Supernadzor finansowy

1. Środki masowego przekazu w Polsce informując o przebiegu ostatniego szczytu państw UE w Brukseli skupiły się przede wszystkim na szansach Jerzego Buzka w ubieganiu się o fotel Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i specjalnie nie zwróciły uwagi że Rada Unii Europejskiej podjęła decyzję o powstaniu Europejskiego Nadzoru Finansowego.

Polski Minister Finansów Jacek Rostowski przyjął ją entuzjastycznie choć jak się wydaje nie wszystkie rozwiązania w tym zakresie mogą być dla Polski korzystne.

Należy się oczywiście zgodzić z ogólną ideą powstania tego nadzoru, że skoro na rynku finansowym działają transgraniczne grupy finansowe to powinien powstać także ogólnoeuropejski (a może nawet ogólnoświatowy) nadzór, który będzie czuwał nad bezpieczeństwem tego rynku.

Poważnym problemem jednak z punktu widzenia takiego kraju jak Polska w którym np. system bankowy jest aż w 75% własnością kapitału zagranicznego są relacje pomiędzy nadzorem europejskim i nadzorem krajowym a szczególnie uszczuplenie kompetencji tego ostatniego.

 

2. Na szczęście mimo entuzjazmu Ministra Rostowskiego mniej entuzjastyczni byli Ministrowie Finansów Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji i dla tego w rozwiązaniach kierunkowych odstąpiono od paru propozycji które mogłyby być niekorzystne także dla naszego kraju.

Między innymi na skutek żądania Brytyjczyków szefem Europejskiej Rady Oceny Ryzyka Systemowego (główna instytucja nadzoru unijnego w skład której będą wchodzili szefowie banków centralnych 27 krajów członkowskich, szefowie krajowych nadzorów finansowych, szefowie trzech nowych unijnych instytucji nadzorczych a także przedstawiciel Komisji Europejskiej, a więc aż 58 osób) nie będzie szef Europejskiego Banku Centralnego a więc jest szansa, że ciało to nie będzie forsowało rozwiązań korzystnych tylko dla krajów strefy euro.

Podobnie także Brytyjczycy przeforsowali rozwiązanie że trzy komitety które będą częściami składowymi europejskiego nadzoru, nie będą mogły wydawać decyzji wiążących dla władz krajów członkowskich jeżeli konsekwencją tych decyzji miałyby być wydatki z budżetów krajowych.

Szczególnie to ostatnie ustępstwo należy podkreślić, bo jeżeliby nadzór europejski wydał decyzje które miałyby wzmocnić kapitałowo duże banki zachodnie a osłabić ich oddziały w nowych państwach członkowskich to taka decyzja nie byłaby wiążąca dla władz krajowych bo ewentualne jej negatywne skutki musieliby ponieść obywatele w tych krajach.

 

3. Ponieważ większość decyzji Rady Unii Europejskiej w sprawie nadzoru unijnego ma charakter bardzo ogólny i otwierają one zaledwie drogę do budowania aż 4 nowych instytucji unijnych (za których funkcjonowanie i my będziemy musieli płacić) przedstawiciele ministra finansów i szefa polskiego nadzoru finansowego powinni mniej entuzjazmować się powstaniem tych instytucji a bardziej pilnować żeby ich kompetencje w zasadniczy sposób nie ograniczyły władztwa krajowego nadzoru finansowego.

Dobrze byłoby także aby nasz kraj zaproponował, i szukając sojuszników choćby w nowych krajach członkowskich, przeforsował rozwiązanie polegające na tym że oddziały zagranicznych instytucji finansowych (np. banków które funkcjonują w poszczególnych krajach członkowskich a jednocześnie mają duży udział w rynku, obsługują klientów detalicznych albo oferują masowe produkty finansowe) przechodzą pod krajowy nadzór i system gwarantowania a także aby nadzór ten miał decydujący głos w sprawie bezpiecznego poziomu kapitałów w nadzorowanych podmiotach.

Jeżeli przeforsujemy tego rodzaju rozwiązania szczegółowe, to jest szansa, że tworząc unijny supernadzór poprawimy bezpieczeństwo funkcjonowania rynku finansowego w Europie i nie odbędzie się to kosztem naszego kraju.

Środki masowego przekazu w Polsce informując o przebiegu ostatniego szczytu państw UE w Brukseli skupiły się przede wszystkim na szansach Jerzego Buzka w ubieganiu się o fotel Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i specjalnie nie zwróciły uwagi że Rada Unii Europejskiej podjęła decyzję o powstaniu Europejskiego Nadzoru Finansowego.