Lata osiemdziesiąte. Lekcja historii w podstawówce. Młody nauczyciel, zaraz po WSP, zapewne idealista wówczas, opowiada nam o Katyniu. Jeden z kolegów (mieliśmy może po 12-13 lat), stoi na czatach na korytarzu, pod pretekstem, iż został wyrzucony z lekcji. Pełna konspiracja. Na lekcjach wychowawczych, nasz nauczyciel/Nauczyciel uczy nas piosenek ogniskowych, ale i patriotycznych. I później, na ocene z wychowania, śpiewamy np. "Pierwszą Brygadę".
Mam wrażenie, że wówczas, ale i nawet dziś, mało jest takich wychowawców.
Dziś, rzecznik Partii Dariusz Joński, kompromituje się swoją elementarną wiedzą, dotyczącą historii Polski, a przy okazji, jest też samozwańczym rzecznikiem pomysłu likwidacji IPN.
Kiedy chronologicznie, doszliśmy w szkole, do czasów II Wojny Światowej, nauczyciel zabierał nas na piesze wycieczki, żeby nie mącić nam w głowie. Później, w średniej szkole (nadal lata 80te), na powrót wałkowanie i odbębnianie zakłamań.
I tylko jedno, nie dawało mi spokoju:
- jak to możliwe, że od 1918 roku, poprzez rok 1920 i całą okupację, Naród, który opierał się ideologiom totalitarnym, nagle, w 1945 roku tak łatwo i szybko oddaje się, we władanie bolszewików. Przecież walczyliśmy z tym. Walczyliśmy z komunizmem. Przecież "ich" była mniejszość. Jakiś Nowotko, jakiś Bierut. Jacyś spadochroniarze z Moskwy.
Musiało minąć 20 lat nowej Polski, żeby prawda zaczęła wychodzić, na jaw. Co prawda, jeszcze w "onych" latach osiemdziesiątych, babcia urodzona na Litwie, kiedy radośnie i beztrosko biegałem z patykiem, udającym karabin, po lesie, wołała za mną: "partyzant". Co prawda, wujowie, urodzeni już na mazurach, opowiadali mi o Józefie Kurasiu "Ogniu" (z moich rodzinnych stron). Ale po co to wszystko, ilu ich było i jak zazwyczaj się to bieganie po lesie kończyło, nie zdążyłem się dowiedzieć.
Później nastały czasy GW i TVN.
I dopiero teraz, od parunastu miesięcy, wyłania się obraz ostatniego powstania, przeciw komunizmowi, przez które przewinęło się kilkaset tysięcy, najczęściej młodych ludzi. I które pochłonęło kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Zabitych w obławach, po torturach, w kazamatach, znów na zsyłkach, czy strzałach w potylicę.
I tutaj odnalazłem brakujące ogniwo. Naród się nie poddał. Naród walczył. Naród został wyjałowiony, co do ostatniego wielkiego patrioty. Nastąpiła ostateczna eksterminacja. Dla oddania grozy tamtych czasów, niech przemówi fakt, iż po wojnie, w walce z obcym systemem, zginęło więcej ludzi, niż podczas wojny, w Katyniu i na Palmirach. KILKAKROTNIE WIĘCEJ.
Dziś, niepojęte dla mnie jest, że dla niekórych środowisk, Niezłomni są nadal bandytami. Wszystkie wyssane z paluchów opowieści, o strzelaniu w plecy, do niewinnych ludzi, czy braku chęci budowania nowej ojczyzny, są żałosne. Innej drogi, niż konspiracja, nie było. Podam przykład Jana Rodowicza "Anody" z legendarnego batalionu "Zośka", po którego przyszło UB i którego torturowano i którego na koniec, wyrzucono z okna na IV piętrze, pozorując samobójstwo.
Podam przykład Fieldorfa "Nila", którego podstępnie zwabiono, aresztowano, a pózniej powieszono. To dwa przykłady, jak komuniści potraktowali bohaterów okupacji, a których nie złapano przecież, z bronią w ręku.
Przyszli po "Anodę". Przyszliby i po "Alka" i "Rudego". Przyszliby i po Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Ich "szczęście", iż zginęli z rąk Niemców. W każdym innym przypadku, mogliśmy o nich usłyszeć, dopiero w nowej Polsce.
Chciałbym jeszcze o chwilę cierpliwości: będzie o wywołanym "Ogniu". Rewelacyjne opracowanie sporządził pan Andrzej Gwiazda. Polecam. Choćby teraz:
http://niezalezna.pl/386…
Przytoczę tylko nieprawdopodobny fakt, iż Słowacja protestuje przeciwko jakielkolwiek formie upamiętniania "Ognia" na Podhalu, z powodu iż nękał on ludność słowacką.
Przypomnę jednak iż od 1939 roku, do końca wojny, Słowacja była po stronie faszystowskich Niemiec i to Słowacja zaatakowała Polskę, od południa, we wrześniu '39r. Jeśli jest to prawdą iż Słowacy blokują inicjatywę na Podhalu, to jest to powód do rozeznania sprawy przez nasz MSZ i interwencję.
Natomiast jeśli chodzi o formę upamiętnienia najsłynniejszego Nowotarżanina: do dziś nie ma ulicy, nie można nazwać imieniem Kurasia, żadnej szkoły, nie ma muzeum. To dobry czas, żeby się zorganizować i na przyszłoroczne obchody 1 marca, odwdzięczyć się Partyzantowi Podhala.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2829
Jak na przykład ten KPP-wski (za przeproszeniem)organ z czerwonym sztandarem przy tytule, kierowany przez trockistę (a warto się zorientować, co TO znaczy).
Pozdrawiam
a jak o słowaków chodzi w sprawie OGNIA to jest to żenujące jak wypierdek puszcza bąka smierdzi a MSZ NIC.
Myślałem że górale mają jaja i sami poradza sobie z wypierdkiem i upamietnia OGNIA ale oni jaj nie mają-to najstarszy mit o góralskich jajach.
za to świetnie się odgóralają ten goralenvolk
A słowacy niech pamietają że BRATYSŁAWA to jedno z wiekszych miast węgierskich...
Skalę masakry ukrywano różnymi metodami,zawyżone liczby
zamordowanych w obozach koncentracyjnych napewno
służyły temu celowi. Ustalenie prawdziwej skali i przywrócenie
zamordowanym twarzy poprzez badania DNA szczątków ofiar to groźne
dla dzisiejszej zmutowanej nomenklatury narzędzie.
Takie działania na dużą skalę dały by efekt proporcjonalny
do skali przedsięwzięcia. Ogromna większość zamordowanych
zniknęła ,zaginęła w świadomości większości rodzin nie zostali
zamordowani.
tagore
Gdyby nie ruskie bagnety to całe to lumpiarskie"towarzystwo"
nie utrzymało by się u władzy ani jednego dnia.