Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Polacy w niewoli bankierów
Wysłane przez jan.kalemba w 12-05-2012 [12:55]
Na łasce i niełasce banków jesteśmy od 23 października 1948 r., kiedy to niejaki Bierut Bolesław podpisał dekret „Prawo bankowe”. Co prawda w dniu 29 października 1997 r. uchwalona została ustawa sejmowa o takiej samej nazwie, ale do jej Rozdziału 8. przepisano z wzmiankowanego dekretu kuriozalne zapisy oddające Polaków w niewolę bankierów.
Art. 97. tej ustawy stanowi w ust. 1. – „Bankowy tytuł egzekucyjny może być podstawą egzekucji prowadzonej według przepisów kodeksu postępowania cywilnego po nadaniu mu przez sąd klauzuli wykonalności”. No i na razie jest praworządnie, egzekucja może nastąpić dopiero po orzeczeniu sądu. Ale już w ust. 3. tego artykułu czyni się fikcją postępowanie sądowe – „Wniosek banku o nadanie klauzuli wykonalności, o której mowa w ust. 1, sąd rozpoznaje niezwłocznie, nie później jednak niż w terminie 3 dni od dnia jego złożenia”.
Warto tu podkreślić, że w myśl Art. 96. omawianej ustawy banki mogą wystawiać bankowe tytuły egzekucyjne dokumentując to wyłącznie swoimi zapisami – „Na podstawie ksiąg banków lub innych dokumentów związanych z dokonywaniem czynności bankowych”...
Jeżeli bank wczoraj złożył wniosek w biurze podawczym, to najwcześniej dzisiaj trafił on do sędziego, który do jutra musi wydać orzeczenie. W takim czasie może on tylko sprawdzić, czy wniosek jest sporządzony prawidłowo pod względem formalnym, a jeśli tak, musi z mocy ustawy nadać klauzulę wykonalności...
Kontrola sądu jest tu ustawowo sprowadzona do fikcji. Musi on bowiem orzekać wyłącznie na podstawie opinii jednej strony, bez możliwości zapoznania się ze stanowiskiem drugiej strony. A przecież „bankowy tytuł egzekucyjny” może też być sporządzony: a) w wyniku błędu; b) w złej wierze dla wykorzystania swego uprzywilejowania w celach nieuczciwych; c) w wyniku przestępstwa posłużenia się nie swoim dowodem tożsamości przy podpisywaniu umowy.
Stąd w mediach pojawiają się cyklicznie historie biznesmenów-kredytobiorców, którym drogą wrogiego przejęcia, przy udziale banków, poodbierano mniejsze lub większe firmy. Natomiast bywa, iż okradzeni z dowodów osobistych, od komornika dowiadują się iż ciążą na nich niespłacone kredyty, których nigdy nie zaciągali. Banki mogą zdzierać z nich „ostatnią skórę”, bo mają zagwarantowaną klauzulę wykonalności...
Pokrzywdzony może oczywiści z własnego powództwa wystąpić do sądu cywilnego, ale w naszych realiach obroni swoje racje dopiero po upływie wielu lat, częstokroć już jako kompletny bankrut.
Komunista i sowiecki agent, towarzysz Bierut podpisał dekret nadający po bolszewicku uprzywilejowaną pozycję państwowemu bankowi. Czym natomiast motywowani byli autorzy Ustawy „Prawo bankowe” z dn. 29.08.1997 r.?...
Wielokrotnie pisałem o tym zapisie ustawy „Prawo bankowe”, który gwałcąci konstytucyjną równość stron wobec prawa, ale nie zauważyłem, aby to wywołało jakieś istotne odruchy sprzeciwu.
Komentarze
12-05-2012 [14:20] - Gość (niezweryfikowany) | Link: Dlaczego przestępczo zniszczeni przedsiębiorcy nie mszczą się
na bankach i ich przedstawicielach? Nie można praworządnością, to trzeba wg zasady oko za oko ząb za ząb, czyli strachem i odwetem.
12-05-2012 [14:43] - HENRY (niezweryfikowany) | Link: TUSK(U) MUSI(SZ)
strzyc emerytów by spłacać odsetki lichwiarzom z Goldman Sachs terminowo, bo inaczej wymienią go jak Berlusconiego na nowszy model ;-)
13-05-2012 [09:54] - Jawa (niezweryfikowany) | Link: Czym motywowani byli autorzy Prawa Bankowego z 1997r.
Czym motywowani byli autorzy Prawa Bankowego z 1997r. myślę, że tym samym czym motywowany był tow. Bierut bo przecież też chodzi o banki a że tym razem nie o państwowe to tym większą motywację mieli ci co to prawo tworzyli wszak zabezpieczyli interesy swoich braci w wierze.