Cnota dziennikarska

Zastrzegam się na samym początku, że jest to tekst nieobiektywny o środowisku, do którego kiedyś aspirowałem. Atmosferę zawodowej redakcji gazetowej – wraz z bezczelną kradzieżą tematów – poznałem bliżej na początku lat 90. ale zrezygnowałem z tej profesji trochę przypadkiem, a trochę z rozmysłu.

Do tych wynurzeń skłoniły mnie dwie notatki dzisiaj zoczone:

1 – „Chętnie dajemy lekarzom łapówki” – tak zatytułowano rzecz o badaniu, z którego wyszło, iż 53% ankietowanych dało lekarzom łapówki. Tak więc, to nie lekarze publicznej służby zdrowia regulują łapówkami dostęp do ratowania zdrowia i życia, lecz pacjenci demoralizują podstępnie tych szlachetnych medyków ze wszystkich sił pragnących dochować wierności przysiędze Hipokratesa...

2 – „Mają jeden cel – wyłudzić od nas jak najwięcej pieniędzy!” – to jednak nie przedstawienie powyższego problemu na wspak, jakby można pomyśleć, ale rzecz o żebractwie. Notatkę ilustruje fotografia staruszki leżącej z wyciągniętą ręką na chodnikowej kostce brukowej. Niczego nie obiecuje, nic od niej nie zależy, ale jest złem wcielonym – wyłudza pieniądze!...

To nie są jakieś przypadki, to są efekty odruchowego działania profesjonalnych żurnalistów. Działają „na węch”, jak mój owczarek imieniem Kleks, który doskonale wie za co dostanie smakołyka i to działa lepiej od smyczy. W mediach rolę taką spełnia „pecunia na omlet” i to też działa jak smycz. Tu jednak występuje taka zależność, że czym więcej na ten omlet, tym smycz zdaje się być krótsza.

Każdy adept żurnalistyki słyszał anegdotę zwaną „pomnik dziennikarstwa”. Jest to historia powrotu Napoleona w 1815 r. przedstawiona w zwięzłych notatkach pewnego dziennikarza. W skrócie cytuję z pamięci:
...”26 lutego potwór uciekł z Elby”...
... 1 marca uzurpator wylądował w zatoce Juan”...
... 7 marca Bonaparte zajął Grenoble”...
... 10 marca cesarz Napoleon wkroczył do Lyonu”...
... 20 marca zawsze wierny Paryż powitał entuzjastycznie Najjaśniejszego Pana”...

Moim zdaniem, na niezależność w dziennikarstwie może sobie pozwolić tylko ktoś, kto gotów jest zadowolić się skromnymi dochodami. Śmieszą mnie zapowiedzi dżentelmenów przywykłych do kilkudziesięciotysięcznych gaż, którzy mają od kogoś dostać 3 miliony na nowy tygodnik „niepokornych”. Niech mi to będzie wybaczone, ale widzę w tym konkretne zlecenie!