Gust "targetowego" debila

Pan Ziemkiewicz w sobotniej Rzepie  ów target  zdefiniował tak – wielkomiejski singiel przed czterdziestką, wydający dużo na rozrywki i biorący dużo kredytów.  Cały piar  jest zapatrzony w ten target  i pod jego gust skrojone są programy prywatnych, komercyjnych mediów oraz kreowane przez spin doktorów  wizerunki czołowych postaci PO. Nietrudno w tym tłumie, zaludniającym w weekendowe wieczory wszelkie puby, cluby  i inne miejsca niewybrednych uciech, rozpoznać owych młodych, wykształconych z dużych miast...

 

Mądrzy ludzie kiedyś powiadali, że kiepskie wykształcenie nie jest czymś lepszym od braku wykształcenia. Takie nibywykształcenie  z całą pewnością potrafi być śmiechu warte. Stąd popisy krasomówcze  w stylu „uczciwy nie do końca”, mylące „oportunizm” z oporem, a „personalizm” z działem personalnym. Usłyszałem też niedawno o takiej „targowicy”, która cechuje się tym, że się targują, sprzeczają...

 

W roku 1982 zniesiono obowiązkowy egzamin z matematyki na maturze. Reżim stanu wojennego  między innymi tak próbował przypodobać się gawiedzi. Drastycznie spadł poziom nauczania tego przedmiotu, ale hołocie przypadło to do gustu. Nauka matematyki jest szkołą logiki i myślenia abstrakcyjnego, rozumowania. Komuna w mundurach generalskich nie potrzebowała widać społeczeństwa rozumującego i zostało to tak aż do rządu Kaczyńskiego. Pokolenie singli przed czterdziestką legitymuje się takimi właśnie maturami...

 

Człowiek bez wykształcenie czuje respekt wobec wiedzy i gotów jest obdarzyć szacunkiem i zaufaniem kogoś wyedukowanego. Delikwent nibywykształcony  nie ma świadomości braku wiedzy, jest pewny siebie – przecież otrzymał dyplomy! Gotów jest wyszydzić z pogardą coś, czego nie rozumie, albo zniszczyć to z inkwizycyjnym zapałem. Konsekwencją niedostatku logiki jest natomiast podatność na socjotechniczne manipulacje.

 

No i przestrzeń życia publicznego krojona jest coraz bardziej pod gust tego targetowego  debila. Pan Ziemkiewicz twierdzi, że za tą właśnie przyczyną w mediach komercyjnych różne talk show’y, big brother’y  i brazylijskie opery mydlane wypierają publicystykę. Przecież programy tych mediów zaadresowane są do wielkomiejskich singli przed czterdziestką.  Publicystyka jest dla nich zbyt ciężkostrawna?!...