Ciągle Przemyk

Wołają z głębin, wołają o pamięć i pomstę. Na razie do nieba, bo na ziemi nie tylko pomsty, ale nawet cienia sprawiedliwości nie ma. Przynajmniej w Polsce.
Maj. Dopiero co minęło 36 lat od śmiertelnego „upadku ze schodów” krakowskiego studenta, Staszka Pyjasa. Śledztwo zmienia zdanie – a to pomogli mu esbecy (patrz film „Trzech kumpli”), a to sam spadł. Świadkowie zginęli wkrótce po nim. Trzy dni potem mieliśmy 37 miesięcy od Smoleńska. W niedzielę równe 30 lat od śmierci 19-letniego Grzesia Przemyka, syna poetki, po straszliwym pobiciu na komendzie milicji. Wczoraj 32 lata od zamachu na Papieża-Polaka na placu św. Piotra w Rzymie. Ślad komunistyczny aż nadto widoczny. Jedyna osądzona i odsiedziana zbrodnia, choć papież Ali Agcy wybaczył i pomógł przetrwać karę.
Smutne rocznice majowe mnożą się, wloką za nami, pętają nam stopy i wiążą dłonie. To dlatego tylu ludzi ma poczucie bezradności, że nic się nie da zrobić, że tak trudno żyć, że układ jest nie tylko zamknięty, ale do tego równie bezczelny jak niegdyś.
Nic dziwnego, że ci, co pozwolili na bezkarność, a nawet na tym skorzystali, wolą patrzeć przed siebie.
Komentarz opublikowany w GPC, 14.05.2013
Dziś można dodać - skandal z zaprzeczeniem SLD, że Przemyk został zamordowany na milicji, rozszerza się. To dobrze. Komuniści nie mieli co do tego wątpliwości - skazali za to od razu dwóch pielęgniarzy, lekarka siedziała w śledztwie 13 miesięcy. Tylko po 24 latach prania mózgów o "wybaczaniu" i "ludziach honoru" coś takiego okazało się możliwe. Ale prawdziwej uchwały sejmu ciągle nie ma.