie i Jej Bohaterskim Powstańcom – Polski Lwów i jego obrońcy”. W wieczornej uroczystości na cmentarzu „Orląt” wzięło udział kilka tysięcy osób. W odwecie enkawudziści przeprowadzili wielką akcję, w wyniku której aresztowali kilkuset mieszkańców Lwowa.

     Na początku 1945 roku rozpoczęła się akcja wysiedlenia ludności polskiej z b. województwa lwowskiego. Sowieci rozpoczęli starania aby zatrzeć wszelkie ślady polskości Lwowa.

    W walkach o wyzwolenie Lwowa zginęło około 500 żołnierzy AK. Po zakończeniu walk Sowieci uwięzili w łagrach ponad dwa tysiące żołnierzy Lwowskiej Armii Krajowej. Wielu z nich nie doczekało powrotu do Polski.

    W walce o Lwów żołnierze AK znaleźli się wśród zwycięzców, „jeżeli jednak – jak napisał Jerzy Węgierski -  uwzględnić, że może najistotniejszym celem akcji „Burza” na tym terenie było zadokumentowanie jego polskości, to akcja „Burza” w Obszarze nr 3 była przegrana”.

Wybrana literatura:
Armia Krajowa w dokumentach
D. Sotirović – Europa na licytacji
J. Węgierski – W lwowskiej Armii Krajowej
S. Pempel – ZWZ-AK we Lwowie 1939-1945
P. Wieczorkiewicz – Historia polityczna Polski 1935-1945
A. Sołżenicyn – Archipelag Gułag