Głowa Polki - drugiej kategorii

Czy dla nas, tu w Europie Środkowej i Wschodniej, specjalnie produkuje się inne, ewidentnie gorsze rzeczy pod tą samą nazwą i marką, co w Europie Zachodniej? 10 czy 12 lat temu na chwilę wybuchła w "Fakcie" dyskusja na ten temat, dziennik naciskany przez setki czytelników zadał pytanie, czy proszki niemieckich firm sprzedawane w Polsce mają tę samą jakość, co sprzedawane na rynku niemieckim. Wielu alarmowalo, że coś jest nie tak, piorą gorzej. Doczekali się czytelnicy nawet wyjaśnienia jednego z koncernów: w Polsce w instrukcjach pralek poleca się wsypywać dwa razy więcej proszku niż w instrukcjach w Niemczech, więc producent uważa, że może się "dostosować" do instrukcji i produkować proszek, zawierajacy połowę aktywnej substancji piorącej Ja wiem, to zdanie trzeba przeczytac dwa razy, żeby je zrozumieć, jak każdy dylemat z gatunku: czy najpierw było jajko czy kura. Krótko mówiąc, a punktu widzenia polskiego posiadacza pralki proszek polski pierze dwa razy gorzej, bo tak postanowił producent, a koszt prania w Polsce jest tym samym dwa razy wyższy. Ceną polskie proszki, podobnie jak setki innych niby identycznych produktów nie różnią się od np. niemieckich.
Koncerny są międzynarodowe, akcje należą do całego świata, i można powiedziec, że wszyscy (większość?) możnych tego świata doi biedne kraje, gdzie mieszkają ludzie zarabiający średnio cztery razy mniej niż w Europie Zach. (Polska - średnio 880 euro/mies. brutto, Niemcy - 3 400 euro/mies. brutto). Sprawa na Zachodzie jest powszechnie znana, koleżanka opowiadała, jak francuska telewizja pokazała sterylną halę produkcyjną sławnego producenta superdrogich perfum; po jednej stronie hali szła produkcja perfum na rynki zachodnie, po drugiej oszczędnościowa na wschodnioeuropejskie. Fakt, perfumy tej czy innej francuskiej firmy kupione w Warszawie na lotnisku to na pewno nie te same, co w Paryżu i większość przytomnych kobiet, gdy może, kupuje kosmetyki własnie na lotniskach zachodnich (albo prosi kogoś, żeby kupił - już widzę te komentarze zdegustowanych, że opisuję rozrzutny i luksusowy tryb życia Polek). Podobnie na polskich targowiskach mamy zalew produktów do czyszczenia "prosto z Niemiec", dużo droższych, bo lepszych, choć w Niemczech ceny są teoretycznie te same co u nas w sieciówkach.
Kilka dni spędziłam ostatnio w Berlinie, o czym reportaż czeka teraz w kolejce na druk w piśmie "WSieci". W tymże Berlinie w luksusowej galerii postanowiłam kupić sobie farbę do włosów L'Oreal, taką samą, jak wynika z napisów na pudełku, jak w Warszawie. Cena kilka euro tam, ponad 22 zł tu, tj. podobna. Już po wysypaniu zawartości okazuje się, że w berlińskim pudełeczku jest o jeden produkt więcej - jakiś eliksir. Drugi punkt - napis po niemiecku jest wydrukowany sporą, wyraźną czcionką, podczas gdy na polskiej instrukcji jest to jakiś obłędnie drobny maczek, trzeba wodzić nosem po papierze, żeby to odczytać. Już słyszę wyjaśnienia producenta na kraje "EWUŚ" - on musi zmieścić na kartce 16 języków, a tam tylko jeden. A dlaczego tam jeden, niemiecki osobno, francuski osobno, portugalski osobno a u nas aż 16? Nie można choćby grupami - po dwa-trzy? Ot, taki pstryczek w nos, potrącenie, bo szkoda ustąpić nam z drogi choćby na centymetr, dołożyć do kosztów choć półtora grosza. A co to za "eliksir"? A środki zabezpieczające przed uczuleniem czy są takie same jak dla zachodnich Europejek? Ciekawa jestem, jak ta farba będzie się sprawiać, czy także zmyje się jak kupiona w Polsce po 3 tygodniach, choć producent zapewnia, że ma trwałość "do 8 tygodni"? Jeżeli się szybko zmywa, muszę kupić następną, więc dla mnie, dla nas tu, ludzi drugiej kategorii, wychodzi dwa-trzy razy drożej. Ale za to jaki interes dla producenta, którego zresztą nie obchodzi, ze kupię inną farbę, bo przecież różne marki są skoncentrowane w jednym superkoncernie i zarabiają ciągle ci sami!
Oczekuję równego traktowania. Ta sama cena, ten sam producent, ta sama nazwa - ma być taki sam produkt. Kawa, proszek do prania, szampon, płyn do czyszczenia. A nie jest i wszyscy to wiedzą. Jak ma wolna prasa kontrolować tu władzę i biznes, jak cała ta prasa jest w rękach biznesu albo koncernów, albo ich pociotków?
Taka farba do włosów więcej mówi o Unii Europejskiej i jej stosunku do Polaków (Litwinów, Węgrów, Ukraińców, Bułgarów itd. itd.) niż uczone elaboraty, "implementing" praw i europejskie karty równości.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

07-10-2013 [11:27] - zdzichu z Polski | Link:

"Cena ta sama - 10 euro tam, ponad 22 zł tu, tj. parędziesiąt gr drożej u nas, ale nie kłóćmy się o pietruszkę"

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

12-10-2013 [21:51] - Teresa Bochwic | Link:

Ja naprawde umiem liczyć tylko do dziewięciu! Poprawiłam w tekście, choć teraz zachodzę w głowę, a może to było 4,99 i wtedy to by się zgadzało, że to jest 21 zł, czyli odrobinę taniej niz u nas (liczyłam teraz na kalkulatorze, to nie ja, to on).
Reszta się zgadza na pewno.

Obrazek użytkownika bravor

07-10-2013 [12:51] - bravor | Link:

na niemieckie buble w 1990 było posunięciem niszczącym polski przemysł, a więc posunięciem zbrodniczym. Okazuje się że i obecnie niemcy lokują w Polsce produkty niższej jakości niż na rynkach tzw. cywilizowanych. To ja się zapytam gdzie są polskie inspekcje handlowe, organizacje obrony konsumentów, sanepidy, i dziesiątki innych. One nic nie robią dla ochrony rynku w Polsce i ochrony obywateli polskich przed niemieckim biznesem. Za co one biorą pieniądze i co uzasadnia ich istnienie?

To samo dotyczy tych mikroskopijnych napisów, gdyby chociaż były po polsku, ale najczęściej jest ulotka w 12 językach ale polskiego nie uswiadczysz. Tak robią wielkie sieci handlowe przerzucając do Polski towary nie sprzedane u siebie, nie modne, albo bublowate. A ponoć prawo zobowiązuje producentów do nazwania i opisania produktów sprzedawanych w Polsce w języku polskim. No ale kto podskoczy niemieckim lub fracuskim sieciom handlowym?

Kto wie czy Polska nie jest poligonem doświadczalnych dla niemieckich koncernów i czy aby przypadkiem na Polakach nie testują nowych produktów i składników? Tego nikt nie wie bo też nikt nie kontroluje tego co się do Polski sprowadza i co w Polsce sprzedają.

Obrazek użytkownika amfetamina

07-10-2013 [17:07] - amfetamina (niezweryfikowany) | Link:

jak farba jest z polskiego rynku a szampon przypadkowo z zachopdniego to tlumaczy krotka trawlosc koloru. Proponuje odwrocic sytuacje tj farba zachodnia i polski szampon a tearetycznie powinna pani "wyciagnac" z koloru wielokrotnosc 8 tygodni.
A tak na powaznie, podzielam (z cala rodzina) w pelni Pani spostrzezenia. Doswiadczylem tego drastycznie, kiedy kupilem w Poslce siostrze automobil produkcji jednej z czolowych marek europejskich ktory spedzil wiecej czasu w naprawie niz na drodze a gdy zaczal zurzywac wiecej oleju niz paliwa postanowilem (z sukcesem) wymienic go na nowszy model w kraju ojczystym producenta i niespodzianka: zylismy dalej dlugo i szczesliwie.
pozdrawiam
aquaholic

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

07-10-2013 [19:55] - Teresa Bochwic | Link:

Nie, używam zawsze szamponu w poduszeczkach firmy Joanna (darują mi kryptoreklamę?) za 60-80 gr jedna, bo jest bardzo dobry. Włosy jak ogromny puch na przynajmniej 3 dni, dzięki czemu mimo skromnego uwłosienia nie wyglądam na łysą. Rozstrzygająca jest sprawa ulotek - gdybym umiała, zamieścilabym zdjęcia polskiej i niemieckiej (patrz komentarz nizej). Różnią się liczbą i wyglądem dodatków.

Obrazek użytkownika Janko Walski

07-10-2013 [17:26] - Janko Walski | Link:

Satysfakcja Tuska i Komorowskiego  z poklepywanie po plecach przez Merkel i Putina ma oczywistą cenę, która odbija się nawet w bardzo odległych od polityki, wydawałoby się, dziedzinach. Jak widać także perfumy i proszek stały się przejawem tego deklarowanego przez naszych rządzących przywódców "rosnącego znaczenia Polski", wzmacnianego tysiąckrotnym echem "zaprzyjaźnionych" mediów.

Obrazek użytkownika takijeden

07-10-2013 [19:45] - takijeden | Link:

.... ta ryba psuje sie od glowy...
Na dokladnie takich samych zasadach wladza kupila Polakom "Pendolino" bez wbudowanego systemu pendolino .
Czyli podobnie tylko nazwa i wyglad podobne ... i cena .

Najwyzszej i prawdziwie swiatowej jakosci sa tylko i wylacznie srodki prewencyjne dla ZOMO do rozpedzania zamieszek i demonstracji.

Obrazek użytkownika zaginionyląd

07-10-2013 [18:43] - zaginionyląd | Link:

od niedawna w malutkim sklepiku tzw niemiecką chemię ... proszek dopiero jeden ... jakieś drobiazgi ..... ale proszku sypię połowę / w stosunku do tego z supermarketu /... więc może istotnie wyjdę na swoje ....
Dlaczego nie działa jakaś inspekcja handlowa albo nie wiem co ..... Myślałam że to polska obsesja , że wszystko co zagraniczne wydaje nam się śliczne ..... ale po tym proszku sama widzę , że coś jest na rzeczy ... KTO JEST WŁAŚCIWYM ORGANEM DO KONTROLOWANIA TEGO ???????????

Obrazek użytkownika dogard

07-10-2013 [18:56] - dogard | Link:

kupuje w kiosku towar przywieziony z niemiec--roznica kolosalna..nawet sie nad cena nie zastanawialem, oplaca sie absolutnie.

Obrazek użytkownika kris przybysz

07-10-2013 [22:25] - kris przybysz | Link:

Przecież tzw. profesor niezwyczajny "bydło" bartoszewski, miłośnik oficerów ss i gestapo, już dawno powiedział, że są narody wybrane i jest bydło.