Rządy Wielkich Psujów z dynastii Popsl

Nie będę szczegółowo wracał do przeszłości. Marginalnie tylko przypomnę , że obecna koalicja rządząca ma na swym koncie sporo bubli prawnych, przepchniętych kolanem w Parlamencie, za które przyjdzie społeczeństwu dodatkowo zapłacić. Ustawa o waloryzacji rent i emerytur, ustawa „hazardowa” czy też martwa jak się okazuje ustawa o „pedofilach”. Za to wszystko zapłaci społeczeństwo. Emerytom zwrot ich należnych pieniędzy, a „hazardzistom” rekompensaty w kwotach, których nikt dziś nie jest w stanie precyzyjnie oszacować. Warto też wspomnieć od dwóch tegorocznych ustawach, które bardziej powinny nosić nazwę dekretów, a nie ustaw. Obie mają pewną  cechę wspólną. Otóż są to ustawy, które w demokratycznym państwie prawa nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. W państwie Wielkich Psujów, wszystko jest jednak dopuszczalne, bo jest możliwe.   Pierwszym z tych  Dekertów była ustawa - o ograniczonym czasowo działaniu – skutkująca  oddawaniem do eksploatacji niekompletnych dróg i autostrad. Dokument unikalny w skali europejskiej, bo próżno szukać czegoś porównywalnego. Powodem nie była troska o skarb państwa, a chodziło efekt polityczno – propagandowy  przed zbliżającym się Euro 2012.   Drugim z wymienionych dekretów jest podpisana dwa dni temu przez prezydenta Komorowskiego ustawa o „płatnościach podwykonawców” przy budowie autostrad. Komorowski dobrze czuł pismo nosem i asekurancko zapowiedział, że po ukazaniu się ustawy w Dzienniku Ustaw skieruje jej zapisy do Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o zbadanie zgodności niektórych przepisów ustawy z art. 32 (zasada równości) oraz z art. 64 ust. 1 i 2 (równa ochrona praw majątkowych) ustawy zasadniczej. Gdyby tego nie zapowiedział, to zgłosił by zapisy do ustawy PIS, co zresztą nie wyklucza tego, gdyż PIS może zaskarżyć jeszcze inne zapisy tejże ustawy. Sama ustawa jest napisana w sposób skandaliczny. Nie dość, że na jej podstawie trudno określić jednoznacznie, którzy z poszkodowanych podwykonawców otrzymają pieniądze, to jeszcze zawiera ewidentne błędy kompetencyjne, a także jest niezgodna z ustawodawstwem unijnym. Ustawa nosi więc  znów znamiona ustawy skonstruowanej na zapotrzebowanie polityczne. Pytaniem kluczowym jest : kto zapłaci podwykonawcom i z czego.   Zapis ustawy mówi, że pieniądze na wypłaty poszkodowanym  będą pochodzić od odzyskanych przez GDDKiA pieniędzy od  zbankrutowanych, głównych wykonawców, a także z budżetu…. Państwa.  Co prawda w artykule 2 zapisano, że generalny dyrektor dróg krajowych i autostrad spłaca należności, podczas gdy w rzeczywistości podmiotem zobowiązanym jest Skarb Państwa, a generalny dyrektor działa jedynie w jego imieniu, ale taki zapis spokojnie można odczytać jako zakamuflowanie faktu, że płatnikiem będzie Skarb Państwa.   Rząd, przygotowując jej (ustawy) projekt, w całości pominął przepisy dotyczące zasad udzielania pomocy publicznej. A te są jasne i precyzyjne. Zgodnie z art. 108 ust. 3 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (w skrócie TfUE) o wszelkich planach przyznania pomocy publicznej rząd krajowy zobowiązany jest poinformować Komisję Europejską w celu umożliwienia jej przedstawienia uwag. W przypadku, gdy plan nie jest zgodny z „rynkiem wewnętrznym” w rozumieniu artykułu 107 TfUE (czyli z zasadami udzielania pomocy publicznej wypracowanymi przez m.in. Trybunał Sprawiedliwości i Komisję Europejską), Komisja Europejska wszczyna procedurę sprawdzającą, a do czasu wydania decyzji końcowej państwo członkowskie nie może wprowadzać w życie projektowanych przepisów. Projekt nie został poddany tej procedurze, co wynika wprost z opinii ministra spraw zagranicznych załączonej do projektu ustawy. Jakie to rodzi skutki? Brak opinii Komisji Europejskiej przed uchwaleniem projektu stanowi naruszenie art. 108 ust. 3 TfUE. W konsekwencji KE może uznać, że mamy do czynienia z zakazaną pomocą publiczną dla przedsiębiorców. Dlatego przedsiębiorcy, którzy od Skarbu Państwa uzyskają zapłatę na podstawie przepisów ustawy, muszą się liczyć z ewentualnym obowiązkiem zwrotu uzyskanych świadczeń – mówi prawnik Bartosz Piechota.   Problemy wykonawców nie powinny być rozwiązywane poprzez uchwalanie specjalnej ustawy. Dziś mówimy o wykonawcach autostrad. Jutro może dojść do kolejnego precedensu, bo kolejne plajtujące firmy, które „przejechały” się na zamówieniach rządowych będą miały pretekst do lobbowania na rzecz kolejnej ustawy. Rząd Psujów brnie więc w kolejną ślepą uliczkę, chociaż może bardziej trafnym byłoby stwierdzenie, że w ślepy zaułek. Za to wszystko płaci podatnik, czyli my.