Nasz udział w UE – rachunek zysków i strat

Mimo upływu przeszło siedmiu lat od chwili włączenia Polski do UE rząd warszawski nie pofatygował się dokonania choćby najogólniejszego rachunku zysków i strat wynikających z tego przedsięwzięcia.

A przecież za zasłoną natrętnej propagandy na temat dobrodziejstw płynących rzekomo z tytułu naszej przynależności do UE kryje się prawdziwy stan rzeczy niekiedy dość trudny do rozszyfrowania, ale który powinien być znany rządowi rozporządzającemu ogromnym aparatem administracyjnym.

Niestety nie mamy dostępu do najbardziej istotnych informacji.

Nasza przynależność do UE zawiera wiele aspektów związanych z różnymi dziedzinami życia, które znajdują się pod kontrolą unijnych organów władzy i każda z tych dziedzin wymaga odpowiedniej analizy.

Nie rozporządzając stosownym aparatem badawczym możemy jednak pokusić się o krytyczne spojrzenie na istniejący stan rzeczy, jak na przykład w polskiej gospodarce pod rządami unijnymi.

Według urzędowej propagandy celem istnienia UE jest stworzenie równych warunków rozwoju dla wszystkich jej członków, w praktyce mamy do czynienia z oczywistym zaprzeczeniem tej idei.
I tak w rolnictwie na skutek restrykcyjnych działań administracji unijnej Polska nie jest w stanie w pełni wykorzystać możliwości, jakie stwarza jej potencjał.

Rolnictwo polskie przy tej samej powierzchni upraw rolnych co Niemcy / około 20 mln. ha/ może produkować zaledwie połowę niemieckiej produkcji mięsa, mleka, cukru itd. I dzieje się to w warunkach, kiedy Niemcy nie potrzebują takiego poziomu produkcji rolnej, ale sztuczne jej zwiększanie stanowi konkurencję dla tych krajów, w których produkcja rolna stanowi istotną część dochodu narodowego. I tak, podczas gdy udział produkcji rolnej w Niemczech stanowi niecałe 5% globalnego PKB, to dla Polski jest to 20%. Produktem ubocznym tej polityki jest niebezpieczna dla środowiska nie tylko w Niemczech nadmierna chemizacja niemieckiego rolnictwa.

Dla Polski natomiast zwiększenie produkcji rolnej i pochodnej stanowi istotny element zwiększenia globalnego dochodu i można śmiało szacować, że gdyby nie hamulce unijne bylibyśmy w stanie zwiększyć ją o jedną trzecią bez zagrożeń ekologicznych. Oznacza to około 120 mld. zł. produkcji rolnej zamiast obecnych 85 mld. zł i przynajmniej 200 mld. zł wartości przemysłu spożywczego zamiast obecnych 153 mld zł. w skali rocznej.

W przemyśle przetwórczym poza rolno spożywczym, największe straty to:
-redukcja produkcji stali o 50 % w stosunku do możliwości,
-całkowita likwidacja przemysłu okrętowego, podobnie jak produkcji traktorów, aluminium itd.
-zmniejszenie przynajmniej o dwie trzecie produkcji przemysłu lekkiego
-ograniczenia możliwości wytwórczych przemysłu samochodowego, chemicznego i drzewnego.

Bez dostępu do szczegółowych danych trudno jest dokładnie wyliczyć straty jakie ponosimy w potencjale wytwórczym z powodu restrykcyjnej polityki UE w stosunku do polskiej gospodarki. Nie mniej sam rząd wielkości tych strat sięga przynajmniej 200 mld. zł. rocznie.  Przy czym nie można się sugerować wzrostem produkcji w niektórych dziedzinach, jak np. telewizorów i innych produktów przemysłu elektronicznego, w których podobnie jak w przemyśle samochodowym zrezygnowaliśmy z własnej oryginalnej wytwórczości na rzecz realizacji obcych projektów, lub wręcz montażu sprowadzanych elementów.

W sumie najłagodniej obliczone straty przewyższają wielokrotnie dobrodziejstwa pochodzące z dotacji unijnych obliczanych w wartościach netto na 65 mld. euro w latach 2007 – 2013, czyli około 9 mld. euro rocznie.

Zresztą o przeznaczeniu tych dotacji decyduje ostatecznie UE a nie Polska i nie ma gwarancji na ich realizację z różnych względów z kryzysem unijnym na czele.

Przy okazji należałoby nadmienić, że zdaniem niektórych to, że o przeznaczeniu środków decyduje UE to może i lepiej gdyż obecny rząd warszawski skonsumowałby te pieniądze bezużytecznie dla Polski.

Poza stratami finansowymi najbardziej bolesne są straty w poziomie zatrudnienia, przede wszystkim niepowetowane straty materialne i jeszcze groźniejsze straty moralne.

Problem leży głównie w totalnym zastoju gospodarki unijnej i braku jakiejkolwiek pozytywnej koncepcji rozwojowej. Najlepszym dowodem na to jest ostatnia wypowiedź pani Merkel, która remedium na kryzys / a tak naprawdę – katastrofę/ w UE szuka w zaciśnięciu pętli biurokratycznej.

Dla Polski, a także innych krajów europejskich jedynym wyjściem z tej sytuacji jest obalenie obecnej formuły gospodarki unijnej i stworzenie prawdziwie wolnego wspólnego rynku w Europie zdolnego do konkurowania i pozytywnej współpracy z innymi krajami i blokami gospodarczymi.

Wbrew pozorom nie jest to aż tak trudne bowiem biurokratyczne okowy, w których uwięziona jest nasza część Europy nie są wcale tak mocne i dlatego muszą się bronić lawiną bezsensownych przepisów.

Problem leży w tym czy zmiany w Europie będą następstwem przemyślanych działań światłych elit europejskiej myśli twórczej, czy też rewolucyjnego przewrotu zdesperowanych tłumów Europejczyków?

Różnicę w skutkach nie trudno sobie wyobrazić.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika LB-NY

16-11-2011 [22:34] - LB-NY (niezweryfikowany) | Link:

Wypowiedzi kanclerz Merkel czy prezydenta Francji tutaj odbierane sa jednakowo. Kompletny brak koncepcji co zrobic. Stad koncert wzajemnie niespojnych deklaracji, dzialan pozornych i wiara w swietego biurokratego, czytaj nic z tego poza chaosem nie wyjdzie chyba, ze po raz czwarty w ciagu ostatnich stu kowboje zza oceanu wyciagna Europe z lajna, w ktore na wlasne zyczenie wdepnela.

Obrazek użytkownika DRaj

17-11-2011 [11:54] - DRaj (niezweryfikowany) | Link:

tam te dotarły i zdążyły się zakorzenić nowe prądy głoszące idee głębokiej redystrybucji a sam Teksas (ze swym konserwatyzmem, gdzie te prądy prawie nie dotarły) nie da rady gdyż jest zbyt słaby ...