TESTAMENT GIERTYCHA

Tymczasem ze strategicznego punktu widzenia, a myślenia strategicznego najwyższemu ministrowi odmówić nie można, realizowanie takiej polityki kadrowej jest zupełnie pozbawione sensu. Nowy prezes TVP likwidując programy piętnujące postkomunistyczne układy, korupcję czy nierozliczenie zbrodni komunizmu traci jakiekolwiek przełożenie na elektorat, do którego Roman Giertych i ludzie z nim związani zawsze się odwoływali.

Jak słusznie zauważa Bronisław Wildstein "Wyrzucenie Joanny Lichockiej, zdjęcie "Misji specjalnej" i usunięcie Anity Gargas, likwidacja programu Tomasza Sakiewicza itd. były realizacją postulatów "Wyborczej" i postkomunistów. Nikt już nie będzie zaglądał pod podszewkę III RP i psuł dobrego humoru jej elitom"  Zastępując tych dziennikarzy ludzmi związanymi z Trybuną i Robertem Kwiatkowskim, Roman Giertych wbija sobie gwóźdź do politycznej trumny.

Wygląda więc na to, że śliski mistrz politycznej wojny podjazdowej, strateg i całkiem niezły koalicyjny kombinator, żegna się raz na zawsze z polityką.

Dokonując zemsty na ludziach kojarzonych z PiS dokonuje zemsty na środowisku prawicy w ogóle, udowadniając tym samym, że zawsze był tylko cynicznym graczem bez przekonań, bez idei, bez odpowiedzialności. 

Wykorzystał przy tym mało rozgarniętą marionetkę Piotra Farfała, który będąc młodym człowiekiem o niewątpliwie politycznych ambicjach pogrążył swoje szanse na prawej stronie, a dla wszystkich pozostałych stron zawsze będzie tylko "byłym nazistą" jak tylko skończy "dożynanie watach".

 

Nie ustają dyskusje, czemu mają służyć zmiany w TVP, za którymi stoją ludzie związani z LPR. Owe "dożynanie watach" ma rzekomo służyć powrotowi Romana Giertycha do polityki i promocji środowisk LPR przed wyborami do Europarlamentu.