Fetyszyzacja ekonomii

Wyczytałem jeremiadę na grożąca nam deflację, której objawy zaobserwowano już w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii i innych krajach dotkniętych kryzysem finansowym.
Nieuchronnym skutkiem deflacji musi być regres gospodarczy, kurczenie się wytwórczości, bezrobocie i wiele innych plag.
Oczywiście, jeżeli się chce to przyczyną kryzysu gospodarczego może być cokolwiek.
Problem leży w tym, że według uświęconych praw ekonomii stosowanej gospodarką światową steruje się za pomocą manipulacji finansowych. Bardzo łatwo, tak jak prowadzenie samochodu: - naciśniesz gaz –przyśpieszasz, naciśniesz hamulec – zwalniasz. Tylko, że te metody stosowane w gospodarce od wielu lat nie przynoszą rezultatów. Wymyślane i honorowane noblami skomplikowane wzory matematyczne mające rozwiązać problemy ekonomiczne najwyraźniej nie funkcjonują.
Odnosi się wrażenie, że gromada szalbierzy, współczesnych astrologów, wynalazła „kamień filozoficzny” i nabiera władców tego świata, ale może jest wprost przeciwnie: to władcy najęli sobie mandarynów z wielką ilością pomponików wskazujących na „uczoność”, po to żeby wyjaśniali maluczkim nieuchronność procesów ekonomicznych służących umacnianiu potęgi władców.
Z wiedzą ekonomiczną jest tak jak z pieniądzem, który jest bardzo dobrym sługą, ale też i bardzo złym panem. Przeżywamy wyraźnie epokę złych panów, którzy sobie z nas dworują. Układają magiczne zaklęcia, które mają nas uszczęśliwić, a z których jak zwykle w najlepszym przypadku nic nie wychodzi, a przeważnie wychodzi na gorsze.
 
Jeżeli tę wiedzę umiejscowilibyśmy tam gdzie jest jej miejsce, czyli jako aspekt wiedzy o człowieku i jego zachowaniu w społeczeństwie, czyli jak kto woli - element socjologii, to dla opisywania tego zjawiska można stosować różne metody. Gorzej jest, jeżeli nadając jej roli kreatywnej próbuje się wcielać w życie różne wymyślone modele. Przeżywaliśmy to niedawno na własnej skórze w postaci szalbierczej teorii Marksa i jemu podobnych, która służyła skutecznie tylko jednemu celowi: -zniewoleniu ludzi. 
Obecnie przeżywamy z pewnością względniejszą w formie, ale właśnie dlatego znacznie bardziej niebezpieczną metodę totalitaryzmu finansowego, w którym najczęściej utajnieni „kreatorzy pieniądza” każą ludziom mu służyć.
 
Ubocznym skutkiem, lub jak kto woli, narzędziem ułatwiającym władanie jest „fetyszyzacja” ekonomii ustalająca niezłomne „prawa” rządzące ekonomią, czyli nami wszystkimi. Do nich właśnie należy absolutny determinizm w postaci nieuchronnych cyklów koniunkturalnych, procesów inflacyjnych i deflacyjnych, zadłużenia publicznego, bezrobocia i wszystkich zjawisk o charakterze ekonomicznym traktowanych, jako nienaruszalne prawa.
 
Znają się na nich jedynie szamani uprawnieni do stawiania diagnozy i wróżenia przyszłości.
 
A przecież człowiek opatrzony przez Stwórcę wolną wolą nie musi służyć złotemu czy innemu cielcowi, ale wybierać taką drogę, która będzie mu służyć w jego ziemskiej wędrówce nie tylko dobrami materialnymi, ale też i kształtowaniu jego osobowości intelektualnej i moralnej.
A będzie w stanie tego dokonać, jeżeli potrafi wyzwolić się z okowów / czy oków/   obecnie go krępujących, podobnie jak wyzwolił się z niewoli „realnego socjalizmu”.