Tu nie chodzi o Wałęsę...

Dlaczego ta prawda tak boli? I z jakiego powodu niektórzy politycy PO tak zgodnie z byłymi SB-kami i ludźmi ze służb specjalnych z okresu III RP, z byłym szefem UOP, Gromosławem Czempińskim, broni dobrego imienia Wałęsy? Nie miejmy złudzeń, nie kierują się ani chrześcijańskim miłosierdziem, ani umiłowaniem prawdy. Przeciwnie -  walczą z prawdą, bo dokumenty z teczki „Bolka”, wypowiedzi ludzi, na których donoszono i tych, którzy brali udział w wyprowadzeniu jego teczki  z MSW, nie pozostawiają złudzeń. Tu nie chodzi o Lecha Wałęsę, który jako taki dla układu się nie liczy. I myślę, że Lech Wałęsa dobrze to wie. Kiedy było im wygodnie, krytykowali go bez pardonu. Teraz bronią zaciekle. Wałęsa jest pionkiem przesuwanym przez układ, tak jak im wygodnie.  Zaakceptowanie przez nich prawdy o legendzie Solidarności oznaczałoby przyznanie, że nasza najnowsza historia jest zafałszowana i była oraz jest sterowana przez układ.  Że takich Bolków było więcej i że niektórzy „kręcili” naszym życiem politycznym i gospodarczym, tak jak zagrał im układ, w którym rolę rozgrywającego pełniły służby specjalne. Przyznanie historykom IPN prawdy byłoby kłopotliwe dla wielu ludzi ze świecznika i czołówki najbogatszych Polaków, byłoby im odtąd trudniej zaprzeczać, że kariery i majątki zrobili dzięki swej agenturalnej działalności w PRL i w czasie burzliwych przemian po 1980 roku. Gdy prowadziłem dziennikarskie śledztwo w sprawie Edwarda Mazura, dotarłem do byłych oficerów UOP, którzy opowiadali mi o prywatyzacjach fabryk, hut, cementowni, FSO, FSM, cegielni itd. itp. Uczestniczyły w tym służby specjalne, m.in. Mazur, który był konsultantem kontrwywiadu UOP za czasów płk Konstantego Miodowicza. Mazur w latach 90. działał m.in.  w zarządzie spółki wywiadu T., która zajmowała się prywatyzacją około 200 państwowych firm i wykupem długu FOZZ. W zarządzie T. było też kilku polityków z pierwszych stron gazet. Takich spółek było wiele. W latach 90. Utworzono w UOP Departament Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa.  Chodziło o ochronę interesów nie tyle kraju, co wąskiej grupy znajomych królika, czyli ludzi w dużej części wywodzących się ze służb specjalnych PRL, III RP, a także powiązanych ze służbami.  To właśnie ci ludzie ci tworzyli spółki, które zajmowały się prywatyzacją państwowego majątku. Właściwie nie prywatyzacją, co rozdawnictwem za tzw. psie pieniądze lub za darmo ogromnych majątków. Jak powiedział mi jeden z byłych oficerów UOP z lat 90., do roku 1993 wyciągano wtedy najlepsze kasztany czyli najbardziej atrakcyjne firmy. A społeczeństwu wciskano kit, że mamy demorkację, prywatyzację, państwo prawa. Jaka to była prywatyzacja, miliony ludzi w różnych częściach Polski odczuło na własnej skórze. To o te fortuny, a nie dobre imię Wałęsy, walczą ci, którzy na majątkach wypracowanych przez dziesiątki lat przez społeczeństwo, wzgobacili się.  Wygodnie teraz prawić morały, płacąc złotymi kartami, wylegując się na hamaku koło basenu obok kupionej „z oszczędności” willi na hiszpańskim wybrzeżu. Taki elektorat i jego dzieci, które już legalnie pomnażają rodowy kapitał, na pewno nie zagłosuje na PiS. Niech będzie, że jestem populistą, ale zbyt długo uprawiam dziennikarstwo śledcze, by apologeci „Lecha” wcisnęli mi kit. Myślę, że większość Polaków  nie da się omamić zajadłej propagandzie układu III RP, nie przekonają ich ani socjotechniczne zwroty, ani śmieszne sondaże, ani zmanipulowane materiały telewizyjne, niby-obiektywne. Prawdy nie da się zakrzyczeć. Ludziom należy się ona po prawie 20 latach propagandy sukcesu. W tym układ był dobry, miał wzór z epoki Gierka.  Tę prawdę trzeba poznać  teraz, nie za 50 lat, jak chce Jerzy Borowczak, bo wtedy będzie w podręcznikach historii znaczyła tyle, co najazd III Rzeszy na Polskę w 1939 r., a ci, których może dotknąć spoczywać będą w przygotowanych im przez układ alejach zasłużonych, już pod jurysdykcją Pana Boga. Ale zanim nie rychliwa, ale sprawiedliwa Opatrzność ich osądzi, dajmy szansę ziemskim trybunałom. Dziś ujawnienie prawdy może jeszcze wpłynąć na bieg historii i tego właśnie obrońcy „Bolka” się obawiają. Leszek Misiak

Obrońcy „Bolka” przypuścili szturm na IPN i tych, którzy pamiętają jak naprawdę z „Bolkiem” było. W gazetach i telewizjach sympatyzujących z układem III RP dwoją się i troją, by zdeprecjonować, a przynajmniej pomniejszyć wagę zdarzeń, które rozegrały się w latach 70. i później w III RP. Każde zaklęcie, socjotechniczny zwrot, jak choćby o polskim piekle, czy zemście, czego przejawem miałaby być książka IPN, są przydatne, jeśli tylko mogą zamieszać społeczeństwu w głowach.  Na przykład z jednej strony „Gazeta Wyborcza” twierdzi, że nie można wierzyć SB-kom, z drugiej publikuje wywiad z byłym SB-kiem, który twierdzi, że fałszowano dokumenty dotyczące Wałęsy, co ma dowodzić o niewinności byłego przywódcy Solidarności.