Może już czas z tym wreszcie skończyć?
Z niczym, z uwagi na dotychczasową praktykę, nieuzasadnioną wiarą, że PISowi w jakikolwiek sposób pomoże brany na oślep zaciąg z różnych, nawet tylko demonstracyjnie i fałszywie dystansujących się od władzy środowisk.
Z dopieszczaniem i bezgraniczną tolerancją wobec rozmaitych, czasem wyjątkowo dziwacznych person. Bo "liberał", bo młody, bo jakoś tak dobrze w mediach wypada, bo może tych czy tamtych przyciągnie.
Nikogo nie przyciągnie.
Program PISu, w jego podstawowej, esencjonalnej wersji - "bić kurwy i złodziei" - jest tak prosty, oczywisty i bezwarunkowy, jak może być program jedynej, prawdziwej opozycji w takim kraju, jak III RP.
A jednocześnie, właśnie dlatego, jest to zestaw celów nie wymagający zbyt wielu tłumaczeń i intuicyjnie wyczuwany przez każdego, kto ma na takie ryzyko ochotę.
Dla jego zrozumienia i poparcia nie trzeba wielkiej wiedzy, sympozjów, wielogodzinnych debat czy doskonale skrojonych garniturów.
Trzeba odwagi.
A tej nie rozpropagują wśród ludzi mizdrzący się do postubeckich "dziennikarzy", nażelowani rzecznicy prasowi, bełkoczący o "niewidzialnych rękach", postkorwinowscy apologeci mafijnej, pozainstytucjonalnej struktury państwa i gospodarki, czy tak "prokatoliccy", że aż skłonni zniszczyć jedynych w danej chwili, realnych obrońców katolicyzmu, katolicy.
Oni mogą w najlepszym razie zniechęcić i przestraszyć wahających się podejrzeniem, że i w PIS są wyznawcy tego, z czym ta partia chce, deklaratywnie, walczyć.
Poza tym nie zapominajmy o presji czasu. III RP nieuchronnie zmierza w strone potężnego przesilenia i niezależnie od tego, czy będzie ono wybuchowe - demonstracje, strajki, awantury uliczne - czy nie, do wstrząsów w strukturach władzy i państwa dojśc musi.
Warto w związku z tym w końcu zdecydować, czy uznajemy taki rozwój wydarzeń za najbardziej prawdopodobny i zadać sobie pytanie czy zestaw środków i ludzi, jakimi dysponujemy, jest dla takich wyzwań adekwatny?
Dalsza część tego typu rozważań niechże, na Boga, odbędzie się nie publicznie, ale w takich gronach, w jakich powinna, a na zakończenie napiszę jeszcze tylko jedno.
Biorąc pod uwagę wszystko, co się zbliża, nic tak nie szkodzi wizerunkowi organizacji, jak powtarzające się, demonstracyjne przejawy nielojalności jej prominentnych członków.
I nic tak nie pobudza odwagi u obserwatorów, jak demonstracja jedności w kierowanej silną reką organizacji, która chce nas do siebie przekonać, nie ukrywając, że wiązać się to może ze znacznym ryzykiem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4501
A o wygranych wyborach od 8 lat sobie możemy tylko bajki opowiadać.