Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Epidemia niewiary w euro

Ryszard Czarnecki , 22.04.2013
Strefa euro trzeszczy w szwach. Nie tylko tam, gdzie, mówiąc metaforycznie, płonie już od dawna system finansowy. O niepewnej przyszłości eurolandu mówi się najczęściej w kontekście krajów Europy Południowej, jak: Grecja, Cypr, Włochy, Hiszpania i Portugalia.  Tymczasem warto patrzeć na państwa, które dziś wydają się być oazami ekonomicznej stabilności na europejskim oceanie kryzysu. Warto uważnie patrzeć na to, o czym debatuje się teraz w Niemczech czy Finlandii, a więc państwach, które są gospodarczymi prymusami, a nie siedzą w oślej ławce, jak do niedawna Dublin, a obecnie Nikozja, Ateny, Rzym, Madryt, czy Lizbona.

Scenariusz z Helsinek

Dopiero co przygotowany przez analityków banku Nordea w Finlandii raport jest w tym kontekście nie tylko sensacyjny, ale też znamienny dla sytuacji w eurozonie. Fińscy eksperci bankowi zawarli w nim bowiem scenariusz… opuszczenia przez Helsinki strefy euro. Nie skupiają się bynajmniej na korzyściach lub ich braku z członkostwa ich kraju w strefie euro, lecz zwracają uwagę na scenariusze, w których opuszczenie eurolandu przez Finlandię może być dla tego kraju pożyteczne. Słowem: chodzi o to, aby uchronić Finów przed utonięciem z pozostałymi akcjonariuszami spółki z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie euroland. Tak, jak pisano o Grecji: „Grexit” czyli o wyrzuceniu Grecji ze strefy euro lub samodzielnej decyzji o jej opuszczeniu podjętej przez Ateny, tak po tym raporcie fińskich ekspertów zaczęto mówić o „Finnexit”.
Żeby było jasne: Suomi czyli Finladnia na tle Europy Południowej kwitnie jak pączek  w maśle. Gdy kilka lat temu niemieccy eksperci analizowali jakie kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny stworzyć elitarną eurozonę, składającą się z państw o podobnym poziomie rozwoju, stabilnym systemie finansowym i niewielkim zadłużeniu, to właśnie „Kraj Tysiąca Jezior” wskazywany był jako jeden z sześciu, który taki przewidywalny, bardziej ekonomiczny niż polityczny twór, bez kontrastów charakterystycznych dla obecnej strefy euro, mógłby stworzyć. Zakładano wówczas – a  teraz do tej koncepcji się wraca – że obok Helsinek, taką elitarną eurostrefę powinny tworzyć także: Berlin, Wiedeń, Haga, Bruksela i Luksemburg.
A wiec jeśli Finlandia rozważa taki scenariusz – oczywiście wciąż jako mniej prawdopodobny niż dalsze pozostawanie w eurolandzie – to nie dlatego, że chce „uciec do przodu” od długów i turbulencji gospodarczych, tylko wręcz przeciwnie: rozważa ucieczkę od krajów właśnie z długami i finansowym pożarem we własnym obejściu. Ten północny kraj nie chce bowiem, aby ów pożar przeniósł się od południowych sąsiadów na tą mniejszą część  Skandynawii, która korzysta z euro (Szwecja i Dania mają własne korony, a Norwegia – wbrew temu co mówił Bronisław Komorowski – jest poza UE).

Fiński prymus krytykuje

Piszę te słowa dosłownie tuż po wystąpieniu na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego fińskiego premiera Jyrki Katainena. Oczywiście euroentuzjastyczny europarlament nie jest miejscem na dywagacje o opuszczeniu strefy euro: to tak, jakby przyjść na przyjęcie i gospodarzowi napluć do zupy. Ale młody szef rządu Finlandii (41 lat) pozwolił sobie na mało „poprawne politycznie” uwagi. Skrytykował choćby euroobligacje – przez niektóre kraje UE uznane przecież za panaceum na kryzys(!). Uznał, że kreowanie obligacji, to „tworzenie religii bez diabła”. Porównanie to wywołało w europoselskich ławach spore poruszenie, bo dziś rzadko który polityk na Starym Kontynencie mówi o diable… Fiński premier apelował o to, by Unia była konkurencyjna w skali globalnej, a nie tylko we własnym gronie. Można odczytać to jako pośrednią krytykę wielu ograniczeń, które stosują zwłaszcza kraje tzw. „starej Unii” czyli dawnej „Piętnastki”. Przykładowo chodzi o rzeczywiście wolny rynek dla firm, np. w sektorze budowlanym, czy usług – firmy z Polski, czy szerzej z „nowej Unii”, które funkcjonują w Niemczech, Francji, Belgii, itd. – spotykają się z licznymi obostrzeniami ze strony tych państw, co w oczywisty sposób łamie zasadę wewnątrzunijnej wolnej konkurencji. To ważne z polskiego punktu widzenia, ale jeszcze ważniejsze jest to, że Jyrki Katainen zaatakował próby wprowadzenia wspólnego europejskiego podatku – tej unijnej „urawniłowki”. A o tym mówi się w UE coraz częściej i głośniej, co oczywiście uderzy w kraje na dorobku takie jak Polska (ale też np. Irlandia) czy szerzej wszystkie państwa, które systemem podatkowym chcą nadrabiać gospodarczo-historyczne zaległości wobec bogatych krajów – płatników netto.

Tabu do kosza

Dla tych wszystkich, nie tylko alterglobalistów, którzy  Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) traktują, nie bez pewnych podstaw, jako zło wszelakie zwracam uwagę na zarysowujące się różnice między IMF właśnie a Unią Europejską (czy też jej głównymi rozgrywającymi). Gdyby ktoś jeszcze parę lat temu przepowiadał, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy będzie w większym stopniu optował za wzrostem gospodarczym, a nie utrzymywaniu gospodarki w gorsecie finansowym, zostałby uznany za fantastę. Tymczasem właśnie tak się dzieje. W ten sposób IMF próbuje zerwać ze swoją dotychczasową doktrynalnie liberalną polityką ekonomiczną na rzecz większej elastyczności, ożywiania gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy. Zaowocowało to skądinąd publiczną polemiką na jednym ze szczytów ekonomicznych między ministrem finansów Niemiec Volfagangiem Schäuble’m a ekspertem IMF Francuzem Olivierem Blanchardem (skądinąd synem wieloletniego Sekretarza Generalnego Międzynarodowej Organizacji Pracy, Francisa  Blancharda).
Zwracam też uwagę na coraz silniej dochodzące do głosu różnice stanowisk w tym, co prezentuje Europejski Bank Centralny od czasu, kiedy jego prezesem został exszef banku centralnego Włoch Mario Draghi a Berlinem. Włoski prezes EBC, na zasadzie: „każdy sobie rzepkę skrobie”, jest bardziej wrażliwy na będące w ostrym kryzysie kraje Europy Południowej niż na wciąż zamożne i stabilne państwa Europy Północnej. W dniu, gdy piszę te słowa, Mario Draghi, jak co roku, przedstawiał w Parlamencie Europejskim swoje coroczne sprawozdanie eurobanku z siedzibą we Frankfurcie nad Menem. Można, a nawet trzeba polemizować z polityką Europejskiego Banku Centralnego (czynił to dość spektakularnie Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha), ale nie wolno nie spostrzec, że polityka EBC w kilkunastu ostatnich miesiącach parę razy spektakularnie rozmijała się z koncepcjami Angeli Merkel.
Czy to trwała tendencja? Zobaczymy. Na razie opada w Europie maska „politycznej poprawności”, a tematy tabu przestają nimi być. Kryzys ujawnia różnicę interesów. Więcej: ujawnia także narastającą niewiarę we wspólną walutę euro jako panaceum na ekonomiczne problemy Starego Kontynentu.
 
*Artykuł ukazał się także w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2030
Ewiak Ryszard

Ewiak Ryszard

22.04.2013 10:19

Strefa euro rzeczywiście trzeszczy w szwach. Jej rozpad jest tylko kwestią czasu. Wynika to także z analizy biblijnej. Przypomnę tu fragment starożytnego planu Nieba: "I powróci [król północy] do ziemi swej z dobrami ruchomymi wielkimi [1945. Ten szczegół wskazywał, że Hitler zaatakuje także ZSRR i będzie walczył aż do gorzkiego końca], a serce jego przeciw przymierzu świętemu [wrogość wobec chrześcijan], i będzie działał [oznacza to aktywność na arenie międzynarodowej], i zawróci do ziemi swej [1991-1993. Rozpad ZSRR i Układu Warszawskiego, wojska rosyjskie powróciły do kraju]. W czasie wyznaczonym powróci z powrotem" (Daniela 11:28,29a). Powrót Rosji w tym kontekście oznacza kryzys, który przyćmi Wielką Depresję. Rozpadnie się nie tylko strefa euro, ale też UE i NATO. Wiele krajów z dawnego bloku wschodniego powróci do rosyjskiej strefy wpływów. Znów stacjonować tu będą rosyjskie wojska. Będzie to ostatni sygnał ostrzegawczy przed nadchodzącą globalną wojną jądrową (Daniela 11:29b,30a; Mateusza 24:7; Objawienie 6:4). Wszystkie szczegóły tego planu wypełniają się od czasów starożytnej Persji w porządku chronologicznym. Jest on różnie komentowany. Jak widać, zawiera wiele szczegółów, dlatego osoba wnikliwa jest w stanie dostrzec każdy błąd, lub sofistykę (Daniela 12:10). Dwóch ostatnich szczegółów tego fragmentu inni komentatorzy nawet nie próbowali wyjaśniać, gdyż zupełnie nie pasują do ich błędnych interpretacji. W roku 1882 Wielka Brytania rozciągnęła wpływy na Egipt i przejęła rolę "króla południa". Mniej więcej w tym samym czasie Rosja zajęła pozycję "króla północy", rozciągając wpływy na terytoria, które wcześniej należały do Seleukosa I (Daniela 11:27). O powrocie Rosji i o tym, co będzie potem, mówię od roku 1998, gdy nic z tego nie kiełkowało.
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 814
Liczba wyświetleń: 8,067,016
Liczba komentarzy: 10,971

Ostatnie wpisy blogera

  • "Naród wspaniały,tylko ludzie k..." czyli Piłsudski
  • Sportowcy,szpiedzy, handlarze bronią
  • GŁOŚNY RYK UNIJNEJ KROWY. I TYLKO RYK....

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • Jabe, Skoro boi się, jest przez nich sterowany.
  • sake2020, Cykor to właśnie pan.Tak się podlizywać obecnej władzuchnie to trzeba bardzo ją kochać albo bardzo jej się bać.Faktycznie bać się jest czego .Myśli pan,że Tusk albo Omdleusz przeczytają pana tekściki…
  • Jabe, Cykor, znaczy się.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności