W lecie zamykamy dach, jesienią pozostawiamy otwarty prosząc się o deszcz.Trawestacja wypowiedzi angielskiego komentatora.
"...Polska ( czytaj kraj pod rządami kacapów ) to dziwny kraj...".
Nie ma sensu znęcać się nad Naczelnym Matołem Kraju, czy też żartować z Króla Strzelców M.Ś. 1974, który strzela kolejnego samobója.
Mam tylko jedno wielowątkowe pytanie.
Czy stać nas Polskę i Naród na kolejną kompromitację, którą funduje nam obecna władza, jej akolici i pospolite przydupasy. Co usłyszymy w wiodących mediach, że niby nic się nie stało, lub też słuszną samokrytykę ze wskazaniem na wrednego Kaczora. Co to nie dość, że zepsuł mechanizm kopuły, sfałszował prognozy meteorologiczne, to jeszcze za pomocą Zakonu PiS-u zaklął skutecznie deszcz.
A kto wspomniał, zapytał, przejął się losem tysięcy kibiców. Tych spoza stolicy. Wielu wzięło urlop, wykosztowało się na bilet i podróż, zapewne mało kto ma nocleg. Bo niby skąd pieniądze ma wziąć.
I co, tak do jutra mają koczować ?
A kto im napisze usprawiedliwienie do pracy, szkoły ?
Kto zapłaci za straty finansowe i te niematerialne.
Konsekewncje takiej wtopy i oszustwa materialnego winny obciążyć nie budżet państwa, ale organizatorów, zarządzających obiektem z namaszczenia PO. Od dołu do góry.
Wydaje mi się, że ten mecz przejdzie od annałów historii piłki nożnej.
Gdyby w starożytny Rzymie widzowie dowiedzieli się, że igrzyska są odwołane, to rozszarpaliby nie tylko gladiatorów i lwy, a samego Cesarza.
W "normalnym" kraju, gdzie ludzie mają do siebie i bliźnich szacunek oraz wymagania wobec władzy, urzędników, czy choćby wobec organizatorów takiego „Eventu Narodowego”, po wyjściu ze stadionu zobaczylibyśmy Walk of life.
I po nieudacznikach i pętakach zostałby tylko odcisk na spodzie buta.
Tak po prawdzie bardziej mnie śmieszy ta sytuacja, niż przeraża. Szczególnie po zapewnieniach Imć Donalda u Lis-uska, że obecnie nie ma lepszego premiera niż on.
Czasem przez kiełbasę, a czasem przez deszcz upada władza.
A tym razem kapłani zaćmili Słońce Peru, nie by lud powściągnąć od zamiarów, a raczej, by uderzyć skutecznie.
Tu już nie ma czego bronić, rzut karny został odgwizdany i tylko czekać kto go będzie egzekwował. Pewnie jak zwykle "drugi trener" ma swoje typy. Ma jednak nadzieję, że nie wpuścimy znowu na boisko Wunderteamu Kiszczaka.
Nie ważne, kto jak zaczyna, ważne, jak śmiesznie kończy.
Przecież „do narządu Pana” !, tu się już nic broni.
Państwo po raz kolejny „zdało” test, a wydawało się, że na boisku są mocni.
Donald ma już nie tylko Tolę…, zaliczył kolejny blamaż.
Miło patrzeć, jak ta chodząca miernota i chudopachołek „zacharata” się wkrótce na śmierć.
Mam nadzieję, że z całą świtą.