Krew Generała

To taki kontekst, obecny i przyszły.
Kto zostanie ?, otóż właśnie "taka krew i krwinki".

Tekst z 2 stycznia, 2012, jednak dalej aktualny i prowadzi do pewnej ścieżki.

Jeżeli od szmaty oderwać jej kawałek, to ten strzęp nawet po wypraniu szmatą pozostanie.

Wśród życzeń jakie składali mi bliscy, przyjaciele i znajomi zdarzyło się takie -
“...byśmy potrafili odczytywać znaki...”
I nie składał ich wyznawca kabały, ani też żaden szaman.
 
Znaki pełniły zawsze istotną rolę w życiu ludzi, począwszy od umiejętności tropienia zwierząt i ludzi, skończywszy na czytaniu między wierszami lub odczytywania sygnałów wysyłanych nam często nie wprost. Jednym ze znaków nadchodzących czasów, a raczej scenariusza, który jest już realizowany choćby przez Prezydenta Wszystkich Dosi. Zarówno jawny powrót do elit władzy szemranego towarzystwa UW-oli, medialne kariery kontynuatorów Czerwonych Dynastii, jak i malowanie “Czerwonych” na biało-czerwone barwy to znak nadchodzących czasów. Znamy to już z historii, jest to stara metoda, która skutecznie umożliwia wypełźnięcie na światło dzienne upiorów przeszłości z przypiętymi skrzydłami anioła lub zatroskaniem o Polskę.
W kraju gdzie zbrodniarze cieszą się wolnością, a ponoć ponad 50% ankietowanych uważa, że ludzie honoru ratowali 13 grudnia Polskę i Polaków nie dziwi obecność w mediach reżimowych dziennikarzy oraz aktywność lewackich środowisk sterowanych z Moskwy. Szykowane są nam nowe elity, krew z krwi, kość z kości swoich rodzicieli. Jednym z takich przykładów i znaków zarazem jest wywiad z Moniką Jaruzelską z 19 grudnia 2011 roku. Wywiad niebywale interesujący, wprowadzenie w kolejny etap przemian, czy może powrotu do ich systemu wartości, w nowej postępowej odsłonie. Zainteresowanych odsyłam do pełnej wersji wywiadu.

M. Jaruzelska: życie ojca było dramatyczne - link.

Agnieszka Niesłuchowska, Joanna Stanisławska 2011-12-19 (10:19)
Z jednym można się od razu zgodzić, życie ojca M.J. było dramatyczne, jednak od czasu, od momentu wstąpienia do Wojska Polskiego to Wojciech Jaruzelski zaczął zamieniać w dramat życie swoich rodaków, często towarzyszy broni. Jego Ojciec (Władysław Mieczysław Jaruzelski) walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920, dziadek (Wojciech Jaruzelski senior) w powstaniu styczniowym. Młody Jaruzelski po nieudanej próbie dostania się do armii Andersa, ukończył szkołę oficerską w Riazaniu i został skierowany do 2. Dywizji Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego jako dowódca plutonu zwiadu. Od ukończenia II Wojny Światowej pracował dla dobra Polski jako agent Wolski. Zanim wsławił się ratowaniem Ojczyzny wprowadzając stan wojenny zgromadził na swoim  koncie wiele “chwalebnych” czynów, jak np.: gdy jako dowódca sił zbrojnych PRL 16 lipca 1975 wyraził zgodę zestrzelenia polskiego cywilnego samolotu AN-2, którego pilot Dionizy Bielański zamierzał uciec do Austrii. Czy dobrowolnie, czy może pod przymusem zgodził się wszczepić sobie czerwoną zarazę nie dowiemy się zapewne nigdy, podobnie jak to, czy ten Wojtek to matrioszka. Jedno jest pewne jego skażona krew znalazła swoje miejsce w krwiobiegu wielu Polaków, a na pewno w Monice Jaruzelskiej.
Gołym okiem widać jak nieodrodna córka tatusia przymierza się do nowych fatałaszków. Nie ona jedna, nie wiemy jeszcze gdzie i co będą robić inne dzieci polityków.. I te z PRL-u i te z III RP. Jedno jest pewne zabetonowanie dostępu do władzy, stołków i karier, naukowych, artystycznych i urzędniczych to nie tylko sowieckie modus operandi. To skuteczny sposób na utrwalanie władzy i osłabienie jakiejkolwiek opozycji. Odcięcie im od tlenu, jakim jest nasza wolność i prawo do równości wobec Boga i ludzi. Nie zapominajmy, że takie betonowanie, którego skutki przenoszą się ze sfery niematerialnej w materialną, wywracało skutecznie wiele systemów totalitarnych. Im bardziej będziemy odczuwać odbieranie tego wszystkiego, co nam dane od Boga i Natury, tym prędzej ludzie zagłosują w kryteriach ulicznych. Nie jest to oczywiście najbardziej pożądany wariant, należy jednak sobie zdać sprawę, iż gdy wrzód na tyłku zaczyna doskwierać, pomoże tylko zdecydowane CIACH.
Życiorys Moniki Jaruzelskiej jest nam znany tylko pobieżnie, albo z takich propagandowych wersji:
“...Okres jej młodości przypadał na czas, kiedy nazwisko Jaruzelski kojarzyło się ze zdrajcą. W związku z tym nie miała łatwego startu. Zdążyła jeszcze zdać maturę, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego przerwała naukę. Większość swojego życia spędziła na odcięciu się od polityki i brudów związanych z przeszłością. Pracowała nad nowym wizerunkiem swojego nazwiska...”.

Źródło - http://ludzie.wprost.pl/sylwetka/Monika-Jaruzelska/

Monika Jaruzelska po raz kolejny zaczyna pracę nad nowym wizerunkiem swojego nazwiska i można by nad tym przejść do porządku dziennego gdyby nie fakt, że kładzie też kamień węgielny pod pomnik Generała, swojego ojca i swojej rodziny. Nie oceniam jej życia prywatnego, to nie moja do końca sprawa, choć chciałbym dokładniej poznać ten jej “trudny okres”, gdy nie miała “łatwego startu”. Aż oczy się szklą, gdy pomyślę o jej życiu, jakże odmiennym od rodzin ofiar jej ojca. Niewątpliwie otoczona “wujkami” z PZPR-u i LWP oraz troskliwą opieką służb specjalnych miała znacznie trudniejszy start życiowy niż dzieci Górników z Wujka. Gdy Ofiary Grudnia nie doczekały się do dzisiaj sprawiedliwości, ona też boleje nad tym, że są jeszcze w Polsce ludzie, którzy źle oceniają jej ojca, który też nie doczekał się sprawiedliwości.
Na pytanie -
“...13 grudnia to dzień, o którym wolałaby pani zapomnieć?...”,
odpowiada -
“...Niestety z pamięci wymazać się go nie da, choć czasami chciałabym...”.
I gdy już myślimy, że trudno jej się uporać z tragedią narodową, której sprawcą był Ojciec-Generał, a nawet czujemy jej wewnętrzne rozdarcie, wali nas po pysku stwierdzeniem będącym odpowiedzą na kolejne pytanie autorek wywiadu -
“...Coroczne manifestacje pod domem rodziców spędzają pani sen z powiek?...”,
a odpowiedź brzmi -
“...Gdy widzę demonstrantów skandujących: "Morderca, powiesić go!" i wymachujących plakatami z namalowaną kostuchą jest mi przykro, żal mi moich starych i chorych rodziców. Te coroczne manifestacje stały się już jednak pewnego rodzaju rytuałem. Na stałe wpisały się w ich życie. Raz przychodzi więcej osób, innym razem mniej, czasem zdarzają się kontrmanifestacje. Nawet jeśli zbierają się takie tłumy, jak w tym roku, nie ma to większego znaczenia. Ważniejsze jest, w jaki sposób te manifestacje komentują media, ale przede wszystkim wyniki sondaży dotyczące oceny decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. Z ostatniego badania wynika, że 51 proc. Polaków uważa ją za uzasadnioną, przeciwnego zdania jest mniej niż 30 proc. z nich. Proporcje między obiema grupami od kilku lat utrzymują się na podobnym poziomie. I pewnie tak zostanie...”.
Ileż w ty, ukrytego przekazu i nadziei, na to, że wszystko pozostanie po staremu, że nie jest ważna prawda, a tylko to, co przekazują media i zmanipulowane sondaże. Jak wynika z jej wypowiedzi nigdy nie próbowała się zmierzyć z przeszłością ojca i swoją. Brakło jej odwagi i honoru by wyjść przed generalską willę i przeprosić, lub choćby przedstawić swoje racje, a może poprosić o wybaczanie. Nie słyszałem, ani też nigdzie nie czytałem o jej wizytach na grobach ofiar swojego tatusia, o pomocy dla rodzin zamordowanych rękami pachołków generała. Tchórza, który skrywał się zawsze za plecami swoich podwładnych. Generał i jego córka to wyjątkowo ohydne istoty. Kreują się na ofiary, ofiary nieoświeconego motłochu. A szczytem hipokryzji w wykonaniu Pani Monki jest stwierdzenie -
“...Chciałabym kiedyś poznać panią Martę Kaczyńską. Czuję do niej sympatię, tak jak dawniej do jej mamy, pani Marii Kaczyńskiej, osoby niezwykle ciepłej i mądrej. Pani Marta przeżyła wielką traumę, jej życie osobiste też zbyt często staje się obiektem tabloidowych sensacji. Dziś zabrzmi to pewnie jak żart, ale w jakimś przyszłym, idealnym świecie Marta Kaczyńska i Monika Jaruzelska mogłyby w zgodzie stworzyć polską partię pojednania...”.
Może najpierw wypadałoby zamknąć za sobą drzwi do willi tatusia, do jego przeszłości, a potem zapukać do drzwi porządnych ludzi. A idea “Partii Pojednania” to brednie i bezczelność wręcz niewiarygodna. Nie lekceważyłbym jednak tego przekazu, znaki na niebie jasno mówią co nas czeka. Jaka jest ich wizja przyszłej Polski, w właściwie obszaru geograficznego, folwarku jakim Polskę widzą. Mógłbym też w prostych żołnierskich słowach wyrazić moje myśli i uczucia wobec generała i jego nieodrodnej córki. Nie to jednak jest moim celem, to zostawiam satyrykom. Pragnę Was uczulić na owe znaki. By było nam dane mieć jasne myśli, by socjotechniczne zabiegi i narracja tej, czy innej Moniki nie przykryła nam prawdziwych intencji kreatorów naszej rzeczywistości, tych obrzydliwych kreatur, co ogonem na mszę pojednania dzwonią.
Uczciwe, aż do “bulu” dziennikarki cytują genrała i pytają Panią Monikę -
“...Pani ojciec wielokrotnie powtarzał, że pod dom przychodzą ludzie młodzi, którzy nie pamiętają stanu wojennego. Ostatnio w rozmowie z Wirtualną Polską, dodał, że wielu z nich daje się zwyczajnie ogłupić, zmanipulować. Pani myśli podobnie?...”.
Monika Jaruzelska jest jednak przygotowana profesjonalnie do tej ustawki, jaką jest wywiad i odpowiada -
“...Nie. Niezależne od wieku, każdy może mieć swoje poglądy. Część z nich wyniosła je z domu, na resztę pewnie wpłynął ktoś inny, bo nie sądzę, by ktoś, kto urodził się w latach 90., nagle sam doszedł do wniosku, że stan wojenny był najgorszym złem, jakie spotkało Polskę. Nikomu jednak nie odbierałabym prawa do wyrażania opinii, tylko dlatego, że jest za młody, by pamiętać tamten czas...”.
Piękna wolta, ma własne zdanie, jak to się mówiło “przweciwpołożne” względem ojca. Nie odbiera, daje. To chyba Czwarty Król, który bieży do Nowego Betlejem, z najnowszą Nowiną i Zwiastowaniem. Nic bardziej mylnego, co widać po dalszej części wywiadu. Z którego dowiadujemy się, iż - 
“...Kolejny raz okazało się, że politycy PiS wykorzystują wydarzenia historyczne do walki z obecnym rządem. Podobnie jest przecież z obchodami innych rocznic....”.
Kolejne jej stwierdzenia wpisują się w lewackie nurty, nurty antyhitiryczne, walkę z Wiarą, Historią, Tradycją i Patriotyzmem -
“...Odczuwam raczej smutek i rezygnację. Trudno mi zrozumieć, dlaczego w tak dramatycznym dla całej Europy i świata momencie, gdy system finansowy przestał być przewidywalny, niektórzy politycy zajmują się historią. Być może lada moment nasze dzieci nie będą miały co jeść, obudzimy się bez emerytur, spotka nas gospodarcze tsunami. Zamiast rozdrapywać stare rany, rząd i opozycja powinny raczej usiąść wspólnie do okrągłego stołu, zastanowić się nad tym, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Historia jest ważna, by wyciągać z niej wnioski, ale przede wszystkim liczy się teraźniejszość i przyszłość...”.
Jakaż ona smutna i zatroskana, tak jak tatuś i jego stare i nowe zaplecze patrzy w przyszłość i wybiera przyszłość. A gdzie -
“...Miej Serce i patrz w Serce...”.
Jest ! -
“...nasze dzieci nie będą miały co jeść...”.
Jakoś sobie nie przypominam, bym miał dzieci z Moniką Jaruzelską, ani też bym chciał zmieszać moją Polską Krew z Bolszewicką Juchą.
Kolejna odpowiedź na pytanie, wcale nie tendencyjne - 
“...Jarosław Kaczyński wszczyna awanturę?...”,
brzmi -
“...Przez wiele lat skutecznie udało mi się nie oceniać polityków. Wolę patrzeć na ich postawy od strony psychologicznej. Jedni są charakterologicznie predestynowani do tego, by być w życiu oskarżycielami, wskazywać winnych, wietrzyć spiski, inni - są skłonni by stanąć w czyjejś obronie, działać na rzecz zgody i rozwiązywania problemów. Dlatego bardzo bym się zdziwiła, gdyby Jarosław Kaczyński nagle zaczął zachowywać się inaczej, dążył do porozumienia i konstruktywnej dyskusji w trudnych sprawach...”.
Kolejny “znawiec” psychologii, a nawet psychiatrii zagląda w mroczną duszę Jarosława Kaczyńskiego i wyciąga z niej demony, które w nim drzemią. Tak trzymać, dołącza Pani do grona radzieckich lekarzy, tak łatwo kierujących wrogów jedynego słusznego ustroju do “Psychuszki”.
Użala się nad losem i zdrowiem ojca ciąganego niesłusznie po sądach, wystawianego jak zwierzę w ZOO lub cyrku na widok gawiedzi w telewizyjnych transmisjach. Nie sądzę, by często lub w ogóle wyciągała z szuflady zdjęcia zmasakrowanego Księdza Jerzego Popiełuszki, by zadumała się nad losem Polek i Polaków, którzy zapłacili najwyższą ceną za decyzje jej ojca. Nikt nie widział jej na poczcie, gdzie by wysyłała paczki do rodzin ofiar PRL-u lub wpłacała datki na szlachetne cele.
Dalsze stwierdzenia o tragicznym losie generała, trudzie jaki towarzyszy jej i ojcu w znoszeniu procesów, o kaszlu nim targającym powodują, iż rozumiem już, o co w tym wszystkim chodzi. To nie są ludzie z mojego Bożego Świata i pomimo, że nie odbieram im prawa do uczuć, do miłości ojcowskiej i miłości córki do ojca, do zatroskania, to jednak postrzegam to zgoła inaczej. Nie interesuje mnie, ani też nie obchodzi “Tragedia Generała”, ani też jego bliskich, podobnie jak nie obchodzi mnie żaden aspekt “człowieczeństwa” Hitlera, czy też Stalina, ni też “rodzinność” komendantów obozów koncentracyjnych. Nie uważam za wytłumaczenie, że ktoś tylko wykonywał rozkazy. Skoro moi i Wasi Dziadowie i Ojcowie potrafili wybierać inaczej, pierwej dla Polski, niż dla samych siebie, często ponosząc najwyższą ofiarę, to nie godzę się na rozmnażanie się i dzielenie szmat. Krew noszące w sobie zarodki zła musi być oczyszczona. Inaczej zatruje i nas.
Znamienne są słowa Moniki Jaruzelskiej -
“...Historia nikogo nie rozlicza. Robią to historycy, ludzie, którzy zawsze będą się różnić w swoich ocenach, zwłaszcza, że wiele kwestii wciąż pozostaje niejasnych, np. nie znaleziono dokumentów jednoznacznie świadczących o tym, że Rosjanie by weszli, tak samo jak nie ma dokumentów, że by tego nie zrobili. Sam Michaił Gorbaczow stwierdził ostatnio w dokumencie Ewy Ewart, który będzie emitowany w TVN24 w czasie świąt, że nie było bezpośrednich postanowień, by wkroczyć do Polski, ale w każdej chwili mogło się to zmienić...”.
Warto bowiem przekonać kolejne pokolenia, że rozliczanie, osądzanie i karanie zbrodniarzy to grzech. Główny grzech Sowieckiego Dekalogu. Chyba, że rozliczamy wichrzycieli i opozycję. A pełne spektrum uczuć ma zastąpić bezkrytyczna tolerancja barbarzyńskich zachowań i kult dewiacji.
Córka generała nie wyklucza swojego wejścia w politykę, miała już propozycja, by startować w wyborach. Czeka jednak, aż jej syn podrośnie, jak go odpowiednio wychowa. Bo małe dziecko mogłoby nie zrozumieć historii dziadka i intencji mamy. Tak jakby chcieli. Jak chce Moskwa i jej pachołki w Polsce, których nie ubywa, również z naszej winy. Szykuje się Pani Monika do kariery w mediach, pierwszym gościem programu “Bez Maski” będzie Lepper-Killer, Piotr Tymochowicz. Kreator i kat w jednej osobie. Następnych nie trudno sobie wyobrazić, skutecznie ociepli ich wizerunek. Wszakże jest wiarygodna, jak i tatuś. Wskazują na to badania opinii publicznej i przyjazne gesty imć Bronisława.
Monika Jaruzelska ogląda programy informacyjne, jak mówi – non stop, jest też uzależniona od czytania prasy, sięga też po Gazetę Polską. Dziwi ją jednak, że -
“...Wciąż zaskakuje mnie to, jak te same fakty mogą być różnie przez media interpretowane...”.
Póki co jednak skupia się na modzie, to jej przetrwalnik, w którym lata czekała na rozkazy. Na decyzję o włączeniu jej do walki o odzyskanie Polski i Polaków dla Ojca-Generała i jego Moskiewskich Mocodawców.
Ckliwie się robi gdy Pani Monika opowiada i nieobecnym ojcu, a jeśli już, to schowanym za papierami. Za papierami, na których pozostały ślady Polskiej Krwi. Tego już jednak nie widzi. Trwa liryczna opowieść, telenowela o Ojcu i Córce.
Pamięta jak po wprowadzeniu stanu wojennego usłyszała od ojca -
“...Kilka dni później zadzwonił ojciec, w pierwszym momencie nie poznałam jego głosu, tak dramatycznie był zmieniony. Powiedział: "Córeczko, stała się rzecz straszna, zginęli ludzie"...”.
Jakież to wzruszające, nie pamiętał jednak, by zadzwonić do swoich ofiar. Trudno się dziwić, jego telefon działał, a ofiary leżały w kostnicach lub pływały w rzekach.
Pani Monika się nie bała, bo niby czego miała się bać Córka Generała. Twierdzi, że do dzisiaj odczuwa ten ciężar i nie wypada jej -
“...Zawsze miałam poczucie, że nie wypada mi być osobą zbyt radosną, frywolną. Cały czas z tyłu głowy mam pamięć o dramacie mojej rodziny i rodzin ofiar stanu wojennego, choć nie można go porównywać. Łączy nas paradoksalna wspólnota. Obserwuję córki innych polityków, które potrafią się cieszyć rozpoznawalnością, która towarzyszy ich znanemu nazwisku, żyć życiem celebrytek, niektóre nawet biorą udział w "Tańcu z Gwiazdami". Trochę im nawet zazdroszczę, choć z drugiej strony cieszę się, że jestem inna. Nie mam osobowości celebryckiej...”.
Może jestem nieufnym i jako zwolennik teorii spiskowych wszędzie coś wietrzę, ale nie wierzę w żadne jej słowo, w jej słowa wprost. A ten wywiad jest żywym dowodem na frywolność godną czerwone kurtyzany. Może nie mam racji, bo skoro jej ojciec jest -
“...jest człowiekiem dramatycznie nieszczęśliwym, ma świadomość, że dźwiga na swoich barkach brzemię, od którego się nigdy nie uwolni. Jednocześnie jest przekonany o słuszności swoich decyzji, nie chcę ich oceniać, ale on uważa, że każde inne rozwiązanie, które by wówczas zastosował byłoby większym złem. Boli go to, że nikt nie chce go wysłuchać. W ostatnich dniach po raz kolejny wydał oświadczenie, w którym przepraszał za krzywdy, które spotkały Polaków w stanie wojennym. A mimo to niektórzy politycy wciąż pytają, dlaczego nie przeprosił?...”.
Może ona i Wojtek są naprawdę poważni w tym, co myślą, mówią i czynią. Zapewne tak. Są śmiertelnie poważni.
Monika Jaruzelska, co wyczytacie z całości wywiadu, jawi się człowiekiem na Nowe Czasy. Nawet czas opublikowania tego wywiadu, czas świąt, choroba ojca i inne wydarzenia w Polsce i na Świecie są znakami. Nie tylko dla nas, jest to również wewnętrzny komunikat dla zarządców, że już Czas. Czas by rozprawić się z nami do końca. Dorżnąć watahę, a i zarazem przekonać kogo się da. Zakazić zdrową jeszcze krew.

Gdy patrzę na zdjęcie Moniki Jaruzelskiej widzę twarz, serce i duszę Generała.

A raczej ich brak.
To Generał i jego krew, Monika Jaruzelska.

Czytając ten wywiad czułem się jakby oblewały mnie rzygowiny osoby, która zamiast leczyć źródło choroby, cierpiąc na torsje, wybiera jednak inne niż płynące ze zdrowia korzyści. Nadto ma czelność chodzić i prątkować. Próbuje zarażać.

To tyle, doczytajcie ten wywiad do końca, rozczytajcie go.

Bo trzeba intensywnie ćwiczyć, byśmy w widzeniu i rozumieniu Znaków osiągnęli najwyższą umiejętność.

Będzie nam bardzo przydatna w Kolejnym Roku i oby jeszcze tylko w nim.

Choć bez niej i kolejne lata mogą nas niemile zaskoczyć.

YouTube: 


Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

11-11-2013 [10:12] - dogard | Link:

KRUK , ten od bizuterii i posel UW...robila u niego za pijarowke.Czyli nic nie robila jeno inkasowala...

Obrazek użytkownika gość z drogi

26-11-2013 [00:53] - gość z drogi | Link:

ale ona nie ma serca...jak słusznie zauważa Autor....
serdeczne pozdrowienia z drogi do Normalnej Polski...Polski bez takich pijawek i insektów
serdecznosci :)

Obrazek użytkownika pietrek

11-11-2013 [19:07] - pietrek | Link:

Sama esensja prawdy!
Pozdrawiam Autora
OJCZYZNE WOLNA RACZ MI ZWRÓCIĆ PANIE!
pIEtrek