Dwie wizyty

Pani Merkel odbyła wizytę w Moskwie w licznym towarzystwie, ale komunikat z niej jest bardzo ogólnikowy. Nie chciałbym przez to porównywać z komunikatem z wizyty Ribbentropa w Moskwie również jednodniowej, której formalnym wynikiem był niewiele znaczący „pakt o nieagresji”, ale zwrócić tylko uwagę na możliwość ukrywania pod nim znacznie bogatszej treści. Wskazuje na to tematyka zarówno gospodarcza jak i przegląd sytuacji międzynarodowej z podkreśleniem zbliżonych stanowisk, co do oceny węzłowych problemów. Krytyka niektórych objawów polityki wewnętrznej Putina też okazała się być „konstruktywną”, a zatem nie ma przeszkód w rozwijaniu pomyślnej współpracy. Służyć temu ma owe 6 tysięcy firm niemieckich działających na terenie Rosji.
Charakterystyczną cechą tej wizyty jest wyraźne reprezentowanie przez Niemcy wobec Rosji całej UE wskazuje na to tematyka „energetyczna” rozmów, przy czym Niemcy nie fatygowały się na uprzednie rozmowy w tej sprawie z formalnymi władzami UE, nie mówiąc już o najbardziej zainteresowanej stronie polskiej, co przecież było możliwe w czasie „konsultacji” rządu warszawskiego w Berlinie.

Tę wizytę należy rozpatrywać też w kontekście pierwszej po ponownym wyborze prezydenta Obamy wizyty w Tajlandii. Otrzymaliśmy wyraźny sygnał gdzie leżą priorytety obecnej polityki amerykańskiej, nie chodzi tu bowiem ani o preferencje dalekiego czy bliskiego wschodu, ale o serce Azji ze szczególnym uwzględnieniem Iranu. To może być zrozumiane i uznane za właściwe nawet w Izraelu, który z racji odnowienia starego konfliktu oczekuje należnego mu wsparcia ze strony amerykańskiej.

Dla nas obie te wizyty mają dość jasną wymowę, wbrew niektórym niepoprawnym optymistom wierzącym w NSA i 120 tys. żołnierzy amerykańskich w Niemczech, Obama już nawet przestał udawać, że Europa go interesuje, a pani Merkel i Putin znakomicie to wspólnie odczytują.
Co możemy zrobić w tej sytuacji poza biernym poddawaniem się biegowi wypadków, co czyni rząd warszawski?
Póki jeszcze jest czas należy zrobić wszystko co możliwe dla skonstruowania obronnego układu europejskiego przeciwko narastającej oczywistej hegemonii.
W okresie przedwojennym stracono na jałowe gadulstwo cale dziesięciolecie po to tylko żeby w ostatniej chwili stwierdzić, że już jest za późno.
W Polsce musi jak najszybciej dojść do radykalnych zmian nie tylko dlatego, że mamy nieudolne rządy i nasza wewnętrzna sytuacja tego się domaga, ale też i dlatego że zagrożona jest cala Europa i bez polskiego udziału nie powstanie żaden ruch przeciwdziałania zgubnym skutkom nowego układu i tworzenia dlań pozytywnej alternatywy.