Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dlaczego Niemcy chcą oszczędności, gdy południe Europy ginie

Ja Samuraj, 16.10.2013
Poprzednio zwróciłem uwagę, iż analizując rachunek bieżący, spotykamy się z pięcioma wariantami gospodarczymi:
A. Kraj posiada własną walutę i wypracowuje nadwyżki na rachunku bieżącym;
B. Kraj wypracowuje nadwyżki na rachunku bieżącym oraz posługuje się wspólną walutą – euro (np. Niemcy)
C1. Kraj ma deficyt na rachunku bieżącym i własną walutę (np. Polska)
C2. Kraj ma deficyt na rachunku bieżącym, posługuje się własną walutą i waluta ta jest jednocześnie używana jako podstawowa waluta rozliczeniowa na rynkach międzynarodowych (USA).
D. Kraj ma deficyt na rachunku bieżącym i wspólną walutę (np. Grecja).
 
Przedstawicielem grupy A jest np. Japonia. W warunkach normalnej, rozwijającej się gospodarki, nadwyżka na rachunku bieżącym – generuje nadwyżkę oszczędności krajowych. Ponieważ w Japonii panuje deflacja, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe – nie inwestują i ograniczają konsumpcję, a tymczasem oszczędności rosną. Dlatego teraz rząd japoński wprowadza akcję szeroko zakrojonych inwestycji publicznych. Działania te mają na celu stymulację inwestycji prywatnych oraz osiągnięcie efektu psychologicznego – poprawy zaufania i nastrojów konsumentów. Jest to strategia Keynesa i w tym przypadku jest słuszna. Z drugiej strony, faktem jest, że budżet Japonii ma obecnie zadłużenie sięgające 200% PKB. Dlatego strategia stymulacji gospodarki ma wielu przeciwników, którzy straszą bankructwem. Czy mają rację? Otóż krytyka ta jest jednak bezzasadna, gdyż dług Japonii zawarty jest w japońskiej walucie.
 
Przedstawicielem grupy B są Niemcy. Tak długo, jak długo nie wzrośnie inflacja, kraj ten nie będzie miał problemów finansowych. Jedynym problemem jest struktura samej waluty – euro oraz samej gospodarki, która w przeważającej części uzależniona jest od eksportu. Dlatego Niemcy, nie oglądając się na interes innych narodów, zrobią wszystko, aby zabezpieczyć swoje wpływy eksportowe. Zresztą, jest to normalna strategia, bo każdy, przyzwoity rząd powinien przede wszystkim pracować w interesie swojego kraju, a nie dla dobra instytucji międzynarodowych.
 
Przedstawicielem grupy D jest Grecja. O gospodarce tego kraju (a raczej jej braku) już wiele zostało powiedziane, dlatego zajmę się wyłącznie kwestiami finansowymi. Grecy deponują swoje oszczędności w greckich bankach. I co dalej dzieje się z tymi pieniędzmi? Banki szukają dla nich najkorzystniejszych i najbezpieczniejszych inwestycji. Pieniądze te wcale nie muszą zasilać greckich kredytobiorców, ani banki nie muszą kupować obligacji greckich, ale mogą na przykład posłużyć do zakupu obligacji… niemieckich. W strefie euro fundusze rządowe każdego kraju, muszą funkcjonować na międzynarodowych rynkach finansowych. Tam o ich wycenie decydują agencje ratingowe i mityczne „zaufanie rynku”. Jakiekolwiek zachwianie poziomem tego „zaufania” skutkuje gwałtownym wzrostem stóp procentowych i niebezpieczeństwem katastrofy finansowej kraju.
Niestety Grecja zawsze miała niską zdolność zasilania (niski poziom rozwoju przemysłu), a od czasu pęknięcia „bańki” gospodarczej i realizacji zaleceń „oszczędnościowych” wymuszonych przez Unię i Bank Centralny, sytuacja kraju stała się wręcz katastrofalna. Grecja wpada w pułapkę deflacji. CPI (wskaźnik cen konsumpcyjnych) w Grecji, w miesiącach: czerwcu, lipcu i sierpniu tego roku, wynosił kolejno: -0,2%, -1,6%, -1,7%. W poprzednim roku, analogiczne wartości wynosiły: -0,3%, -0,5%, -1,0%. Deflacja staje się coraz silniejsza. Dlatego w interesie społeczeństwa Greckiego, byłoby wprowadzenie przez rząd polityki stymulacji gospodarki (podobnie jak w Japonii), co pozwoliłoby na wzrost gospodarki i zmniejszenie bezrobocia. Więc w tym kraju potrzeba polityki keynesowskiej. Zamiast tego rząd… podnosi podatki. Zresztą nie ma innego wyjścia. Przecież nie ma tak jak Japonia, czy Polska prawa do emisji własnej waluty. Dlatego musi słuchać zaleceń Europejskiego Banku Centralnego. A ten, działając w interesie wierzycieli, a nie społeczeństwa greckiego, oczekuje wyrzeczeń i wymaga oszczędności. Dlatego grecki rząd nie może wprowadzić pakietu stymulującego własną gospodarkę, bo nie może zdobyć/wyemitować na ten cel pieniędzy. Gdyby tak zrobił, to gospodarka innego kraju wpadłaby w kłopoty – to Niemcy.
Bo, jak napisałem wcześniej,  w kraju z grupy B, tak długo, jak długo nie wzrośnie inflacja - nie wystąpią problemu finansowe. Dlatego Niemcy stanowią silną opozycję przeciwko zwiększeniu na rynku ilości pieniądza, zamiast tego wymagają od rządów innych państw oszczędności fiskalnych. Posługując się populistycznym hasłem o: „zmniejszaniu wydatków budżetowych” strategia ta łatwo uzyskuje poparcie opinii publicznej. Uważam, że czystym populizmem i największym kłamstwem, jakim karmi się społeczeństwa, jest wysnuwanie analogii pomiędzy gospodarstwem domowym (mikroekonomia), a gospodarką narodową (makroekonomia). Jeżeli politycy myślą, że te obie „ekonomie” rządzą się tymi samymi prawami, to jest duży problem… A efektem tej pomyłki jest stale malejąca gospodarka państw strefy euro i biedniejące społeczeństwa Zjednoczonej Europy.
Jeśli chodzi słów o Polskę – kraj należy do grupy C-1. Polska jest krajem deficytów na rachunku bieżącym. Ponieważ kwota przywozu jest niższa od kwot transferowanych za granicę, to pieniądze wypływają z kraju, a to automatycznie oznacza, że Polska ma niski poziom oszczędności krajowych. Dlatego rząd, chcąc sfinansować wydatki budżetowe (opieka zdrowotna, edukacja, emerytury, itd.) za pomocą obligacji, musi je emitować w obcej walucie. A potem musi spłacić ten dług w tej samej walucie, w której pożyczył. Potencjalnie gospodarka tego kraju narażona jest na spekulacje ze strony „międzynarodowych rynków finansowych” oraz zagrożona bankructwem na wzór Grecji. W celu wyeliminowania takiego zagrożenia, należy zmniejszyć deficyt na rachunku bieżącym. W praktyce, dzieje się to poprzez wzrost eksportu. Innymi słowy, dochodzimy do najważniejszego – w Polsce trzeba rozwinąć krajowy potencjał produkcyjny.
 
Każdy kraj ma inną sytuację gospodarczą i inne posunięcia leżą w jego interesie. Nie ma się co dziwić, że Niemcy za wszelką cenę będą bronić się przed dodrukiem euro (inflacją) i wymagać od południa Europy oszczędności, mimo, że dla społeczeństwa Grecji czy Portugalii, ratunkiem byłby pakiet stymulacji gospodarki. Czyli strategia wręcz przeciwna. „W polityce międzynarodowej nie ma przyjaźni, są tylko interesy.” Dlatego robi mi się po prostu niedobrze, gdy ze strony polskich polityków słyszę hasła o konieczności współdziałania na rzecz „Unii Europejskiej”. A gdzie dobro Polski?
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2875
MPJ 78

MPJ 78

16.10.2013 14:19

Zasadniczo twoje rozumowanie jest ok ale zwiera jeden drobny błąd. Keynesizm w Grecji w tej chwili już nie pomoże. Owszem kraj może w niektórych sytuacjach się zadłużać by stymulować gospodarkę ale nigdy nie powinien tej strategii prowadzić przez długie lata. Optymalne zastosowanie teorii Keynesa powinno trwać kilka lat. To powinien być tylko impuls pobudzający gospodarkę który pojawia się i wygasa niezależne od tego czy pobudzenie nastąpił czy też nie. W przypadku długotrwałego zadłużania się państwa skutki negatywne są większe od pozytywnych. Następuje coraz wyższe zadłużenie i co za tym idzie obsługa długu pochłania coraz większą część budżetu co skutkuje wzrostem podatków i najczęściej wzrostem deficytu czyli kolejnym wzrostem zadłużenia. Jedyny ratunek dla Grecji w obecnej sytuacji to nie zadłużanie się w celu pobudzenia gospodarki. Grecję w tej chwili przygniata ciężar obsługo dotychczasowego długu. Grecja musi choćby najbardziej brutalnymi metodami zredukować swój dług i jednocześnie likwidując całą masę prawa ograniczającego wzrost gospodarczy. Na początek będąc greckim rządem na 20 lat zawiesiłbym limity CO2, oraz przepisy ograniczające produkcję rolną i rybołówstwo.
Domyślny avatar

fritz

16.10.2013 17:00

samochodowy, ktorego konkurencji wbrew pozorem Niemcy sie cholernie boja. Wlosi maja ten specjalny sexy spirit, ktory Niemcy o wloskich designerow kupuja. Ale kupione jest kupione... to nie jest orginal ;). Punkto jakosci Wlosi rowniez potrafia podgonic. A wtedy przejada Niemcow. Jezeli wloski przemysl samochodowy padnie, to Niemcy odetchna.
Marek1taki

Anonymous

16.10.2013 19:54

Piszesz mało konkretów o bilansie finansów. Za to jak zwykle proponujesz tonącemu w długach brzytwę zwiększenia wydatków dla stymulowania gospodarki. I tradycyjnie dla usprawiedliwienia dorzucasz z wyżyn Olimpu: "Uważam, że czystym populizmem i największym kłamstwem, jakim karmi się społeczeństwa, jest wysnuwanie analogii pomiędzy gospodarstwem domowym (mikroekonomia), a gospodarką narodową (makroekonomia)." Nie sądzę aby to stwierdzenie miało cień szansy by dorównać populizmowi i kłamstwom keynesistów ale pewne różnice między mikroekonomią a makroekonomią są. Mikroekonomia ma na celu dobro obywatela a makroekonomia mówi, że dobro państwa. Z naciskiem na słowo "mówi". W mikroekonomii oszust jest oszustem i jego miejsce jest w kryminale, a w makroekonomii jest poważnym partnerem do rozmów o interesach. Bo nie tylko jak piszesz "„W polityce międzynarodowej nie ma przyjaźni, są tylko interesy.” Tak samo w polityce krajowej: nie ma przyjaźni w ściąganiu podatków, są tylko interesy wśród których stymulowanie rozwoju gospodarczego to konfitury o najsłodszym smaku. W mikroekonomii jak chcemy pobudzić koniunkturę to odrywamy się od kanapy i bierzemy za robotę. W makroekonomii w tym celu dotuje się znajomych królika. W mikroekonomii jak bank oszukuje klientów wciągając w piramidę finansową i udziela kredyty bez pokrycia to plajtuje. W makroekonomii wynagradza się go dotacją. W mikroekonomii 2+2=4, w makroekonomii 0-2=5. Tym niemniej mimo oszustwa keynesowskiego, które zdyskredytowało makroekonomię, makroekonomia istnieje. Różni się tym od mikroekonomii czym socjologia od psychologii, bo w gruncie rzeczy w ekonomii nie o rachunki chodzi tylko o działania społeczeństw i ludzi.
Ja Samuraj
Nazwa bloga:
Okiem Japończyka
Zawód:
ekonomista

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 78
Liczba wyświetleń: 231,709
Liczba komentarzy: 228

Ostatnie wpisy blogera

  • Neoliberalizm: "pracownik to koszt" - i co z tego wynika?
  • Zasada zrównoważonego budżetu-wzmacnia czy zabija gospodarkę
  • Ekonomia neoklasyczna a... niemieckie autostrady.

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Widmo głodu w Europie?
  • Czy Holandia przypieczętuje upadek strefy euro?
  • Zasada zrównoważonego budżetu-wzmacnia czy zabija gospodarkę

Ostatnio komentowane

  • Anonymous, Tradycyjnie rozmijasz się z prawdą i nie sądzę, że nieświadomie. Począwszy od pierwszego zdania „Aktualnie obowiązująca teoria ekonomiczna przekonuje o korzyściach płynących ze zmniejszania roli „…
  • szara_komórka, Zrównoważony budżet można prowadzić w gospodarstwie rodzinnym lub szerzej w gospodarce "zamkniętej" ( gdzie zarabiasz tam wydajesz, i dotyczy to wszelakiego typu działalności). Takiej gospodarki…
  • szara_komórka, ...

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności