Cezary Gmyz o zwalczaniu agentury i o Maxie Kolonko

II częśc wywiadu z Cezarym Gmyzem

O: Jak należy zwalczać agentów wpływu?
 
CG: Z tym się bardzo ciężko walczy. Terminem agenta wpływu bardzo często posługują się pisarze, którzy piszą powieści sensacyjne, natomiast w PRL-owskich służbach specjalnych to pojęcie nie było stosowane.  Uważam, że każdy agent zwerbowany przez służby jest jednocześnie agentem wpływu. Określenie agent wpływu pochodzi z sowieckich służb specjalnych, ale o dziwo w PRL nie było stosowane. Dziennikarze cieszą się szczególnym zainteresowaniem służb specjalnych. Sam byłem przedmiotem operacyjnego zainteresowania służb kilkakrotnie. Kilkakrotnie wykrywałem obserwację prowadzoną za mną, służby brały moje bilingi o czym swego czasu było głośno w przestrzeni publicznej. W sprawie Wojciecha Sumlińskiego jedna z moich rozmów z Bogdanem Rymanowskim została nagrana.
 
O: Czy można walczyć z agentami wpływu na poziomie instytucjonalnym?
 
CG: To jest bardzo trudne. Jestem za tym, aby wprowadzić instytucjonalny bezwzględny zakaz werbowania dziennikarzy. Niestety służby mają jeszcze inną możliwość. Mogą szkolić oficerów, aby ci przenikali do mediów i to jest moim zdaniem bardzo częste.
 
O: Na całym świecie zdarzają się skandale związane z wykryciem agentów, słyszymy o wydalaniu agentów za granicę. Dlaczego w Polsce nic na ten temat się nie mówi? Czy to dlatego że obce wywiady zupełnie nie interesują się Polską?
 
CG: Oczywiście, że obce wywiady się nami interesują i pewnie usiłują werbować dziennikarzy. Niestety naszym problemem jest słaby wywiad i kontrwywiad zarówno wojskowy jak i cywilny, które przez ostatnie siedem lat były strasznie osłabiane.
 
O: Czy Pana zdaniem to było celowe działanie?
 
CG: Moim zdaniem tak. Mamy do czynienia z rosnącymi wpływami zagranicznych służb specjalnych, a sukcesów kontrwywiadowczych nie widać. Oczywiście może być tak, że agenci rosyjskiego, czy białoruskiego wywiadu są przewerbowywani i pracują dla Polski, ale ja w to wątpię. Znam kompetencję niektórych ludzi, którzy odpowiadają za ten odcinek pracy służb specjalnych i nie cenię ich wysoko. W USA niedawno udało się zlikwidować siatkę agenturalną, której symbolem była Anna Chapman, Niemcy wykryli u siebie rosyjskich nielegałów używających kryptonimu „Alpenkuh” czyli krowa alpejska, Brytyjczycy co rusz wydalają dyplomatów rosyjskich, którzy okazują się oficerami wywiadu Moskwy,  a w Polsce takie rzeczy się nie dzieją i jest to w najwyższym stopniu niepokojące.
 
O: W Rosji nawet zdemaskowani agenci cieszą się sympatią rządu i mediów. Są pod specjalną ochroną. Anna Chapman nie tak dawno brylowała w czasopiśmie Maxim jako „agentka 90-60- 90”.
 
CG: Tak zwani nielegałowie byli specjalnością Sowietów, ale nie tylko. U nas odpowiedzialny za to był wydział XIV Departamentu I. Jednakże ta metoda przestała być skuteczna. Wykrycie Chapman nie było takie trudne. Zbudowanie tożsamości od początku w świecie, w którym mamy do czynienia z danymi biometrycznymi, ze światowym obiegiem informacji między poszczególnymi służbami, czyni wywiad nielegalny coraz bardziej nieefektywnym. Ten problem zauważono już w latach 80-tych. Legendarny szef NRD-owskich służb specjalnych, Marcus Wolf, powiedział, że agent, nad którego wyszkoleniem te służby wiele pracowały, przebywa tak długo w nowym środowisku, że zaczyna zapominać, po co do niego trafił. Moim zdaniem ta metoda będzie wykorzystywana na zasadzie czegoś, co ja nazywam „szkołą janczarów”, czyli, że plasuje się w kraju, który jest przedmiotem działania operacyjnego jakieś fikcyjne małżeństwo, które szkoli swoje dziecko na oficera służb specjalnych. Dzięki temu dziecko dysponuje sprawdzoną i potwierdzoną tożsamością i po 20 latach jest budzone z uśpienia. Tego typu operacje były jeszcze planowane za czasów komunistycznej Rosji.
 
O: Dlaczego postulat karania za działania na szkodę państwa jest odrzucany przez opinię publiczną? Dlaczego temat agentury jest wyśmiewany jako teoria spiskowa?
 
CG: Dlatego, że to też jest element działania agentury. Jestem wielbicielem teorii spiskowych. Bez zrozumienia tego, że w każdej polityce i w każdym kraju istnieją ukryte mechanizmy władzy, na które mają wpływ służby specjalne, nie da się zrozumieć rzeczywistości. Marian Zacharski pisze w swoich książkach, jak ustalano składy kolejnych gabinetów lewicowych i jakie było przenikanie służb specjalnych już w III RP, machanie na to ręką jest bzdurą.  W dzisiejszym świecie dokonuje się ekshumacji Jasera Arafata czy Pablo Nerudy, aby sprawdzić, czy nie zostali otruci, Litwinienko ginie otruty polonem, Putin wysadza w powietrze całe bloki mieszkalne zamieszkałe przez jego rodaków, żeby mieć pretekst do wszczęcia II wojny czeczeńskiej i tu mamy do czynienia z potwierdzeniem spisków i teorii spiskowych. Oczywiście nie należy postrzegać całej rzeczywistości jako elementu spisku, bo to zahaczałoby o chorobę psychiczną.
 
O: Czy obecnie partie rządzące tworzą swoich agentów wpływu? Czy możemy mówić, że w Polsce sytuacja wygląda tak, że to zjawisko istnieje po obydwu stronach barykady?
 
CG: Uważam, że dziennikarze konserwatywni i prawicowi mimo tego, że mają swoje sympatie polityczne i ideowe, są bardziej niezależni niż dziennikarze głównego nurtu. Czasami bywam pytany na spotkaniach autorskich czy wesprę jakiś projekt PiS-u, czy zaangażuję się w jakąś inicjatywę polityczną. Według mnie świat polityki powinien być oddzielony od świata dziennikarskiego
 
O: Lewa strona ma z tym mniejszy problem?
 
CG: Uważam, że niektórzy dziennikarze są wręcz propagandystami.
Swego czasu na okładce tygodnika Polityka pojawił się napis „Tusku musisz”, chodziło o to, że Tusk musi wygrać wybory. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w prawicowych pismach.
 
O: Mariusz Max Kolonko po zamachu na WTC 11 września 2001 roku bardzo mocno się wybił i zaistniał w polskich mediach, po czym po pewnym czasie zniknął. Obecnie prowadzi na kanale YouTube video-bloga, tworzy nagrania między innymi dla Superstacji i wyrasta na jednego z liderów prawicowej opinii publicznej. Po Pana tekście o trotylu na wraku Tupolewa opublikował w sieci video- komentarz do tej sprawy pod nazwą „Trotyl na wraku dziennikarstwa”, gdzie nazywa Grzegorza Hajdarowicza niezależnym managmentem, zarzuca Panu nierzetelność, mówi, że nie ma czegoś takiego jak zwolnienie z przyczyn politycznych. Według niego dziennikarzy zwalnia się tylko za nierzetelność. Kolonko mając do dyspozycji zdjęcia z miejsca katastrofy, pyta, czy pisząc tekst, zastanawiał się Pan, czy poszycie samolotu było rozerwane? W innym filmiku Max Kolonko nazywa Leszka Millera sensownym człowiekiem. Jak Pan ocenia tę postać?
 
CG: Nie podzielam zachwytu części środowisk prawicowych nad nagłą przemianą Maxa Kolonki, dlatego, że doskonale pamiętam, jak klękał z kwiatami przed Jolantą Kwaśniewską. Max Kolonko nigdy mnie za ten video-felieton, który powstał po moim wyrzuceniu, nie przeprosił. Nie mam dobrego zdania o tym człowieku.
 
O: Bardzo serdecznie dziękujemy za rozmowę i poświęcony nam czas.
 
CG: Cała przyjemność po mojej stronie.
http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/nasz-wywiad-z-cezarym-gmyzem.html



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika nauczyciel akademicki

25-10-2013 [17:18] - nauczyciel akad... | Link:

Panie Cezary tak trzymać !

Obrazek użytkownika dogard

25-10-2013 [22:28] - dogard | Link:

juz jakis roczek temu pisalem--ktos sie wtedy zachwycal kolonko-maxiem...