JAN PAWEŁ II – ROCZNICA PONTYFIKATU...

Pamiętam ten szok władzy komunistycznej, gdy 16 października 1978r. ogłoszono oficjalnie wybór Karola Wojtyły na papieża. W Polsce – z zewnątrz Ludowej – lecz w swej istocie kraju rdzennie katolickim – tego typu informacji nie można było przemilczeć, zamieść pod dywan czy zbagatelizować. Nawet bez facebooka, poczty e-mailowej i telefonii komórkowej radosna nowina rozchodziła się błyskawicznie, przyprawiając o ból głowy speców od  siermiężnego PR-u, zwanego wówczas swojsko propagandą...

Kiedy już czerwoni kacykowie ochłonęli, gdy dotarła do nich skala zagrożenia – uruchomili całe zastępy „urbanopodobnych” najemnych „opluwaczy”, aby zdyskredytować i osłabić oddziaływanie Ojca Św. na umysły i serca rodaków. Pamiętny zamach na Placu Św. Piotra, miał rozwiązać ten problem w sposób ostateczny. Jakkolwiek by się to nie skończyło – ten zbrodniczy incydent i tak by wzmocnił oddziaływanie i utrzymał duchową więź Jana Pawła II z Ojczyzną. Bitwa o dusze Polaków była już rozstrzygnięta.
Wtedy wszyscy mieliśmy świadomość, że kościół i wiara –  to wolność i sprawiedliwość. Gdyby ktokolwiek oznajmił mi wtedy, że za kilkadziesiąt lat wyłonią się z nicości antyklerykalne indywidua typu Palikot czy Nergal – pewnie miałbym go za wariata... Albo prowokatora...

Zaprzepaściliśmy po drodze ten entuzjazm, tę czystość przekonań, klarowność dekalogowego podziału na Dobro i Zło. Gdyby nie nadchodzący kryzys i wszechogarniająca degrengolada „elit” – pewnie rozpłynęlibyśmy się w hedonistycznej, jednopokoleniowej, samobójczej utopii. Społeczeństwo zorientowane na zabawę i wykazujące brak odpowiedzialności za przyszłość tak właśnie kończy.
Pewnie znowu – w miarę pogłębiania się naszej biedy, która może doprowadzić nawet do konfliktów zbrojnych i potrząsnąć naszym rozleniwionym jestestwem – w myśl zasady: „Jak trwoga, to do Boga” – ludzie zaczną znowu zastanawiać się nad światem wartości.
„Trudno nie wierzyć w nic” – te bardzo trafne słowa pewnej ballady – odnoszą się właśnie do tej pustki duchowej, w którą zapada się syty i pozbawiony instynktu samozachowawczego świat bez Boga...

Lech Makowiecki

Przy okazji przypomnę mój „trzynastozgłoskowiec” z Naszego Dziennika:

                 RODOWÓD

Mieszko I przed Bogiem ugiął swe kolana,
I tym ocalił Słowian przed hordą Germanów...

Król Jagiełło przed bitwą trzy msze kazał sprawić...
Pod Grunwaldem zwyciężył. Pan mu błogosławił...

Wódz Jan III Sobieski świątynie fundował,
Zesłał mu Bóg Victorię... Tym świat uratował...

Papież Jan Paweł II wstawił się za Polską...
Pokonał armię wielką (chociaż nie miał wojska)...

Tak to już jest w Historii, że zawsze nas zbawia
Mąż pobożny i prawy, który Pana sławi...

Tylko on porwie rzesze rycerzy, żołnierzy,
Ludzie z gminu i szlachty, co w Opatrzność wierzą...

Nieraz już tak bywało; z Bogiem na sztandarach
Parły Orlęta Lwowskie, legionowa wiara,
Bohaterowie września,  warszawscy harcerze,
Chłopcy z Monte Cassino, wyklęci Żołnierze...
Buntownicy z Poznania, z radomskiej ulicy,
Robotnicy stoczniowi, i z „Wujka” górnicy...

Modlili się żarliwie, przed  Trójcą klękali,
Złemu nie ustąpili, trwogi nie zaznali...

Ci herosi na zawsze będą w nas... I z nami...
Wiecie, co ich łączyło? Byli ... MOHERAMI...

P.S. Dzisiaj, gdy z bohaterów celebryci szydzą
        Nie wstydźmy się „moherów”... Niech się „hieny” wstydzą!

        Bo gdy nastanie znowu czas ognia i burzy,
        Wiem, kto do końca wytrwa, a kto podle stchórzy...

Z cyklu znalezione w sieci – przeżyjmy to jeszcze raz: ballada „Wielka Radość”; ten hymn i teledysk powitał Ojca Św. Jana Pawła II, gdy zechciał w 1999r nawiedzić Sopot...
http://www.youtube.com/watch?v...

YouTube: