Strefa euro w tarapatach

1. Większość komentatorów ekonomicznych koncentruje się na sytuacji finansowej Grecji bo ten kraj rzeczywiście potrzebuje pomocy od zaraz. Jeżeli do 19 maja nie pożyczy 8,5 mld euro ( tego dnia zapada wykup greckich obligacji na taką właśnie sumę) to będzie musiał ogłosić zawieszenie obsługi swojego długu ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Grecja oczywiście cały czas próbuje pożyczać pieniądze na rynkach finansowych ale ostatnio rentowność greckich obligacji urosła do tak niebotycznych rozmiarów ( 18,7% w odniesieniu do 2 letnich obligacji) ,że gdyby Grecja pożyczała po takich cenach oznaczałoby,że raczej nie zamierza tych pożyczek oddawać.

Stąd nerwowe próby podejmowane przez Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy przekonania Niemiec aby tę parę tygodni temu zapowiadaną pomoc uruchomić natychmiast. Niemcy jednak zdają sobie sprawę,że skoro na pakiet pomocowy wynoszący 45 mld euro (w tym 30 mld euro 15 krajów strefy euro, 15 mld euro MFW) muszą wyłożyć aż 8,4 mld euro to w sytuacji kiedy pomoc 3 letnia ma wynosić aż 120-135 mld euro ich udział będzie musiał się potroić, a to nawet dla bogatych Niemiec może być ciężar nie do udźwignięcia. Stąd ich daleko idąca ostrożność i próby zaangażowania w tą pomoc jak największej ilości podmiotów, a także domaganie się od Grecji drastycznych oszczędności budżetowych.

2. Ale poważniejszym problemem dla strefy euro mogą być pogłębiające się kłopoty dwóch kolejnych krajów strefy euro tj. Hiszpanii i Portugalii. W roku 2009 w Hiszpanii nastąpił wyraźny spadek PKB ( - 3,6%) a w konsekwencji deficyt finansów publicznych wyniósł aż 11,2 % PKB a dług publiczny53,2% PKB. W Portugalii nastąpił także spadek PKB (-2,7%), deficyt finansów publicznych 9,4% PKB a dług publiczny sięgnął 77% PKB.

Rok 2010 będzie dla obydwu gospodarek niewiele lepszy ich wzrost w dalszym ciągu będzie oscylował w granicach zera co oznacza brak możliwości poprawy sytuacji finansów publicznych i dalsze wyraźne zadłużanie się obydwu krajów. Dostrzegają to agencje ratingowe, stąd obniżenie ratingów długookresowych obydwu krajów. Reakcję rynków finansowych łatwo było przewidzieć, zaczyna wyraźnie rosnąć rentowność obligacji obydwu krajów, a w konsekwencji rosną również koszty obsługi długu obydwu krajów.

Trzeba przy tym pamiętać, że o ile grecka gospodarka wytwarza około 3% unijnego PKB to hiszpańska jest od niej 4 razy większa a więc wytwarza około 12% unijnego PKB. Kłopoty z obsługą długu tak wielkiej gospodarki mogą więc być już trudne do zamortyzowania przez największe gospodarki unijne niemiecką i francuską. Ale niestety to nie wszystko.W coraz większych kłopotach jest gospodarka włoska, której dług publiczny przekroczył w 2009 roku 136% PKB a więc jest wyższy od greckiego.

3. Gdyby więc miało się okazać,że wszystkie te kraje w krótkich odstępach czasu będą potrzebowały pomocy to jak szacuje bank JP Morgan Chase, kraje strefy euro będą musiały na ten cel przeznaczyć około 600 mld euro, a to już są pieniądze astronomiczne.

Zakładając nawet, że1/3 tej pomocy może udzielić MFW to zapewnienie kwoty około 400mld euro przez 16 krajów strefy euro proporcjonalnie do ich wkładów w Europejskim Banku Centralnym to wysiłek nie lata i trudno przypuszczać,żeby kraje te były w stanie taką pomoc udźwignąć. Strefa euro jest więc w coraz poważniejszych tarapatach i problem ten nie zniknie w ciągu najbliższych kilku lat.

Kraje tej strefy będą bowiem mieć wzrost gospodarczy najwyżej 1-2% a to oznacza pogłębianie się deficytów finansów publicznych. I nawet drastyczne cięcia wydatków budżetowych ani podwyżki podatków nie będą w stanie radykalnie tego stanu rzeczy zmienić.

Większość komentatorów ekonomicznych koncentruje się na sytuacji finansowej Grecji bo ten kraj rzeczywiście potrzebuje pomocy od zaraz.