Banksterzy i Filantropi

Tak naprawdę to nie wiadomo co było pierwsze. Banksteria czy też filantropia, bo obydwie formy (działalności) przenikają  się nawzajem od zarania cywilizacji.   Współczesna banksteria , mająca swoje korzenie i czerpiąca   inspiracje w amerykańskim Fed, londyńskim City, europejskim EBC, przy współudziale Banku Światowego, wytworzyła szereg instytucji działających  w sektorze usług finansowych, takich jak rozliczne banki, fundusze, ubezpieczenia i inne. Jednakże wspólną  cechą banksterii  jest optymalizacja zysku w jak najkrótszym czasie kosztem swoich klientów. Myliłby się ten, kto uważa, że najbardziej efektywną formą banksterstwa jest piramida finansowa, czy też podobny do niej system argentyński. Banksterzy działają  także w uznanych bankach nigdy nie podejrzewanych o nielegalne, czy też szkodzące klientowi działania.   My w naszym banku robimy to tak. Dajemy najniższą ofertę kredytową, poniżej kosztów. Po podpisaniu umowy, mimo terminowych spłat rat kredytu, żądamy bilansu lub innych zaświadczeń, których nawet nie oglądamy. Stwierdzamy, że pożyczkobiorca według banku ma zły retting (żaden nie wie co to jest, ha ha ha) i podnosimy wysokość odsetek wyżej niż inne banki. Po kilku miesiącach mimo terminowych spłat ,  znowu żądamy sprawozdań finansowych albo innych papierków. Bez czytania tych pierdoł i wyjaśnień stwierdzamy, że retting pogorszył się i wypowiadamy kredyt. W krótkim czasie sprzedajemy za znikomą część wartości nieruchomość będącą zabezpieczeniem kredytu. Zazwyczaj są to lipne przetargi dla wtajemniczonych. Interes jest przedni. A do tego bonusy w postaci min zrozpaczonych frajerów – mówi jeden z pracowników znanego banku.   Współczesna filantropia też nie ma nic wspólnego z funkcjonującymi na jej temat  wyobrażeniami. Filantropia bowiem jest obecna tak w świecie finansów, jak i polityki. Z jednej strony banksterzy odgrywają  rolę filantropów w stosunku do polityków, z drugiej zaś politycy odgrywają  role filantropów w stosunku do społeczeństwa, a częściej w stosunku do swoich wyborców. Symbioza banksterów z filantropami jest więc realizowana na kilku płaszczyznach, ale ostatecznym jej celem jest utrzymanie władzy rozciągniętej po sam horyzont dziejów.   Czytam w Gazecie Prawnej: „Niemcy chcą zmienić Europę w jedno wielkie państwo. Planują stworzyć nową konstytucję, a kompetencje rządów i parlamentów przekazać Brukseli. Orędowniczką planu jest kanclerz Angela Merkel. Pomysł przeforsowania europejskiej unii politycznej poprzez paneuropejskie ( podkreślenie moje)referendum zdobył poparcie kanclerz Angeli Merkel, ministra finansów Wolfganga Schaeublego oraz szefa dyplomacji i równocześnie lidera koalicyjnych wolnych demokratów Guido Westerwellego. Mam nadzieję na powstanie prawdziwej europejskiej konstytucji i na przyjęcie jej w drodze referendum – powiedział Westerwelle w rozmowie z „Bildem”. – Potrzebujemy unii politycznej. A to oznacza przekazywanie Europie stopniowo kolejnych kompetencji – mówiła z kolei kanclerz Merkel w wypowiedzi dla stacji ARD.”   Tak więc mamy dowód na najwyższą formę filantropii społecznej. Niemcy chcą uszczęśliwić Europę. Środkiem do tego ma być panaeuropejskie referendum. Otóż panaeuropejskie referendum tym różni się od zwykłego referendum, że nie byłoby przeprowadzane w poszczególnych krajach Unii Europejskiej, a byłoby zrealizowane globalnie pod egidą Brukseli. Lepszego planu by nawet diabeł nie wymyślił. Wymyślili zaś go banskterzy z filantropami pod rękę. Kruczek polega na tym, że w takim referendum jest spora szansa na jego wygranie przez filantropów z Niemiec, gdyż  obecna, lewicująca i neoliberalna Europa w całej swojej masie może być „za”. Referendum w krajach członkowskich  UE  dałoby zaś wyniki podobne do tych jakie zanotowaliśmy przy okazji próby wprowadzenia Konstytucji Europejskiej. Nieudanej zresztą  za sprawą Holandii i Francji. No i jest Wielka Brytania, która raczej by wyszła z Unii, niżby miała przyłożyć rękę do tego „projektu”. Niemieccy filantropi idą dalej, bo proponują również wybór prezydenta Unii na tych samych zasadach. Czyli jednym słowem powrót do demokracji bezpośredniej. Sprytne, nie powiem.   Tymczasem Niemiecki Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy 12 września  skargę skierowaną przez grono niemieckich naukowców o nazwie Europolis w sprawie utworzenia funduszu ratunkowego dla strefy euro zwanego EMS. 3 sierpnia br. jeden z  irlandzkich  deputowanych  złożył skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o zgodności Funduszu EMS z literą traktatów unijnych. Skarga ma być rozpatrzona w przeciągu 3 miesięcy od daty jej złożenia. Odnoszę wrażenie, że niemieccy filantropi wybrali ucieczkę do przodu licząc się z negatywnym werdyktem i trybunału konstytucyjnego. Ten zaś może położyć całą strefę  Euro. Tak więc banksterzy i filantropi maja swój plan „B”.   interia360.pl/wiat/artykul/czy-to-juz-jest-koniec-strefy-euro,56133 wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/401352,niemcy-chca-zrobic-z-europy-jedno-panstwo.html