Wreszcie poznaliśmy w praktyce, na czym polega słynna już "koncepcja wykluczenia dużych grup obywateli(...) w szczególności w stosunku do Barbary Blidy", o której realizację śledczy Kalisz oskarżył podejrzanego Kaczyńskiego.
Kilka dni temu na oczach milionów telewidzów szef PiS za jednym zamachem wykluczył Tomasza Lisa i Angelę Merkel. I wtedy właśnie przyszło na mnie olśnienie i już nabrałem pewności, co miał na myśli śledczy Kalisz. Przecież równocześnie z nimi wykluczeni zostali ich zwolennicy. Kaczyński dokonał tej sztuki za pomocą jednego prostego stwierdzenia, że nie sądzi, „żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności”.
Jestem pewien, że kiedy śledczy Kalisz formułował swój miażdżący i jakże kunsztowny argument prawny miał na pewno w głowie, że tu działa znana skądinąd zasada – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Czyli ABW próbując aresztować Blidę, faktycznie tak jakby aresztowało całe SLD z ówczesnym przewodniczącym Olejniczakiem na czele. To miał na myśli śledczy Kalisz.
Dobrany tandem Kaczyński-Ziobro wykorzystał przede wszystkim istnienie silnych więzi wewnątrz dużych grup obywateli. Zatem za każdym razem, gdy tandem osaczył jednego obywatela, to wykluczał całą grupę. Kiedy zamknął spektakularnie doktora G., to zamknięci poczuli się wszyscy chirurdzy sercowi. A kiedy powiedział, że oni stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO, to wszyscy zomowcy poczuli się wykluczeni. Gdy Kaczyński odmówił przyjścia do Rady Bezpieczeństwa Narodowego, honor każdego radnego został zbezczeszczony. Tak właśnie działa ta iście diaboliczna koncepcja.
Proszę pomyśleć – w przypadku Merkel to są dziesiątki milionów jej wyborców, a za Lisem stoi przynajmniej kilka milionów fanów obiektywnego do szpiku kości programu publicystycznego. To nie jest tak, że wykluczając jednego redaktora i jedną kanclerzową (kanclerzynę, kanclerkę? - sorry za ten brak pewności, ale nie chcę być pomówiony o tani seksizm), Kaczyński ma tylko dwa słowiki w garści. On ma tych słowików grube miliony!
I tu dochodzę do bardzo bolesnego dla mnie problemu, a mianowicie, że wigilię ciszy wyborczej muszę wytknąć poważne zaniedbanie rządowi naszego premiera Tuska, który ma nam załatwić 300 miliardów. A załatwienie ich zależy w dużej mierze właśnie od kanclerzowej Merkel.
Otóż w jej obronie stanęła grupa byłych ministrów na czele z niezawodnym Władysławem Bartoszewskim, który w swoim długim życiu nigdy nie zmarnował okazji, żeby cokolwiek powiedzieć, napisać lub choćby podpisać. Wraz z nim protestowali Dariusz Rosati oraz Włodzimierz Cimoszewicz, którzy umiłowanie demokracji i suwerenności ludowej ojczyzny praktykowali w PRL jako sekretarze uczelnianej organizacji robotników i chłopów. Ale czy ktoś się łudzi, że jakiś list protestacyjny – nawet tak zasłużonych towarzyszy - załatwi sprawę wykluczenia milionów ludzi?!
Pytam się więc premiera, co robi w tym rządzie Bartosz Arłukowicz, który jest właśnie ministrem od dużych grup obywateli wykluczonych przez państwo polskie?! Sekretarz stanu, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. Przeciwdziałania Wykluczeniu Społecznemu – kto jak nie człowiek z takimi prerogatywami powinien się zająć Merkel, Lisem oraz ich zwolennikami?
Owszem, Merkel i jej wyborcy są obywatelami niemieckimi, ale zostali wykluczeni w polskiej telewizji publicznej i przez polskiego obywatela. Państwo polskie powinno więc wziąć pełną odpowiedzialność. W końcu Niemcy to też ludzie. Zresztą jestem pewien, że gdybyśmy byli w potrzebie, to Niemcy by się nie zawahali wziąć odpowiedzialność za Polskę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2572
Mam nadzieję, że po wyboracj pan Arłukowicz będzie mieszal zupę dla wyżej wymienionych. Taka arłukowiczówkę na brukselce. Panu Kaliszowi na pewno dobrze zrobi.
Pozdrawiam C
Po wyborach zostanie pewnie rzucony na inny odpowiedzialny odcinek. Oczywiście, jeżeli przysporzy dużo głosów...
Pozdrawiam
Pozdrawiam, a przepis na zupe musi byc bez Brukselki! To miasteczko mialoby jeszcze Kalisza i Arlukowicza zniesc?
Ale ironie zrozumialam! Pozdrawiam Cie juz, bo od polnocy zamkna nam buzki!
Formalnie juz przejeli! Zolnierzy do Libii nie wyslali, bo Polacy tez nie! Taniec na rurze w Swinoujsciu odstawili, bo tez o Polsce "mysleli". Odpowiedzialnie, jak sobie premier Tusk "zyczyl"!
A na list starcow i TW pies z kulawa noga sie nie obejrzy! A coz dopiero kanclerz Merkel! Ta zelazna Lady wie, ze taniec na rurze z Tuskiem i Komorowskim byl mozliwy, zas z Kaczynskim, to najwyzej walc w Operze Wiedenskiej i to wtedy, gdy ja nasz prezes poprosi! I najwyzszy czas pokazac kazdemu, gdzie jego miejsce! Albo wykluczyc!