Niezależny bank centralny – czy w Polsce to już przeszłość?

1. Niedawno pisałem o poważnych wątpliwościach dotyczących nowelizacji budżetu na 2009 rok. Chodzi o to że rząd zaplanował ponad 10 mld zł dodatkowych dochodów ze środków Unii Europejskiej zakładając że będzie zamieniał euro na złote po obecnym kursie np. 4,4 zł za euro a beneficjentom wypłacał po kursie 3,4 zł za euro. Chodzi zarówno o środki na dopłaty bezpośrednie dla rolników jak również na politykę regionalną.

Pomijając już fakt, że takie postępowanie oznacza zwyczajne oszukiwanie beneficjentów środków unijnych, żeby osiągnąć takie dodatkowe dochody w tym roku trzeba założyć silne wzmocnienie złotego (co jak się wydaje nie jest możliwe) i pełne wykorzystanie na ten rok środków unijnych (co także wydaje się mało prawdopodobne).

Ponadto przynajmniej kilkanaście miliardów złotych koniecznych wydatków budżetowych przeniesiono do funduszy zobowiązując je do zaciągnięcia kredytów komercyjnych na ich sfinansowanie.

Mimo to, że nowelizacja nie domyka się na kwotę ponad 20 mld zł Premier skwitował tę sytuację następująco „Budżet 2009 roku jakoś się opędzi” i przystąpił do ofensywy w sprawie budżetu na 2010 rok.

 

2. Ponieważ w budżecie na 2010 rok deficyt może wynieść około 40 mld zł a więc około 13 mld zł więcej niż w roku 2009 Minister Finansów i Premier nerwowo poszukują dodatkowych dochodów .

Przez ostatnie dni byliśmy przygotowywani przez Ministra Finansów na to, że należy podnieść podatki na 2010 rok aż tu w czwartek nagła wolta zaprezentowana przez Premiera. Nie trzeba będzie podnosić podatków pod warunkiem jednak że Narodowy Bank Polski (NBP) wpłaci do budżetu podatek w wysokości od 12-14 mld zł. Gdyby tego rodzaju propozycje ogłosił Premier któregokolwiek z poprzednich rządów zostałby odsądzony od czci i wiary a jego pomysł okrzyknięty zamachem na niezależność banku centralnego. Ale w przypadku tego Premiera wyrozumiałość ekspertów i mediów jest doprawdy niesamowita. Tylko nieliczni z nich przypominają nieśmiało że bank centralny jest bankiem niezależnym i że jeżeli rzeczywiście osiągnie w 2009 roku zysk to zgodnie z obowiązującą ustawą wpłaci aż 95% tego zysku do budżetu państwa. Zarząd i Rada Polityki Pieniężnej skądinąd tak chwalona za rozwagę w polityce stóp procentowych przyjmując plan dotyczący finansów banku na 2009 rok ustalili że ewentualnie wypracowana nadwyżka zostanie w całości przeznaczona na rezerwę na pokrycie ryzyka zmian kursu złotego w stosunku do walut obcych.

Rezerwa ta została stworzona w 2006 roku jeszcze za kadencji Prezesa Leszka Balcerowicza i miała służyć zabezpieczeniu naszej waluty przed spekulacją. Im większe wahania kursu złotego tym większa powinna być ta rezerwa. Do tej pory mechanizm ten nie był kwestionowany teraz Premier ni mniej ni więcej tylko zapowiedział pobranie z NBP 12-14 mld zł bez oglądania się na tworzenie jakichkolwiek rezerw. Jego prawa ręka minister Sławomir Nowak posunął się jeszcze krok dalej. Butnie stwierdził że jeżeli NBP będzie się opierał uchwali się ustawę która bank centralny do wpłaty zysku do budżetu w takiej wysokości zmusi.

 

3. Do tej pory NBP czasami zasilał budżet państwa, ale ustalenie kwoty tego zasilenia odbywało się bez nacisków rządu na ten bank drogą poufnych konsultacji pomiędzy Zarządem NBP a Ministrem Finansów.

W roku 2005 wykazany przez NBP zysk wynosił 1,22 mld zł i do budżetu w 2006 bank ten wpłacił 1,16 mld zł, w roku 2006 2,7 mld zł i do budżetu w 2007 roku bank wpłacił 2,5 mld zł, w roku 2007 bank zanotował aż 12,3 mld zł strat i w związku z tym nie wpłacił w 2008 roku do budżetu ani złotówki, a w 2008 roku osiągnął nadwyżkę 2,1 mld zł i w całości przeznaczył ją na wspomnianą rezerwę kursową a do budżetu w 2009 nie wpłynęła znowu ani złotówka. Teraz według rządu nadwyżka ma wynieść kilkanaście miliardów złotych z czego 12-14 mld zł powinno być wpłacone do budżetu choć jak już pisałem Zarząd banku i RPP nie przewidują zysku za 2009 rok. Co więcej osiąganie nadwyżki jest możliwe przy dalszej dewaluacji złotego.

Wygląda więc na to że będziemy świadkami sporu na niespotykana dotychczas skalę pomiędzy najpoważniejszymi instytucjami polskiego państwa: rządem i bankiem centralnym, a Premier chce włączyć do tego sporu jeszcze Prezydenta (temu jak się wydaje służyła czwartkowa wizyta Premiera w Pałacu Prezydenckim). Jak ten konflikt odbierze zagranica, Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i tzw rynki wreszcie? Czy wszystkie te instytucje nie zaczną sobie zadawać poważnych pytań jak zła musi być sytuacja finansowa państwa skoro rząd decyduje się na tak desperackie kroki? I czy na pewno jesteśmy państwem w którym sytuacja na tle innych krajów UE jest wyraźnie lepsza o czym z takim trudem przez ostatnie miesiące rząd przekonywał opinię publiczną.

Po odwołaniu Prezesa największego banku w Polsce PKO BP S.A. w atmosferze zamieszania i wyraźnego konfliktu między Ministrem Finansów i Ministrem Skarbu to kolejny desperacki krok rządu, który może poważnie osłabić wiarygodność naszego kraju na arenie międzynarodowej. 

Niedawno pisałem o poważnych wątpliwościach dotyczących nowelizacji budżetu na 2009 rok. Chodzi o to że rząd zaplanował ponad 10 mld zł dodatkowych dochodów ze środków Unii Europejskiej zakładając że będzie zamieniał euro na złote po obecnym kursie np. 4,4 zł za euro a beneficjentom wypłacał po kursie 3,4 zł za euro. Chodzi zarówno o środki na dopłaty bezpośrednie dla rolników jak również na politykę regionalną.