Dziś trzecia rocznica pamiętnej katastrofy smoleńskiej. Będą uroczystości, będą filmy, do Warszawy
wybierają się tysiące (setki tysięcy?) ludzi, pokazać, że pamiętają. Chcą, by rząd wreszcie pospieszył się z
jej wyjaśnieniem, choć to raczej mało prawdopodobne. Rząd poza wszystkim innym musi się rozliczyć z wydarzeń na Krakowskim latem 2010 roku, pani HGW to wiceprzewodnicząca partii rządzącej, dopuściła do niebywałych rzeczy, opluwania modlących się i bójek, do bluźnierstw na oczach policji i straży miejskiej. 10 czerwca 2011 policja warszawska gęstym szpalerem osłaniała gromadę chamskiej kociej orkiestry, ryczącej na pół dzielnicy akurat tuż przed przybyciem tu Marszu Pamięci z kościoła. Parę miesięcy wcześniej abp Nycz, który nie przyłożył się do rozwiązania sprawy Krzyża harcerzy przed Pałacem Namiestnikowskim, urządził widowisko z zabawą na Pl. Zamkowym, dokładnie tak, żeby wieczorny Marsz Pamięci nie mógł przejść tędy po mszy, z bazyliki Św. Jana.
Ja o tym nie zapomnę, to też jest dla mnie część tragedii narodowej.
Co zobaczymy w mediach głównego nurtu? Czarno to widzę. Jedna dziesiąta manifestantów, fałszywie podana oficjalnie, jakieś grupki, czyjeś przejęzyczenia, zbliżenia na czyjś niezręczny gest – to będzie na pewno. Media głównego nurtu, choć dla publicznych edukacja obywatelska to zadanie ustawowe, nie przodują niestety w pokazywaniu prawdy, jeden Kraśko, który raz zdecydował się na cień pluralizmu, tylko cień, bo zaprosił "skrajną prawicę", czyli z całym szacunkiem MIchała Karnowskiego i Pawła Lisickiego, to tylko kroczek w lepszą stronę. Najczęściej media mącą, bredzą i zakłamują. Do tego prowokują. Jeżeli relacja z Marszu, to okrojona do rozczochranych staruszek i bezzębnych szaleńców. Jeżeli film o Smoleńsku, to w pakiecie z fabularyzowaną bzdurą o profesjonalizmie gospodarzy i o generale, co naciskał na
pilotów. A potem szaleństwo "dyskusji".
Podobnie jak pokazany w niedzielę "dokument" o wrześniu 1939, bez jednej ofiary – chodziło nie o dramat napadniętego miasta, ale o pokazanie zabudowy; w sam raz dla celebrytek, które chętnie poddałyby się najeźdźcy, gdyby taki się pojawił.
Nie ma co liczyć na media. Historię na naszych oczach usiłują przeredagować, ale dzień dzisiejszy dzieje się też na naszych oczach. Trzeba w tym uczestniczyć. I pamiętać.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2051
mamy jednak z kazdym rokiem wieksza baze mediow niezaleznych, to juz nie jeden tygodnik GP---teraz dochodzi jeszcze telewizja; juz nie tak latwo rezimowcom wladac calym spoleczenstwem.Jednoczesnie ogromnie wzrosl odsetek osob ,ktore przestaly interesowac sie mendiami postkomuszymi w ogole.Wiec ich wplyw zdecydowanie maleje.